(…) Ekipa rewolucjonistów ostrzeliwująca zza ufortyfikowanego stolika przedpola Urzędu Miejskiego trafiła ? i to kilkakrotnie ? w czułe punkty władzy.
Najnowszy felieton Marka Gabzdyla.
.
**************
Przyzwyczailiśmy się, że wakacyjne miesiące są okresem spokoju w polityce. Rezydenci ulicy Wiejskiej rozjeżdżają się do swoich wyborców, a w tym czasie dziennikarze z trudnością zapełniają czas antenowy materiałami o tajemniczym dzikim kocie grasującym po kraju czy też relacjami z plaż.
Co prawda zaskakująca zmianami pogoda ratuje nieco sytuację i każdy szanujący się redaktor telewizyjny ma na podorędziu zestaw dyżurny: kilka ujęć przelewającej się wody oraz wypowiedź naukowca na tle regału z książkami.
W tym roku Gliwice ? a przede wszystkim lokalne media ? nie zaznały dobrodziejstw sezonu ogórkowego.
Wręcz przeciwnie ? solidnie zamieszano ostatnio w kiszącym się od lat we własnym sosie miejskim światku politycznym.
Takiego ożywienia miasto nie widziało chyba od dwudziestu lat. Naprawdę, trudno orzec, kogo można jeszcze spodziewać się w mieście, skoro sprawami Gliwic zainteresowała się już nawet ekipa reporterów telewizji Trwam?
Historia uczy nas, że gdy rządzący jest zbyt długo u władzy, zawsze zaczyna mieć przeświadczenie, że dany urząd czy stanowisko jest mu nadane na zawsze, no po prostu się mu należy. Niezależnie od tego, jakie podejmowałby decyzje.
W pewnym momencie przychodzi gorzkie rozczarowanie i zajmujący wysokie stanowisko odchodzi ? w bardziej lub mniej dramatycznych okolicznościach. Niektórzy taki moment nazywają rewolucją. No, na naszym gliwickim podwórku byłaby to raczej rewolucyjka, taka ze strzelaniem papierowymi kulami zrobionymi z naprędce drukowanych oświadczeń i petycji.
Już widać, że ekipa rewolucjonistów ostrzeliwująca zza ufortyfikowanego stolika przedpola Urzędu Miejskiego trafiła ? i to kilkakrotnie ? w czułe punkty władzy.
.
Ciosy musiały być na tyle odczuwalne, że wymusiły reakcję ? jakąkolwiek reakcję. Bo właśnie taką reakcją są porozstawiane naprędce ?gazetki wielkich hieroglifów? pokazujące, że ?jest nieźle i coraz nieźlej?.
Zresztą z tymi planszami to musi być żart oczywiście ? każdy w miarę inteligentny człowiek zauważy przecież kontrast między ich treścią a rzeczywistością, czyli miejscami, gdzie je rozstawiono ? brudny, zapiaszczony Rynek (hej, hej, panowie, myjka ciśnieniowa już jest wynaleziona!) i zastawiona budami i reklamami dziura po kamienicach naprzeciw dworca.
Nawet w Korei Północnej propaganda robiona jest bardziej finezyjnie.
Miałem kiedyś w rękach książeczkę wydaną przez odpowiednie ministerstwo tego właśnie kraju. Zawierała m.in. bardzo ładne, kolorowe wykresy (wszystkie pnące się stromo w górę) przedstawiające, jak to w latach przyszłych wzrośnie produkcja ? w zasadzie ? wszystkiego. A co z finezją? No właśnie, papier i druk były naprawdę doskonałe.
.
Na razie, wygląda na to, że w najbliższych miesiącach będzie w mieście działo się dużo, a mieszkańcy Polski o Gliwicach dowiedzą się więcej, niż oczekiwali tego ?nadawacze tonu? po swojej akcji promocyjnej.
Trudno powiedzieć jaką pogodę przyniesie nam reszta lata ? pewne jest natomiast, że jesień w Gliwicach będzie bardzo gorąca.
Marek Gabzdyl
Najnowsze komentarze