Niektórzy wiedzą już wcześniej, że ostatnią noc mijającego roku, spędzą na patrolowaniu ulic, gaszeniu pożarów czy wkładaniu złamanych kończyn do gipsu.
Kiedy my się bawimy, służby ratownicze czuwają. Niby oczywiste, jednak biorąc pod uwagę, że lekarze, pielęgniarki, strażacy, policjanci czy strażnicy miejscy również mają rodziny, bliskich, i z nimi chcieliby spędzać wyjątkowe dni w roku, zaczynamy patrzeć na nich z empatią.
Jak mówi Marek Słomski, oficer prasowy KMP w Gliwicach, zawód policjanta to służba, a to rodzi pewne konsekwencje. Dlatego wyrozumiałość najbliższych jest dla funkcjonariuszy bardzo ważna.
.
Wyrozumiałe szefostwo i dobry grafik
Na szczęście, kierownictwo układa grafik służb na kilka tygodni wcześniej tak, by ten, kto ma dyżur w Wigilię, dostał wolne w Sylwestra. Często bierze się też pod uwagę to, czy funkcjonariusz pracował w ostatni dzień w poprzednim roku. Najlepiej jednak swój system dopracowała Państwowa Straż Pożarna. Gliwiccy strażacy już rok wcześniej wiedzą, czy mogą planować zabawę sylwestrową.
? Każdy strażak oddziału bojowego posługuje się specjalnym kalendarzem. W nim kolorami zaznaczone są trzy zmiany, w których pracujemy. Pozwala to zorientować się strażakowi już na początku roku, czy np. w Sylwestra wypada jego zmiana ? tłumaczy Dariusz Mrówka, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej PSP w Gliwicach.
Nie oznacza to jednak, że pozostałe dwie zmiany mogą balować. Ktoś bowiem musi czuwać nad bezpieczeństwem w pierwszy dzień Nowego Roku. Poza tym są jeszcze tzw. dyżury domowe.
? Strażacy zaczynający pracę o wpół do ósmej rano w Sylwestra, kończą ją o 7.30 już w Nowym Roku. Ci, którzy przychodzą do pracy 1 stycznia, są świadomi tego, że nie mogą za bardzo balować, muszą być w pełni sprawni psychofizyczne ? zdrowi i trzeźwi. Bawi się więc tylko jedna zmiana ? dodaje Mrówka.
Wszędzie odprawa przebiega dokładnie tak, jak w dzień powszedni. Sprawiedliwie rozdzielane są zadania i rozpoczyna się normalna praca.
? Strażnicy miejscy na sylwestrową służbę przychodzą o 18.00. Wyznacza się im miejsca do patrolowania, przedstawia zadania i szczególne zagrożenia, na które muszą zwrócić większą uwagę niż w dni powszednie. O koordynację ich pracy dba dowódca zabezpieczenia ? tłumaczy Grzegorz Alczyński, rzecznik prasowy gliwickiej Straży Miejskiej.
.
Ilu funkcjonariuszy czuwa nad naszym bezpieczeństwem?
W takie dni jak ten, liczba policjantów pełniących służbę przeliczana jest nie na dziesiątki, ale na setki.
? Sylwester jest okresem, który wymaga większych sił policyjnych, z przyczyn oczywistych. W tym czasie izby wytrzeźwień i policyjny areszt pękają w szwach. Odnotowujemy dużo więcej niż zwykle bójek, chuligańskich wybryków, zniszczeń mienia, kradzieży na szkodę nietrzeźwych ? tłumaczy Marek Słomski.
Dyżurujących strażaków na cały powiat jest czterdziestu dwóch, w tym aż czternastu oczekuje na zgłoszenia w centrum Gliwic.
Jeżdżą do pożarów, sytuacji, takich jak na przykład wrzucenie petardy na balkon czy pod samochód, ale także do… fałszywych alarmów.
Nie zawsze są one złośliwe, a często podnoszone w dobrej wierze. Czy ten dzień w ogóle zasługuje więc na miano wyjątkowego?
? Jest to taki sam dzień jak inny. Może różni się tym, że o północy wszystkie samochody strażackie wyjeżdżają przed garaż na niebieskich sygnałach, a kiedy wybija północ, są włączane także sygnały dźwiękowe. Po tym uroczystym zaakcentowaniu rozpoczęcia Nowego Roku, pojazdy są chowane do garażu i służba biegnie dalej ? opowiada Dariusz Mrówka.
.
Sylwestrowa atmosfera nie ma prawa zapukać do drzwi
Podczas szalonych zabaw mieszkańców miasta, zdarzają się drobne urazy, ale i poważniejsze uszkodzenia ciała spowodowane np. wybuchem racy czy petardy.
Dyżury na pogotowiu są przydzielane sprawiedliwie. Niektórzy pracownicy nawet sami się na nie zgłaszają, bo na przykład nie mają planów sylwestrowych. Jednak w pracy na pewno nie zaznają chwili wytchnienia.
? Możemy powiesić sobie symboliczny balonik albo postawić noworoczny stroik, ale często w takie dni w ogóle nie zjeżdżamy do bazy, a życzenia składamy sobie w przelocie ? mówi Urszula Pawełek, pielęgniarka i dyspozytorska pogotowia ratunkowego w Gliwicach.
Jest jeszcze jedno miejsce, gdzie sylwestrowa atmosfera nie ma prawa się rozwinąć. W Centrum Ratownictwa Gliwice przez całą dobę dyspozytorzy wszystkich służb ? których liczba podczas świąt zostaje jeszcze zwiększona ? przejmują zgłoszenia mieszkańców miasta i powiatu, a następnie rozsyłają zespoły ratownicze w odpowiednie miejsca. Jak mówi Tomasz Wójcik, Komendant Centrum Ratownictwa Gliwice, tego dnia najczęściej ludzie dzwonią w sprawach awantur, bójek, zakłócania ciszy, drobnych kradzieży, rozbojów, zatrucia alkoholem, drobnych kolizji. To jednak przeważnie dopiero po sylwestrowym odliczaniu.
? Do północy zazwyczaj odnotowujemy dużo drobnych zagrożeń. Dyżurni mają niewiele czasu na posiłek, spokojną rozmowę i życzenia. Chwila wytchnienia, to tylko cisza przed burzą. W euforii życzliwości, na numery alarmowe dzwonią mieszkańcy i składają życzenia dla dyżurujących ratowników. To miłe i przyjemne chwile ? mówi Wójcik.
.
Apogeum, a potem zasłużony odpoczynek
To jednak koniec sielanki. Po północy liczba zgłoszeń jest tak duża, za dyspozytorzy są zmuszeni ustawiać je w kolejności według ważności. Spotyka się to oczywiście z niezrozumieniem, ostrym ponaglaniem, a nawet obelgami i straszeniem skargami.
Przychodzi jednak czas, kiedy można zakończyć służbę. Dla straży miejskiej są to na przykład bardzo późne godzinny nocne albo wczesne godziny poranne. Jak tłumaczy Grzegorz Alczyński, funkcjonariusze wracają do swojej siedziby, rozliczają się z pracy i… udają na zasłużony odpoczynek. Na świętowanie nie ma już sił, poza tym pojutrze znów trzeba stawić się w pracy.
Małgorzata Urbanek
fot. crg.gtk.pl, kmpsp.gliwice.pl
Najnowsze komentarze