Wydarzenia historyczne mają ciekawą cechę ? z perspektywy lat łagodnieją, a decyzje podejmowane w tzw. kluczowych momentach poddawane są przeważnie ostrej krytyce. Krytykujący z reguły uważa, że sam zadecydowałby trafniej, z nieporównywalnie lepszym skutkiem. Rzeczywiście, gdy już jest po wszystkim i widzimy jak się sprawy potoczyły, bardzo łatwo jest powiedzieć, że przecież trzeba było zrobić nie tak tylko zupełnie inaczej.
I oczywiście, aż dziwne, że ktoś, mający wtedy zdanie ostateczne, tej lepszej alternatywy nie dostrzegł. Przecież obecnie, każdy historyk-amator wiedziałby co doradzić Napoleonowi, by wygrał bitwę pod Waterloo czy jak przyspieszyć zakończenie drugiej wojny światowej. Cóż to za problem gdy już wszystko wiadomo, prawda?
Mija właśnie dwadzieścia lat od słynnych i brzemiennych w skutki obrad Okrągłego Stołu.
Z tej okazji w telewizji emitowane są różne okolicznościowe programy, a okrągła rocznica sprawia, że powraca temat oceny tego historycznego wydarzenia. I tu najczęściej dochodzą do głosu właśnie specjaliści od doradzania poniewczasie. Najczęściej przewodzą dyskutanci, których wiek pozwala przypuszczać, że w historycznym momencie zmagali się raczej z problemami edukacji stopnia podstawowego a nie uczestniczyli w burzliwym życiu politycznym. Nie przeszkadza im to jednak wydawać arbitralnych sądów pod adresem obu stron.
Każdy historyk-amator wiedziałby co doradzić Napoleonowi, by wygrał bitwę pod Waterloo czy jak przyspieszyć zakończenie drugiej wojny światowej
W literaturze science-fiction popularny jest motyw historii alternatywnej. Takie ?co by było, gdyby?. Autorzy do woli używają sobie na historii świata budując hipotetyczne wersje rozwoju ludzkości, w których na przykład nie doszło do drugiej wojny światowej, dzięki czemu miliony ludzi uniknęło śmierci. Z drugiej strony światowy przemysł nie otrzymał potężnego bodźca, jakim jest wysiłek wojenny, więc i nie pojawiły się dziesiątki wynalazków, którymi cieszymy się w naszym świecie.
Najnowsze komentarze