Kosztowała prawie milion marek, a przy jej budowie wykorzystano 1,75 miliona cegieł. Jest swojego rodzaju wizytówką miasta.
Najwcześniejsze informacje o trasie pocztowej przechodzącej przez Gliwice, sięgają drugiej połowy XVII wieku, natomiast pierwsze wzmianki dotyczące urzędu pocztowego pochodzą z połowy XVIII wieku.
W 1851 roku, dyrektor poczty ogłosił, że w Gliwicach umieszczono dwie skrzynki pocztowe, które opróżniane były aż pięć razy dziennie ? o godzinie 8, 11, 14, 17 i 19, a więc… częściej niż dzisiaj!
Niemiecka organizacja i porządek przynosiły efekty. Pory opróżniania niektórych skrzynek zgrano z godzinami odjazdu pociągów. Dochodziło nawet do sytuacji, ze skrzynki przy ul Dworcowej opróżniał urzędnik pocztowy pociągu.
W parze z postępem poczty szedł również rozwój telegrafu i telefonu. Koszt trzech minut rozmowy wynosił jedną markę.
Opłata za wysłanie paczki za granicę była niewiele wyższa ? do Włoch i Rumunii można było nadać przesyłkę za 1,4 marki, do Bułgarii i Szwecji za 1,8 marki. Najdroższy był Egipt ? opłata za paczkę wynosiła 2 marki. By umieścić to w kontekście ówczesnych realiów, wystarczy porównać cennik pocztowy z cenami niektórych produktów ? rower wyścigowy można było kupić za 56 marek, 1 kg kakao za 4,8 marki, a parę butów za 7,5 marek.
.
Klienci skarżyli się na pchły
Na przestrzeni lat siedziby głównego urzędu pocztowego w Gliwicach zmieniały się. W 1845 roku za pocztę służyło mieszkanie poczmistrza Schwurtza (róg ulic Raciborskiej i Krupniczej). Następnie siedziba poczty znajdowała się na Rynku, skąd przeniesiono ją na ul. Górnych Wałów, gdzie jednak powszechnie narzekano na ciasnotę. Miasto postanowiło zainwestować w bardziej okazały i funkcjonalny budynek.
W 1887 roku otwarto nowy urząd pocztowy na Placu Inwalidów Wojennych.
Jednak obiekt ten nie spotkał się z aprobatą zarówno klientów, jak i pracowników. Skarżono się na zaduch panujący w budynku oraz?pchły. Konieczność zmiany lokalizacji poczty stała się priorytetem dla ówczesnych władz.
.
196 pracowników i konie pocztowe
Pod koniec XIX wieku miasto zakupiło teren byłej giełdy zbożowej przy ulicy Dolnych Wałów. Kilka lat później dokupiono sąsiednią działkę. Co prawda stał na niej budynek, lecz postanowiono go wyburzyć, a zagospodarowany teren przeznaczyć na budynek Poczty Głównej. Łączna cena za grunt o powierzchni 4690 m.kw. wyniosła 428 tys. marek. By ukazać rozmach całego przedsięwzięcia, wystarczy podać parę liczb: przy budowie użyto 1,75 mln cegieł, całkowity koszt budowy pochłonął 540 tys. marek (równowartość 112.500 kg kakao lub, jak kto woli, 9642 rowerów wyścigowych).
(W tle gliwicka Poczta Główna w okresie przedwojennym. Na pierwszym planie nieistniejący już budynek)
6 lipca 1906 roku miało miejsce uroczyste oddanie budynku do użytku. Rok później na Poczcie Głównej zadomowił się również urząd telegraficzny.
W tym okresie zatrudniano tam 196 pracowników ? wśród nich sporo kobiet oraz człowieka zajmującego się opieką nad końmi należącymi do poczty.
Za roczne wynajęcie skrytki trzeba było zapłacić 12 lub 18 marek (w zależności od rozmiaru). By skrócić niekończące się kolejki do okienek, na które znowu zaczęli narzekać mieszkańcy, w 1910 roku zainstalowano maszynę do wydawania znaczków. Na tym postęp się nie kończył. W 1925 roku wprowadzono rewolucyjną nowość ? pocztę lotniczą, dzięki której większość listów docierała do adresata w ciągu kilku godzin (w większych miastach) lub najpóźniej następnego dnia. Popyt na usługi pocztowe rósł. Otwierano nowe urzędy w takich dzielnicach jak Żerniki, Ligota, Sośnica i Zatorze. W 1933 roku z Gliwic wysłano 80 tys. życzeń noworocznych i 19 tys. paczek świątecznych, a roznoszeniem korespondencji zajmowało się 61 listonoszy.
.
Kolejki były od zawsze
Narzekanie i utyskiwanie na pocztę nie jest czymś nowym. W czasach, gdy poczta jako instytucja dopiero raczkowała, gliwiczanie nie wykazali się cierpliwością. Powszechnie narzekano na instytucje i firmy, które wysyłały swoich gońców z workami wypchanymi listami, co powodowało blokowanie i przepełnianie skrzynek. Skarżono się na opieszałość urzędników, długie kolejki oraz lokalizację skrzynek ? zbyt dużo zainstalowanych było w ścisłym centrum Gliwic (przy ul. Krupniczej, Raciborskiej i dwie na Rynku). Władze miasta cierpliwie wysłuchiwały postulatów mieszkańców ? na ich prośbę wyznaczono osiem skrzynek, które opróżniano późnym wieczorem. Oznaczono je żółtą plakietką i umieszczono m.in. przy ul. Częstochowskiej, Zwycięstwa, Mikołowskiej, Młyńskiej i Hutniczej. Na ?dziennych? skrzynkach zamieszczono informacje o najbliższej skrzynce nocnej.
(Kartka pocztowa wysłana z Gliwic do Łabęd 2 marca 1937 r. Na odwrocie znajduje się urzędowe pozdrowienie „Heil Hitler”)
Mimo iż gliwicki urząd telegraficzny był jednym z bardziej nowoczesnych w całych Niemczech, i on nie uchronił się przed krytyką. Zirytowani gliwiczanie pytali, dlaczego nie można nadawać telegramów przez cala dobę, tylko do północy. Prasa wsłuchiwała się w skargi mieszkańców i wypominała urzędnikom, że na przykład telegram nadany z pobliskiego Czekanowa, dotarł do odbiorcy w Gliwicach dopiero po 13 godzinach.
Początki poczty to także narodziny nowego hobby ? filatelistyki. 10 października 1910 roku o godzinie 10.00, jak jeden mąż zebrali się na poczcie, by dostać pieczątkę z napisem: ?10.10.10.10?.
W publikacji zastosowano obecne nazwy ulic. Przy pisaniu artykułu korzystano z materiałów Archiwum w Gliwicach. Zdjęcia pocztówek pochodzą ze zbiorów Mikołaja Paca Pomarnackiego.
Najnowsze komentarze