Nie da się ukryć, że dla kolei w naszym kraju najlepsze czasy już dawno minęły.
O dawnej świetności przypominają pozarastane bocznice, rozległe tereny, z których złomiarze zdążyli zdemontować tory do ostatniego kawałka metalu i popadające w ruinę budynki, w których pełniły służbę dziesiątki, jeśli nie setki kolejarzy.
Szlaki kolejowe stały się niemalże ziemią niczyją, na której ścierają się co jakiś czas funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei z ?poszukiwaczami skarbów? w postaci miedzianego drutu czy innych dających się spieniężyć dóbr.
Przeciętny użytkownik kolei tego jednakże nie widzi. Upadek tak potężnej kiedyś instytucji jest jednak dostrzegalny za każdym razem, gdy przyjdzie mu skorzystać z tego środka komunikacji. Każdą przecież podróż zaczyna się i kończy na dworcu.
Oceniając koleje państwowe po wyglądzie dworców, można dojść do wniosku, że przewóz towarów i pasażerów jest ostatnią rzeczą jaką zajmuje się ta instytucja.
O wiele ważniejsza za to jest sprzedaż chińskich zegarków, kaset, książek, naprawa i sprzedaż sprzętu komputerowego. Kluczową kwestią jest również zapewnienie odpowiedniej ilości powierzchni dla banerów reklamowych – zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz budynków dworcowych. Transport znajduje się na szarym końcu zainteresowań kolei. Ach nie, ostatnie miejsce zajmuje przecież utrzymanie czystości!
Psychologowie twierdzą, że przy poznawaniu kogoś (ale również i czegoś) najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Mieszkańcy Gliwic z racji częstego kontaktu z dworcem uodpornili się na bodźce, jakie funduje przebywanie w tym miejscu i w jego bezpośrednich okolicach. Gorzej jest z przyjezdnymi z krajów, w których koleje nie sprzedają głośników basowych i elektronicznych akcesoriów. Na szczęście ? głównie dla siebie – goście stamtąd korzystają najczęściej z innych środków komunikacji.
Kwestię zapuszczonych dworców kolejowych próbuje się u nas rozwiązać przerzucając problem na kogoś innego. Zrobiono tak w Krakowie, gdzie połączono dworzec z galerią handlową.
Podobne plany tworzy się w odniesieniu do dworca głównego w Katowicach. Tam również autorzy pomysłu liczą, że nowy inwestor przy okazji budowy centrum handlowego, zrobi ?coś? z zarośniętym brudem a kiedyś nowoczesnym dworcem. Chociaż ciekawe, czy i jeśli tak, to jaki pomysł na gliwicki dworzec ma jego właściciel?
Mówi się, że dworzec powinien być wizytówką miasta. Może i powinien, ale co zrobić, jeśli na przeszkodzie stoją kwestie własnościowe? Czy to jest jednak dostatecznym wytłumaczeniem obecnego stanu rzeczy? I czy to naprawdę powinno obchodzić przeciętnego mieszkańca miasta? Tak, rzeczywiście dworzec jest wizytówką, ale jakąś taką ubłoconą, wytartą i z postrzępionymi brzegami.
Najnowsze komentarze