Kojarzony z dobrą pogodą, Tomasz Zubilewicz, jak sam przyznaje, jest zakochany w Śląsku
Nie szczędzi nam komplementów. – Swoją specyfikę wyrażacie serdecznością, otwartością, gościnnością, atutami, o które w stolicy jest raczej trudno. Jeśli na tej podstawie ktoś twierdzi, że Ślązacy są trudni, to daj Boże wszystkim taką trudność…
* * * * *
Marcin Król (Gazeta Miejska) – Co takiego w sobie ma Śląsk, że pokochał go nie-Ślązak? Chyba w takich kategoriach trzeba już postrzegać pańską fascynację naszym regionem?
Tomasz Zubilewicz – To prawda. Bywam u was tak często, jak to jest możliwe. Dobrze się tutaj czuję. Co tak magicznego jest w Śląsku? Długo mógłbym wymieniać. Urzeka mnie charakter regionu ? otwartość, serdeczność, szczerość i coś namacalnego materialnie ? architektura. Oryginalna, niepowtarzalna, surowa, a jednak mająca w sobie ogromny urok. Wielkie wrażenie robią na mnie osiedla robotnicza ? Świętochłowicach, Zabrzu, Rudzie Śląskiej, katowickim Nikiszowcu. Coś takiego widziałem wcześniej wyłącznie w filmach Kazimierza Kutza. Wydawało mi się, że jest to coś bajkowego, rzeczywistość, której tak naprawdę nie ma. Przyjechałem na Śląsk i okazało się, że to wszystko jest prawdziwe.
.
– Długo trwa ta pańska fascynacja?
– Od pięciu lat. Przyjechałem na Śląsk na kilka dni służbowo, rozpoczynaliśmy współpracę ze Śląskim Urzędem Marszałkowskim. Jeden, drugi, trzeci spacer ulicami śląskich miast i? trafiło mnie (śmiech). Na Mazowszu, z którego pochodzę niczego tak oryginalnego i pięknego, nie ma. Uwielbiam język, którym posługują się Ślązacy. Można powiedzieć, że jestem warszawiakiem, który uzależnił się od Śląska. Taki Hanys z odzysku (śmiech).
.
– Tak Pan nam słodzi, że czuję się zakłopotany. A w obiegowej opinii, jesteśmy trudni w odbiorze, specyficzni. Jako Hanys, o różnych stereotypach dotyczących Ślązaków, słyszałem.
– Specyfika, jeśli już, jest waszą zaletą. Wyrażacie ją serdecznością, otwartością, gościnnością, atutami, o które w stolicy jest raczej trudno. Jeśli na tej podstawie ktoś twierdzi, że Ślązacy są trudni, to daj Boże wszystkim taką trudność. Wielu rzeczy wam zazdroszczą. Proszę nie mieć złudzeń. A taki Nikiszowiec, to każdy chciałby w swoim mieście mieć, żeby móc się czym chwalić.
.
– Książki o Zabrzu jeszcze nie czytałem. Ale przeczytam. Czego mogę się spodziewać?
Przewodnika traktującego o turystyce, architekturze, historii, klimacie, kulturze. Każdy znajdzie coś dla siebie.
.
– Poznał Pan miasto na wylot?
– Wzdłuż i wszerz. Jestem z wykształcenia geografem, więc sztuka przyswajania wiedzy o miejscach, w których bywam, przychodzi mi stosunkowo łatwo. Zabrze to jedna z perełek na mapie Śląska. Kopalnia Guido to kolejne z tych magicznych miejsc, które trzeba zobaczyć, by tej magii faktycznie dotknąć. Coś cudownego. Zabytki techniki i przemysłu zawsze rozbudzały wyobraźnię. Poza tym, co tu kryć, można na tym świetnie zarabiać, bo przyciągają one turystów. Jak ktoś żyje w mieście ze stali i szkła, ogląda jedynie galerie handlowe, a chciałby zobaczyć coś unikatowego, innego, to pokocha Śląsk od pierwszego wejrzenia.
.
– Żeby tylko pogoda nas rozpieszczała. Jak tu do nas jeździć, skoro ostatnio ciągle wieje i nawet sypnęło śniegiem, choć mamy wiosnę. Panie Tomku, co z tymi prognozami?
– Bez obaw! Na przełomie marca i kwietnia zrobi się naprawdę ciepło, z temperaturą na niektórych krańcach regionu, do 20 stopni. Zima już nie wróci. Co najwyżej, dopiero w grudniu (śmiech).
.
– Często przechodnie wypominają Panu, że prognoza się nie sprawdziła?
– Pewnie. Ale mam na to sposób.
.
– Mianowicie?
– Pytam, kiedy słyszeli tę feralną prognozę. I od razu odpowiadam, że ja akurat miałem wtedy wolne (śmiech)
Rozmawiał: Marcin Król
Najnowsze komentarze