Czy w najbliższą niedzielę mieszkańcy pokażą czerwoną kartkę prezydentowi Gliwic i Radzie Miejskiej?
Aby tak się stało, w referendum musi wziąć udział prawie 33.000 mieszkańców. Ponad połowa głosujących musi też opowiedzieć się za odwołaniem Zygmunta Frankiewicza i wszystkich radnych.
Biorąc pod uwagę wyjątkowo nieudolnie prowadzoną kampanię referendalną, jest to mało prawdopodobne.
Mimo wcześniejszych obietnic, referendyści nie przedstawili do chwili obecnej żadnego nazwiska, które miałoby być alternatywą dla Zygmunta Frankiewicza. Nie potrafili nawet zorganizować zwykłej konferencji prasowej czy spotkania z mediami. Przegrana sprawa w sądzie za podawanie nieprawdziwych informacji, to tylko kolejny kamyczek wrzucony do tego morza wątpliwości.
Trudno spodziewać się, że mieszkańcy zechcą odwołać władze bez żadnej odpowiedzi na podstawowe pytanie – co dalej?
Co z inwestycjami miejskimi po ewentualnym sukcesie referendystów, co z tak oczekiwaną przez wszystkich Drogową Trasą Średnicową, halą widowiskową Podium czy planowaną renowacją Starówki?
Nawet nie bardzo wiadomo, kto na te wszystkie pytania miałby odpowiedzieć.
Może się okazać, i to jest najbardziej prawdopodobny scenariusz, że nawet najzagorzalsi krytycy poczynań gliwickich władz zrezygnują z udziału w referendum skazanym na niepowodzenie.
W razie porażki referendystów, czerwona kartka przygotowywana dla prezydenta Gliwic i Rady Miejskiej, może się okazać czerwoną kartką dla kilkunastu osób z Grupy Referendalnej.
Szkoda tylko, że mieszkańców Gliwic będzie to kosztowało prawie 300 tysięcy złotych.
Marcin Fabrykowski
Najnowsze komentarze