Władze miasta mają dość pseudokibiców oszpecających miasto wulgarnymi hasłami.
Chcą, by z Gliwic zniknęły napisy na murach związane z piłkarskim klubem. Stosowny zapis w umowie, która właśnie jest negocjowana, ma zobo- wiązać klub do ich usuwania.
– Mamy płacić klubowi za promocję, ale na pewno nie za taką jak ta na murach, bo jest ona bardzo wątpliwa – delikatnie mówiąc, i trzeba ją ukrócić? wyjaśnia Marek Jarzębowski, rzecznik prezydenta. – Dla miasta jest to priorytet, dlatego przy tym punkcie umowy będziemy twardo obstawać.
Wulgaryzmy, rasistowskie porównania i wyrażanie swojej sympatii do klubów piłkarskich zobaczyć można na elewacjach domów, ogrodzeniach czy budynkach użyteczności publicznej w całym mieście.
Władze miasta nie zamierzają tego dłużej tolerować.
Tym bardziej, że teraz jako większościowy udziałowiec klubu mają w ręce silne argumenty ? zgodnie z zapisami w przygotowywanej właśnie umowie między miastem a Piastem Gliwice, znajduje się punkt zobowiązujący klub do usuwania napisów z terenu Gliwic.
.
[poll id=”23″]
Z całą pewnością są wśród kibiców także bardzo porządni ludzie, ale tak dłużej być po prostu nie może ? mówi Jarzębowski.
Do tej pory źródłem dochodów Piasta była giełda samochodowa, którą klub prowadził oraz gra w ekstraklasie. Teraz, kiedy stworzono spółkę a umowa giełdy została wypowiedziana, miasto zaproponowało aby klub odpłatnie promował miasto grą pierwszego zespołu.
Do tej pory umowa między miastem a klubem nie została jeszcze podpisana. Prezes Jacek Krzyżanowski przyznaje, że rzeczywiście znajduje się w niej punkt, który wzbudza pewne kontrowersje.
– Miasto nie chce mieć negatywnych skutków aktywności klubu, a takim z pewnością są działania chuliganów na stadionie i napisy na murach ? mówi. Miasto chce je zniwelować poprzez obciążenie klubu kosztem usuwania napisów.
I choć rozumie intencje pomysłodawców, uważa, że klub jest po to, by prowadzić działalność sportową.
Dodaje, że gdyby nie było klubu sportowego i Piasta, to napisy też by się pojawiały, tylko dotyczyłyby Górnika Zabrze, tramwajów czy prezydenta kraju lub Gliwic. Jego zdaniem, po prostu jest grupa ludzi, która w ten sposób wyładowuje swoje emocje.
To zjawisko jest złe i szkodliwe. I nie powinno mieć miejsca ? wyjaśnia Krzyżanowski. Władze nie potrafią sobie z tym dać rady, bo nie ma takiego systemu monitoringu, który pomógłby w identyfikacji sprawców. Stąd problem. Jako Zarząd Spółki powinniśmy zwalczać tego rodzaju zjawiska, apelując do młodzieży, żeby tego nie robiła, namawiając do staranności wszystkie służby porządkowe i propagując właściwe zachowania. Tego nie pokona się poprzez to, że ktoś będzie za to płacił.
Z wyjaśnień prezesa wynika, że nie bardzo wyobraża sobie podpisanie umowy z miastem, z punktem dotyczącym odpowiedzialności finansowej klubu za usuwanie napisów pseudokibiców. Z kolei miasto już zapowiedziało, że właśnie przy tym punkcie będzie się szczególnie upierać.
Co w tej sytuacji?
– Będziemy dyskutować na ten temat ? mówi Jacek Krzyżanowski. Nam zależy na tym, żeby te pieniądze były rzeczywiście skierowane na wydatki związane ze sportem w Gliwicach, a nie na wydatki związane z remontami i budownictwem w Gliwicach. Musimy więc jakiś consensus znaleźć. Wiem jaka była intencja miasta i wiem, co my jako Zarząd klubu powinniśmy robić.
– Są Kluby Kibica czy Stowarzyszenia Kibiców, i to one powinny zająć się cywilizowaniem tego zjawiska ? odpowiada Jarzębowski. Przecież nie będziemy płacić za obelgi na murach?
Najnowsze komentarze