W tym tygodniu na pytania internautów odpowiada Jarosław Kaszowski, kapitan Piasta Gliwice.
Na łamach Informatora Rynkowego, który jest partnerem programu ?Zadaj pytanie? publikujemy fragmenty rozmowy z gościem.
– Przygodę z piłką zaczynał Pan od futsalu. Czy halowe doświadczenie przydaje się teraz w ekstraklasie?
– Na pewno pomaga. Przede wszystkim dzięki grze w futsal jestem szybszy i zwinniejszy. Potrafię też szybko podejmować decyzje. Nie ma co ukrywać, że na hali są inne zagrania, pracują inne grupy mięśni ale zdobyte umiejętności się przydają.
– Przez ostatnie lata stał się Pan legendą Piasta. Czy odczuwa Pan tę popularność na co dzień?
– Zdarzają się sytuacje, że ktoś mnie rozpoznaje, odbieram też gratulacje po meczu – ale nie jest to popularność uciążliwa. Często na temat meczu rozmawiają ze mną starsi kibice. A z tą legendą to nie przesadzałbym. Gram w piłkę, cieszę się, że robię to właśnie w tym klubie i że udało mi się trafić na taki historyczny moment. Trochę szkoda, że sukces przyszedł tak późno, bo miałbym więcej grania przed sobą.
– Spędził Pan już kilkanaście sezonów w Piaście. Czy wyobraża sobie Pan siebie grającego dla innej drużyny?
– Ciężkie pytanie. Wydaje mi się, że tak zżyłem się z klubem i jestem postrzegany przez jego pryzmat, że nie wyobrażam sobie gry gdzie indziej. Wszyscy wiedzą, że z Piasta się nie ruszę więc żadnych zaskakujących propozycji nie oczekuję. Chcę grać w Piaście dopóki będę czuł się potrzebny. Oby tylko zdrowie dopisało.
– Cieniem na najnowszej historii Piasta kładą się zarzuty korupcyjne sprzed kilku lat. Jak Pan wspomina dziś tę sytuację?
– Przypominam sobie nasz letni obóz przygotowawczy z trenerem Zielińskim. Wszyscy czekali na decyzję PZPN. Okazało się, że odebrano nam 10 punktów i nałożono karę grzywny ? nie było to łatwe. Zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy grać naprawdę dobrze aby uniknąć degradacji. I to nam się udało. Mieliśmy świetnego trenera, który potrafił nas zmobilizować. Niewiele brakowało a mogliśmy walczyć o awans do ekstraklasy.
– Czy zastanawiał się Pan już, co będzie robił po zakończeniu kariery piłkarskiej? Może napisze Pan książkę?
– Napisać to nie wszystko, jeszcze ktoś musi ją kupić. Nie czuję się aż tak znaną postacią. Na razie chcę jak najlepiej i jak najdłużej grać w piłkę. Jako, że na boisku całkiem dobrze radzą sobie starsi ode mnie, więc jeszcze przez kilka lat widzę się w tej roli. A co po zakończeniu kariery? Z całą pewnością będzie to coś związanego z piłką, ale póki co, mam na to jeszcze czas.
– Wiele osób stroni od piłki nożnej bo kojarzy im się ona jedynie z napisami na murach. Jak Pan reaguje widząc na ścianie budynku napis ?Piast Gliwice??
– Jeszcze do niedawna boiska omijano ze względu na sytuację na trybunach. Teraz to się zmieniło, nie ma ekscesów czy burd, a na mecze przychodzą całe rodziny. Napisy na murach to trudny temat. Kibice chcą gdzieś wyrazić swoje poparcie dla klubu. Powiem jednak szczerze, że gdyby ktoś pomalował tak na moim budynku nie byłbym zbyt szczęśliwy. Zdaję sobie sprawę, że usunięcie napisu kosztuje. Taka forma deklarowania poparcia dla klubu zakorzeniła się na tyle mocno, że teraz bardzo trudno to zmienić. Dzieje się tak w całym kraju. Może w przyszłości pojawi się jakaś ścianka czy mur, gdzie można by malować graffiti i wyrażać sympatię dla klubu.
– Kibice oczekują, że piłkarze Piasta będą bardziej spontaniczni w wyrażaniu emocji, że będą podbiegać do kibiców po strzelonej bramce, dziękować im za doping czy rzucać koszulkami ?..
– Zapewniam, że po strzeleniu bramki emocje są tak duże, że nie zawsze myśli się o tym, żeby podbiec do kibiców. Nie można mieć o to pretensji. Doceniamy fantastyczny doping kibiców i czujemy ich wsparcie. Jednak wymogi ekstraklasy są takie, że podbieganie do kibiców nie jest łatwe, tym bardziej na takim stadionie jak nasz, gdzie od trybun oddziela nas jeszcze bieżnia. Na każde wyjście musimy mieć zgodę sędziego ? jak powie nie ? to trzeba się zastosować albo liczyć z żółtą kartką. Jeżeli chodzi o rzucanie koszulkami to niestety, nie mamy ich za wiele. Piłkarz, który rzuci koszulkę zdekompletuje swój strój i po prostu nie będzie miał w czym grać. Jesteśmy klubem na dorobku, który zaczyna grę w ekstraklasie. Mam nadzieję, że sprzętowo będzie coraz lepiej a wtedy koszulki możemy wyrzucać nawet co mecz ? oby tylko nie zabrakło okazji. Ja wprawdzie jeszcze w tym sezonie nie strzeliłem bramki ale jak strzelę to obiecuję, że do kibiców podbiegnę.
Rozmawiała Nina Drzewiecka i Jarosław Sołtysek
Najnowsze komentarze