Wychodząc na spacer w różnych dzielnicach miasta możemy natknąć się na dzikie wysypiska śmieci.
Mimo że władze samorządowe starają się z nimi walczyć i na bieżąco je usuwać, bez dobrej woli mieszkańców sterty śmieci nie znikną z naszego krajobrazu.
To smutne, że ludzie, których stać na piękne wille i drogie samochody szukają oszczędności w wyrzucaniu śmieci na poboczach dróg czy w lasach. Dzikich wysypisk nie tworzą raczej mieszkańcy domów komunalnych, bo i po co? W czynsz za mieszkanie mają wliczony wywóz śmieci.
Właściciele nieruchomości zobowiązani są do zawarcia umowy z firmą zajmującą się wywozem śmieci. Przy jej zawieraniu wymagane są dokumenty potwierdzające prawo do dysponowania nieruchomością, z której będą wywożone odpady. Klienci instytucjonalni powinni przedstawić dokumenty rejestracyjne przedsiębiorstwa lub instytucji.
Firma wyposaża dom lub firmę w kontenery do zbierania odpadów. Systematycznie, z częstotliwością uzgodnioną w umowie, wywozi odpady komunalne gromadzone w pojemnikach.
Mieszkańcy domów jednorodzinnych za opróżnienie dwa razy w miesiącu standardowego kubła o pojemności 110 l płacą średnio około 35 zł. W cenie tej zawarta jest opłata za składowanie i zagospodarowanie odpadów na wysypisku. Jest ona różna w poszczególnych rejonach Polski. Zależy w dużej mierze od odległości posesji od składowiska i kosztów składowania.
Na dziko, bo za darmo
Jedno z dzikich wysypisk możemy spotkać na pograniczu Czechowic i Łabęd. Droga przy której leżą śmieci jeszcze do niedawna była wykorzystywana rzadko, teraz ze względu na to, że poprowadzono nią objazd oczom mieszkańców obu dzielnic ukazała się niechlubna wizytówka. Jak walczyć z tym problemem? Rozwiązanie jest jedno ? sprzątać śmieci i łapać na gorącym uczynku osoby, które je podrzucają. Nie jest to jednak takie proste jak mogłoby się wydawać.
Pół biedy gdy teren, na którym ktoś urządził sobie śmietnisko należy do miasta.
Wówczas Straż Miejska zgłasza ten problem, a magistrat wysyła odpowiednie firmy zajmujące się usuwaniem śmieci. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy teren ma innego właściciela. W przypadku wysypiska przy ulicy Oświęcimskiej teren należy do PKP, które nie kwapią się do sprzątania.
– W tej sprawie wysłaliśmy już dziesiątki pism. Urząd Miasta i Straż Miejska także pisali do PKP, jednak nikt z nas nie dostał odpowiedzi ? mówią przedstawiciele Rady Osiedlowej w Łabędach.
Sprawą dzikiego wysypiska zainteresował nas Czytelnik Krzysztof Sadurski.
– Ul. Oświęcimska to w tej chwili jedyna droga dojazdowa do terenów przemysłowych w Łabędach. Często jeżdżą tamtędy samochody z całej Europy. Czy tak trudno zmobilizować zarządce drogi lub terenu do posprzątania tych śmietników? – pyta pan Krzysztof
15 marca radna Krystyna Sowa otrzymała odpowiedź z Urzędu Miasta na interpelację w sprawie dzikich wysypisk w Łabędach. Naczelnik Wydziału Przedsięwzięć Gospodarczych i Usług Komunalnych napisała wówczas, że w najbliższym czasie zostaną podjęte kroki mające na celu ich usunięcie.
Śmieci na kolejnym dzikim wysypisku przy ul. Radosnej leżałyby do teraz, gdyby nie to, że Rada Osiedlowa włączyła się w akcję ?Sprzątania Świata? i swoimi siłami uporządkowała ten teren. Mieszkańcy przecierali oczy ze zdumienia, że po kilku latach w końcu jest tam czysto.
Łapać i karać
Zgodnie z art. 145 Kodeksu Wykroczeń: Kto zanieczyszcza lub zaśmieca miejsce dostępne dla publiczności, a w szczególności drogę, ulicę, plac, ogród, trawnik lub zieleniec podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany.
Niestety sprawcy tego typu wykroczeń karani są niezwykle rzadko, bo trudno jest złapać ich na gorącym uczynku.
Uczymy dobrych nawyków
W minioną środę i czwartek blisko 9 tysięcy osób, głównie uczennic i uczniów gliwickich szkół, uczestniczyło akcji ekologicznej ?CLEAN UP THE WORLD? na terenie miasta. Była to już siedemnasta edycja dorocznego ?Sprzątania świata?.
Koordynatorem przedsięwzięcia był Wydział Środowiska Urzędu Miejskiego. Zamówiono 11 tysięcy ochronnych rękawic oraz 8 tysięcy różnokolorowych worków foliowych na śmieci i odpadki. Odpowiadają one wymogom selektywnej zbiórki odpadów (żółte ? na plastik, niebieskie ? na papier, zielone ? na szkło i czarne ? na odpady mieszane). Uczestnicy akcji porządkowali parki, skwery, zieleńce, obszary leśne i rekreacyjne, a także tereny wokół budynków szkolnych.
Być może dla wielu uczniów taka akcja to tylko kilka godzin wolnych od nauki, jednak mimo wszystko nauczani są oni dobrych nawyków ? sprzątania i selekcji odpadów.
Na dziko także w Zabrzu
Problem dzikich wysypisk nie dotyczy jedynie Gliwic. Na osiedlu Kopernika w Zabrzu regularnie pojawiają się sterty śmieci.
– Dziwię się mieszkańcom, że łatwiej wyrzucić kilka worków śmieci na terenie należącym do miasta, niż pofatygować się do osiedlowego śmietnika, znajdującego się zaledwie 200 metrów dalej ? mówi jedna z mieszkanek osiedla.
Na tworzeniu dzikich wysypisk zyskują pojedyncze osoby, a reszta traci. Gdy ktoś z nas widzi osoby palące śmieci lub wywożące je do lasu powinien za każdym razem zgłaszać to policji lub Straży Miejskiej. W tym przypadku nie będzie do donos, a dobra postawa obywatelska. Bo ktoś ?zaoszczędzi? kilka złotych, a reszta straci estetykę miasta, zdrowie i piękno przyrody.
Najnowsze komentarze