Tegoroczna jesień w Gliwicach jest bardzo pracowita.
Wrzeniu wokół tramwajów, referendum, prezydenta miasta, towarzyszą coraz to nowe informacje o inwestycjach, które sprawić mają, że miasto stać ma się bardziej ?dla ludzi?.
I tak, od dłuższego już czasu obserwujemy pracowitą krzątaninę na skwerze za Urzędem Miasta, gdzie robotnicy wręcz dwoją się i troją, by skończyć prace przed zimą.
Jakby tego było mało dowiadujemy się jeszcze, że na celowniku zainteresowania znalazł się Rynek. Ma być gruntownie odmieniony, może nawet ? jak to się modnie określa ? ?zrewitalizowany?? A zapewne to nie jest jeszcze ostatnie słowo naszych miejskich upiększaczy. Aż chciałoby się zapytać ? czy nie za dużo tego szczęścia jesienią?
Skąd ten nagły wysyp pomysłów, jak uczynić życie mieszkańców Gliwic przyjemniejszym?
Chociaż przedstawiciele urzędu miasta stanowczo zaprzeczają, nie da się nie łączyć tych inicjatyw z akcjami przeciwników prezydenta miasta czyli tak zwanych ?referendystów?. Czy skwerek aż tak bardzo był zdewastowany? Czy Rynek naprawdę wymaga aż takiej przebudowy? Może wystarczyłoby na początek umyć i posprzątać?
Oczywiście wszystkie te inwestycje znajdują się gdzieś tam w planach i można zawsze twierdzić, że ?podobieństwo jest przypadkowe?, jednak trudno nie mieć wrażenia, że wszystkie te zdarzenia są ze sobą powiązane.
Zupełnie tak, jak gdyby gdzieś w gabinetach zapragnięto na szybko poprawy wizerunku władz miejskich, by doskonały menedżer, twórca specjalnej strefy ekonomicznej stał się w oczach mieszkańców miasta również po prostu Dobrym Gospodarzem. Takim, który zajrzy w różne kąty, wszystko zobaczy i wyda odpowiednie dyspozycje. No bo w końcu ilu gliwiczan doceni fakt, że w mieście działają liderzy w produkcji osprzętu do silników czy elementów z tworzyw sztucznych? A przez Rynek czy skwerki przechodzą prawie wszyscy!
Jeszcze a propos Rynku ? wystarczy przeznaczyć sobie kilka dni urlopu i odbyć wycieczkę po miastach naszego kraju, żeby stwierdzić jak wiele jest większych ale i mniejszych miejscowości, w których na pomysł odnowienia Rynków wraz z przyległymi uliczkami zrealizowały dawno i to z efektem godnym najwyższego podziwu. Oczywiście jako pierwszy przychodzi na myśl Sandomierz, już nawet bez ojca Mateusza. Tam naprawdę jest jak w tym filmie, scenograf nie musiał dobudowywać żadnych dekoracji.
Ale są przecież i inne miasteczka, w żadnym z nich nie ma ani wielkiego przemysłu, ani specjalnych stref z inwestorami strategicznymi… A mimo to… a może właśnie dlatego?
Najnowsze komentarze