Bumar Łabędy znalazł się w poważnych tarapatach. Do końca tego roku zwolnionych może zostać nawet kilkaset osób.
Problemy zaczęły się pod koniec ubiegłego roku, kiedy rząd zmniejszył budżet Ministerstwa Obrony Narodowej.
Do maja realizowany był kontrakt z Malezją o wartości 380 mln dolarów, który obejmował dostawę czołgów i innych pojazdów wojskowych. Teraz Bumar rozpaczliwie walczy o kolejne zlecenia. Szuka ich m.in. w Indiach, Peru i Brazylii. Na razie bez rezultatów.
W poniedziałek 21 grudnia od wczesnych godzin porannych pracownicy Bumaru Łabędy protestowali pod zakładem.
Powód? Poprzedni prezes Zbigniew Krzyszkowski i jego zastępca zostali nieoczekiwanie odwołani. Zdaniem związków zawodowych przyczyną było to, że nie zwalniali oni ludzi, a nawet dawali premie. Nowy prezes chce natomiast dać wymówienie 800 osobom.
Tydzień temu kilkudziesięciu pracowników łabędzkiego zakładu pojechało do Warszawy, aby pikietować wraz ze związkowcami z całej Polski. Uzbrojeni w transparenty z napisami „Pracy i chleba” manifestowali swoje niezadowolenie.
(flu)
Najnowsze komentarze