„Neumann ze swoimi poglądami i agresją znalazł się na marginesie i swoje frustracje ogłasza całemu światu w liście otwartym”
– tak Andrzej Gałażewski komentuje list wiceprezydenta Adama Neumanna, opublikowany we wtorek m.in. przez portal 24GLIWICE.pl.
Z przewodniczącym Koła Miejskiego Platformy Obywatelskiej, posłem Andrzejem Gałażewskim rozmawia Nina Drzewiecka.
Nina Drzewiecka: List otwarty Adama Neumanna (przeczytaj) pokazuje, że w gliwickim kole Platformy nie dzieje się dobrze. Czy mógłby Pan to skomentować ?
Andrzej Gałażewski: W Gliwickim kole PO źle się działo trzy lata temu i dlatego zostało rozwiązane. Teraz koło pracuje normalne, jego działania w pełni wpisują się w krajową i regionalną politykę PO. P. Neumann ma zdecydowanie krytyczny stosunek do rządu, premiera i całej PO. Ze swoimi poglądami i agresją znalazł się na marginesie i swoje frustracje ogłasza całemu światu w liście otwartym.
ND: W liście pada w nim wiele bardzo konkretnych zarzutów dotyczących Pana działań w kole, i w stosunku do partyjnych kolegów, m.in. odmów przyjęcia do nowego koła, opłacanie składek za fikcyjnych członków itp. Czy mógłby Pan odnieść się do tych zarzutów?
AG: Rzeczywiście bezpośrednio po rozwiązaniu koła miały miejsce sporadyczne odmowy przyjęcia, które dotyczyły osób odpowiedzialnych za rozpad koła. Do nich należał też Adam Neumann. Odmowy wynikały z nieprecyzyjnego zapisu statutu PO, który mówi, że o członkostwie koła PO decyduje uchwała zarządu koła, co eliminuje automatyzm. Po otrzymaniu wyjaśnień z biura prawnego PO, że przepis ten nie dotyczy członków rozwiązanego koła, A. Neumann został przyjęty.
ND: Czy faktycznie jakiś przepis, statut reguluje to, kto może stać się członkiem koła? Trzeba spełnić jakieś wymogi? Zostać rekomendowanym itp?
AG: Tak, procedura przyjęcia, zawieszenia i skreślenia z listy członków jest opisana w statucie.
ND: Co się stało, że Kajetan Gornig i Dominik Dragon, którzy mieli problemy z przyjęciem do gliwickiego koła Platformy i musieli zapisać się do koła w Zabrzu, obecnie są prominentnymi działaczami tego pierwszego i znaleźli się na czołowych miejscach list do Rady Miejskiej. Czy faktycznie jest to, jak sugeruje Neumann nagroda za rozłam w klubie radnych PO, który stał się faktem?
AG: Gornig i Dragon skorzystali z przepisu, który pozwalał im wpisać się do dowolnego koła w Polsce. Po dwóch latach koledzy doszli do wniosku, że działania prezydenta i jego ekipy w Gliwicach pozostawiają wiele do życzenia i uznali zasadność naszego krytycznego podejścia do spraw lokalnych. Jednocześnie gliwicka PO uznała ich doświadczenie w pracy samorządowej i zaoferowała im start w wyborach.
ND: Patrząc na działalność gliwickiego koła, dziwić może fakt, iż Marek Pszonak, zostaje zawieszony na Pana wniosek w prawach członka za to że podpisał się pod apelem przeciw akcji referendalnej, w której chodziło o odwołanie radnych, głównie z PO, a kandydatem na prezydenta zostaje człowiek, który to referendum organizował i chciał wyrzucać z rady obecnych partyjnych kolegów.
AG: Ja już to Państwu wyjaśniałem. Marek Pszonak został zawieszony nie za to, że podpisał się pod prywatnym ogłoszeniem lecz za to, że bez upoważnienia pod podpisem umieścił swoją funkcję partyjną, sugerując, że jego prywatne poglądy są poglądami gliwickiej PO. W tym czasie większość członków uważała, że referendum dotyczące odwołania prezydenta jest uzasadnione. Wątpliwości dotyczyły skrócenia kadencji Rady Miejskiej.
ND: Czy nie widzi Pan sprzeczności w podejmowanych w Gliwicach działaniach w stosunku do członków koła (wnioski do sądu partyjnego o wykluczenie) a lansowanym przez PO hasłem: Nie róbmy polityki?
AG: Hasło niestety wpisuje się w złą ocenę polityki jako takiej i polityków. Nie jestem jego zwolennikiem. Podejmowanie decyzji inwestycyjnych i budżetowych w skali miasta jest przecież polityką. Natomiast chcę zwrócić uwagę na fakt, że wszyscy zapisujemy się do partii politycznych, żeby uczestniczyć w życiu politycznym. W partii, przy akceptacji pewnych różnic poglądów, obowiązuje działanie zbiorowe i mobilizacja w celu osiągnięcia zamierzonego celu. Jeżeli ktoś chce mieć prawo do nieskrępowanych działań i różnych wolt ideowych lub towarzyskich, nie powinien zapisywać się do partii. Decyzja startu w wyborach z listy konkurencyjnej mentalnie wyklucza kandydata z członkostwa w partii. Gdybym ja był w takiej sytuacji, złożyłbym rezygnację z członkostwa. Innym wyjściem jest wykluczenie przez sąd koleżeński i czterech panów z PO poszło tą drogą.
(fot. archiwum)
Najnowsze komentarze