Ostatnie tygodnie w Gliwicach mijają pod znakiem przygotowań do listopadowego referendum.
Tak przynajmniej twierdzą jego organizatorzy, bo większość działań odbywa się niejako ?podskórnie?.
Przeciętny mieszkaniec miasta raczej ma niewielką świadomość co do zachodzących wydarzeń.
Organizatorzy utrzymują, że niewielkie karteczki rozlepiane na przystankach oraz informacja wyświetlana przez ekran diodowy naprzeciwko dworca, to elementy ?kampanii? referendalnej.
Ciekawe czy obliczono, przynajmniej szacunkowo, zasięg rażenia takiej akcji?
Podziwiać należy optymizm organizatorów, bo na tym poziomie, to większy krąg odbiorców uzyskał już chyba pewien nieznany kolekcjoner starych aparatów fotograficznych rozlepiający w mieście od lat karteczki z ofertą skupu tychże.
W tej sytuacji okazać się może, że najbogatszym źródłem informacji o wydarzeniu, które nastąpić ma za 2 tygodnie są tak nielubiane przez organizatorów media.
To przecież tu, oraz w innych źródłach można dowiedzieć się czegokolwiek o akcji referendalnej. I nie wiedzieć czemu, wszelkie takie informacje opatrywane są negatywnymi komentarzami osób najbardziej zainteresowanych!
A przecież powinni ? zwłaszcza w swojej sytuacji ? jak najchętniej stosować zasadę ?nieważne jak piszą byleby pisali?.
A że piszą różnie to, w kontekście ostatnich przepychanek sądowych nie powinno nikogo dziwić. Ciekawe, jak wyglądałby zasięg informacji o referendum bez nagłaśniania tego wydarzenia przez lokalne media?
Organizatorzy referendum zapewniają o szerokim rozpropagowaniu informacji o tym wydarzeniu wśród mieszkańców miasta. Ale wśród których mieszkańców? Tych korzystających z internetu? Odwiedzających fora internetowe? Jaki to procent całości gliwiczan?
Spokój organizatorów realizujących ?niewidzialną? promocję referendum może dowodzić, że jest to już właśnie owa mityczna liczba 33 tysięcy mieszkańców miasta.
Za dwa tygodnie wszystko będzie już jasne, bez niedomówień.
Okaże się, czy zasłona tajemniczości i anonimowości rzeczywiście coś skrywała, czy też będzie jak w tej anegdocie o pewnej konspiracyjnej organizacji, która dla lepszej konspiracji w ogóle się nie zawiązała…
Najnowsze komentarze