Rozpadające się budynki, które szpecą miasto, siedliska dla bezdomnych ludzi i kotów, ale również opuszczone piękne, zabytkowe wille
? tak przedstawia się obraz gliwickich pustostanów.
Nie tak dawno gliwickie media obiegła informacja, że strażnicy miejscy znaleźli zwłoki w pustostanie przy ul. Grodowej ? najprawdopodobniej był to bezdomny. To właśnie takie osoby najczęściej zajmują opuszczone nieruchomości. Inne budynki po prostu niszczeją w samotności.
Prawdziwą perełką jest budynek przy ulicy Barlickiego 23, gdzie jeszcze do niedawna mieściła się gliwicka delegatura Kuratorium Oświaty. To właśnie ulica Barlickiego, pod koniec XIX wieku była jedną z najbardziej okazałych pod względem architektonicznym. W pięknych willach mieszkało wiele gliwickich osobistości ? między innymi burmistrz miasta, Alfred Kreidel. Obecnie budynek jest pusty ? na drzwiach wisi karteczka z informacją, że placówka przeniosła się na ulicę Warszawską.
Jak dowiedzieliśmy się w Wydziale Gospodarki Nieruchomościami, budynek jest własnością Skarbu Państwa i wciąż znajduje się w zarządzie Kuratorium Oświaty w Katowicach. Urząd Miasta w Gliwicach skierował wniosek do Wojewody Śląskiego o zgodę na zbycie nieruchomości. Dodatkowo, miasto prowadzi korespondencję z Kuratorium odnośnie konieczności przeprowadzenia prac remontowych, gdyż stan, w jakim znajduje się obiekt, nie spełnia oczekiwań urzędników miejskich.
Gdy nieruchomość nie będzie obciążona już prawem trwałego zarządu i Skarb Państwa przejmie zarząd budynkiem, najprawdopodobniej zostanie ogłoszony przetarg. W grę wchodzi również dzierżawa.
Jak dowiedzieliśmy się w UM, szacunkowa wartość rynkowa nieruchomości wynosi 2,2 miliona złotych.
Pozostaje tylko mieć nadzieje, że Kuratorium doprowadzi budynek do należytego stanu technicznego oraz estetycznego. Wtedy obiekt na pewno znajdzie właściciela, który godnie zagospodaruje tę stylową willę.
Innym pustostanem, położonym w uroczej dzielnicy jest budynek przy ulicy Konopnickiej 1 ? centrum miasta, piękna i cicha okolica, blisko Parku Chopina. W sporych rozmiarów willi, niektóre okna zabite są deskami, jeszcze inne powybijane. Nad frontem odpada już tynk. Sąsiedzi nie wiedzą do końca kto jest właścicielem domu, lecz zgodnie odpowiadają, że już dawno nikt tam nie zaglądał. Prawdopodobnie właścicielem jest osoba prywatna, co utrudnia sprawę. Jeśli wpisu do ksiąg wieczystych dokonano jeszcze przed wojną, a prawowici właściciele nie żyją, sytuacja dodatkowo się komplikuje. Aby uregulować stan prawny takiego budynku trzeba znaleźć spadkobierców, co jest procesem żmudnym i długotrwałym.
Najbardziej klasycznym przykładem pustostanu jest blok przy ulicy Żeromskiego w Sośnicy. Gołym okiem widać koce oraz suszącą się odzież. Na zachodzie proces zasiedlania pustostanów przez młodzież lub bezdomnych nosi nazwę squatting. W opuszczonych mieszkaniach ?dzicy lokatorzy?, tzw. squattersi, organizują sobie życie. W Gliwicach najsłynniejszym squatem (budynkiem ?przejętym? przez squattersów) była willa przy ulicy Sienkiewicza 25. Squat, który nosił nazwę ?Krzyk? doczekał się nawet swojego wpisu w internetowej encyklopedii wikipedii. W nieistniejącym już ?Krzyku? organizowano koncerty punkowe, wydawano żywność bezdomnym i prowadzono bibliotekę. Trudno stwierdzić czy ?dzicy lokatorzy? bloku przy ulicy Żeromskiego rozwinęli swoją działalność na taką skalę, jednak przynajmniej mają jakiś dach nad głową. Budynek oczywiście nie jest ogrzewany, więc w zimie będą zmuszeni poszukać cieplejszego lokum.
Pustostanów w Gliwicach jest więcej, lecz pisanie o każdym z nich nie miałoby większego sensu. Co robić z takimi budynkami? Rozwiązań jest kilka ? od tych najbardziej tradycyjnych, po dość innowacyjne (ostatnimi czasy modne jest robienie z pustostanów galerii lub alternatywnych centrów kulturalnych). Najbardziej oczywiste wydaje się wyremontowanie budynków i przeznaczenie ich na mieszkania. Dwa lata temu, w Sosnowcu podjęto decyzję o remoncie prawie stu pustostanów, które następnie zostały przeznaczona na lokale socjalne i komunalne. W stolicy Zagłębia, gdzie kilkaset rodzin czekało na mieszkania, liczba pustostanów spadła prawie o połowę. Podobnie postąpiono w Krakowie. Warto chyba pójść w ślady tych miast. Jeśli w kasie UM nie ma środków na kapitalne remonty, być może lepszym rozwiązaniem byłoby przeznaczenie lokali do puli mieszkań do remontu i skrócenie dość długiej kolejki oczekujących.
.
Jakie konsekwencje wiążą się z istnieniem pustostanów?
Przede wszystkim finansowe. Parę tygodni temu wyszło na jaw, że Gdański Zarząd Nieruchomości Komunalnych wydaje rocznie prawie 2 miliony złotych na opuszczone budynki. W Gliwicach trudno dokładnie oszacować liczbę pustostanów. Sytuacja dodatkowo się komplikuje, gdyż niektóre z nich mają nieuregulowany stan prawny. Z pewną dozą prawdopodobieństwa można jednak założyć, że miasto dość sporo dopłaca do tych nieruchomości. Istnieje opcja rozbiórki najbardziej zaniedbanych budynków. Koszt rozbiórki nie jest niski, jednak jest to tylko jednorazowy wydatek, który w ostatecznym rozrachunku powinien się opłacić. By rozebrać nieruchomość trzeba wykonać ekspertyzę dotyczącą stanu technicznego oraz uregulować sprawę własności obiektu, co może okazać się trudne.
Innym zagrożeniem jest możliwość zawalenia się budynków. Póki co, możemy odetchnąć z ulgą, że żaden gliwicki pustostan nie podzielił losów opuszczonej kamienicy przy ulicy Opolskiej, która zawaliła się rok temu. Na szczęście nikomu nic się nie stało, aczkolwiek służby porządkowe ewakuowały trzy rodziny z sąsiedniego budynku. Miejmy nadzieję, że do prawdziwej tragedii nie dojdzie, zjawisko pustostanów zostanie wkrótce rozwiązane i nie podzielimy losów Bytomia, gdzie opuszczonych jest aż 1200 mieszkań.
Najnowsze komentarze