GLIWICE. W czwartek radni po raz pierwszy obradowali w nowej sali. Nie było jednak żadnych zachwytów. Wręcz przeciwnie.
Rajcy nie czuli się dobrze w nowych wnętrzach i zgłaszali liczne zastrzeżenia co do funkcjonalności sali.
?Ze względu na złe warunki pracy? przewodniczący Rady Miejskiej obiecał… częstsze przerwy w obradach. Radni potwierdzają, że dotrzymał słowa.
Mankament pierwszy i chyba najważniejszy to ustawienie foteli.
System kinowy zupełnie nie odpowiada radnym. Chcą widzieć swoich rozmówców i sami chcą być widziani.
Zwracają również uwagę na brak przejść między siedzeniami i jedno, wspólne oparcie boczne dla dwóch osób ? w efekcie radni stukają się łokciami, a ci, którzy muszą wyjść, przeciskają się między sąsiadami i maszerują przed prezydialnym stołem (przejścia nie przewidziano również na końcu rzędów).
Przy fotelach umieszczono blaty ? zdaniem rajców zbyt małe i w dodatku pochyłe, bez możliwości umieszczenia na nich szklanki lub napoju.
Z kolei fotele przeznaczonych dla mediów i gości w ogóle nie posiadają pulpitów, notatki trzeba więc sporządzać ?na kolanie?.
Ciekawość może budzić również sposób przydzielenia miejsc radnym ? jak się dowiedziałam, podobno oparto się na systemie sejmowym i najważniejszych radnych z poszczególnych klubów posadzono w pierwszym rzędzie. Ranga radnego maleje więc w miarę oddalania się od prezydialnego stołu.
Co dziwne, nie przewidziano specjalnych miejsc dla władz miasta ? prezydent i pozostali członkowie Zarządu siedzą więc między radnymi ? dowolnie, na skrajnych fotelach, w różnych rzędach.
Zdecydowanie z niewłaściwej strony postawiono też mównicę ? drewniana konstrukcja skutecznie zasłania widoczność na Prezydium Rady, gościom i dziennikarzom.
Podczas pierwszej sesji ujawniły się również wady elektronicznego systemu głosowania, który jest skomplikowany i po uruchomieniu nie przewiduje możliwości anulowania ? za każdym razem procedura musi być przeprowadzona do końca.
Wyniki głosowania wyświetlane są na dużych ekranach z błędami, a dane nie mieszczą się w tabelkach. Trudno ?połapać się? jak głosowali poszczególnie radni, gdyż ich lista została ułożona alfabetycznie według imion (sic!).
Niewiele więc mogą zobaczyć na ekranach telewizorów mieszkańcy, którzy w sąsiedniej sali oglądają radnych.
Radni sygnalizują również, że de facto nie działa kosztowna klimatyzacja ? to znaczy działa ale niechętnie jest włączana. Powodem są nawiewy umieszczone tuż nad głowami Prezydium i obawa spowodowania przeziębienia u szacownego grona.
Czy mankamentów w sali obrad można było uniknąć? Niektórych z pewnością tak ? wystarczyło projekt skonsultować z radnymi. Niestety, nikt na taki pomysł nie wpadł. Wyszło więc tak, jak wyszło.
Nowa sala sesyjna jest bardzo ładna, ale niefunkcjonalna.
Jest jednym z przykładów produktu, który powstawał bez udziału konsumentów ? mówi gliwicki radny, Michał Jaśniok.
Konsumentami są tu nie tylko radni, ale i mieszkańcy, którzy chcieliby przyglądać się obradom. Nietrudno dostrzec wiele oczywistych błędów aranżacji sali, ale do tych spraw mam duży dystans. Do wszystkiego można się przyzwyczaić, nawet do tego, że rozmawia się mówiąc do pleców interlokutora. To zupełnie nowa jakość dyskusji i będę to ćwiczył.
Dostrzegam inny, ważniejszy problem. Pod Ratuszem biegnie chyba jakaś żyła wodna, która źle wpływa na stan emocjonalny radnych.
Czwartkowa dyskusja była często tak niskich lotów, że – można rzec – sięgnęliśmy dna. Wszędzie obecna krwista czerwień sufitu wywołała niespotykaną wcześniej agresję w trakcie debaty. Może to burgund na ścianach uderzył radnym do głowy?
Ratusz po gruntownej modernizacji wnętrz otwarto uroczyście na początku maja. Koszt inwestycji wyniósł ok. 8 milionów złotych.
Nina Drzewiecka
Najnowsze komentarze