Sypnęło śniegiem, wraca więc coroczny temat odśnieżania. Drogowcy nie mają co liczyć na naszą wyrozumiałość. Klient płaci, to i wymaga, nawet jeśli nagle spadłoby z nieba pół metra białego puchu.
Śnieg to temat mocno polityczny. Niedawno zasypał odnowiony Rynek, uniemożliwiając jego efektowne otwarcie tuż przed II turą wyborów.
Ten sam śnieg obniżył frekwencję wyborczą a wcześniej zakrył niedoróbki na świeżo położonej kostce brukowej (podobno napromieniowanej od podłoża). Trzeba zatem zauważyć, że ów śnieg nie ma sympatii politycznych. Szkodzi wszystkim równo i sprawiedliwie.
Jeśli uda nam się przebrnąć przez zwały śniegu i dotrzeć np. na pocztę, możemy być więcej niż pewni, że naszym oczom ukaże się kolejny powód do narzekania. Kolejka. Okazuje się jednak, że w gmachu gliwickiej Poczty Głównej zjawisko wiecznej kolejki jest starsze niż nam się wydaje. Co ciekawe, jest też niezależne od ustroju, narodowości czy państwa. Sto lat temu, w zupełnie innych realiach, w tej samej kolejce stali ówcześni mieszkańcy Gliwic, a lokalna prasa wytykała urzędnikom opieszałość – czytamy w najnowszym wydaniu Gazety Miejskiej.
Pewne rzeczy się nie zmieniają od stu lat. Śnieg co roku sprawia nam kłopot, kolejka na Poczcie Głównej ciągle po coś stoi, a my konsekwentnie na to wszystko narzekamy.
Najnowsze komentarze