Jaskrawozielona barwa „tańczących” przed Urzędem Miejskim faunów miała być tymczasowa. Po kilku tygodniach od przeprowadzonej renowacji kolor miał ściemnieć, czyli upodobnić się choć trochę do tego sprzed renowacji.
Od przeprowadzonych prac minęły jednak 3 lata i rzeźba wciąż jest intensywnie zielona.
Bezpośrednio po renowacji „diabełki” pokryto patyną i woskiem. Po pewnym czasie, gdy wosk miał zniknąć, fauny powinny zyskać właściwy, szlachetniejszy odcień. Nie zyskały do dzisiaj.
Czy faunom do twarzy jest w intensywnym, zielonym kolorze?
Raczej nie, chociaż Ewa Pokorska – Ożóg, miejski konserwator zabytków zapewnia: – Mam stare zdjęcia tej rzeźby i one zawsze były zielone. Dodaje również: – Pracowali nad tym najlepsi specjaliści.
Potwierdza to Mariola Pendziałek, naczelnik Wydziału Przedsięwzięć Gospodarczych i Usług Komunalnych Urzędu Miasta: – Jeśli chodzi o jakość wykonania prac, odbiór rzeźby przeprowadzony został przez osoby mające odpowiednie uprawnienia. Nie planujemy żadnych dodatkowych prac związanych z faunami.
![fauny-2000 Fauny w roku 2000. Wówczas nie były tak intensywnie zielone](https://www.24gliwice.pl/wiadomosci/wp-content/uploads/2013/04/fauny-2000-488x300.jpg)
Historia intensywnie zielonych faunów rozpoczęła się w 2009 roku, gdy złodzieje chcieli wyrwać diabełki z postumentu. Na szczęście próba kradzieży się nie powiodła, uszkodzony został jednak postument. Rzeźba trafiła do magazynu Gliwickiego Zakładu Urządzeń Technicznych i przeszła renowację. Prace trwały kilka miesięcy, w trakcie których uzupełniono m.in. ubytki. Powrót faunów ucieszył mieszkańców, jaskrawy kolor zaskoczył. Wtedy jednak uspokoiły ich zapewnienia, że to stan przejściowy. Jak widać, nie do końca…
„Tańczące fauny” to jedna z najbardziej znanych rzeźb w Gliwicach i jeden z symboli miasta.
Trzy trzymające się za ręce i tańczące postaci zostały odlane z żeliwa, prawdopodobnie w gliwickiej hucie, według rzeźby modelowej Hansa Dammanna. Fontanna, która powstała w latach ’20 XX wieku, według legendy symbolizuje właścicieli trzech firm budowlanych, którzy chcieli wybudować nowoczesny hotel na tyłach placu Piłsudskiego. Podmokły grunt zniweczył ich plany, firmy zbankrutowały, a ich właściciele pod postaciami faunów szukają utopionych w wodzie pieniędzy. W końcu hotel wybudowano przy dzisiejszej ul. Zwycięstwa (obecnie urząd miejski). Druga z historii mówi, że pod postaciami satyrów kryją się burmistrzowie Gliwic, Zabrza i Bytomia, którzy przed wojną nie umieli dojść do porozumienia w sprawie połączenia miast.
Warto dodać, że Lew Śpiący dłuta Kalidego, który znajduje się na skwerze Valenciennes również pokryty jest zieloną patyną. Kolor nie razi jednak tak bardzo jak ten na faunach.
Najnowsze komentarze