Referendyści nie będą przepraszać po raz drugi.
Sąd Apelacyjny uznał ich wyjaśnienia, że nie mieli nic wspólnego ze stroną www. referendum.ubf.pl, na której znalazły się skarżone przez miasto treści.
Przypomnijmy, we wtorek Sąd Okręgowy w Gliwicach orzekł, że informacje umieszczane na stronie internetowej www.referendum.ubf.pl., nie były rzetelne i należy je sprostować.
Grupa Inicjatywna broniła się twierdząc, że strona nie jest ich własnością, pod informacjami się nie podpisywali, nie ponoszą więc odpowiedzialności za treść znajdujących się tam wiadomości.
Sąd Okręgowy nie dał jednak wiary tym wyjaśnieniom i uznał, że istnieją przesłanki i dowody na to, że referendyści jednak posługiwali się tą stroną.
Referendyści odwołali się od tego postanowienia do Sądu Apelacyjnego a ten przyznał im rację.
Sąd Apelacyjny uznał, że stwierdzenie ?nigdy w naszym mieście nie było rzetelnych konsultacji społecznych z udziałem fachowców (architektów, urbanistów) w odniesieniu do planowanych inwestycji i decyzji przestrzennych” nie naruszają dóbr osobistych skarżącego.
Natomiast w przypadku informacji o ?sprzedaży działek za grosze? nie można ustalić, kto faktycznie jest jej autorem. Podpisywał się bowiem pod nią OKOTiKM oraz Obywatelska Grupa Referendum dla Gliwic. Okazuje się, że jest to anonimowy byt, do którego teraz nikt się nie przyznaje.
Bartłomiej Cisowski, rzecznik prasowy Grupy Inicjatywnej
(?) Grupa Inicjatywna w całości została oczyszczona ze stawianych przez Miasto Gliwice zarzutów o rozpowszechnianie nieprawdziwych treści na stronie www.referendum.ubf.pl, która nigdy nie była oficjalną stroną GI.
Jedyną oficjalną stroną Grupy Inicjatywnej jest strona www.referendumgliwice.pl , w związku z tym GI ponosi odpowiedzialność tylko i wyłącznie za treści umieszczane na tej stronie oraz na materiałach referendalnych oznaczonych oficjalnym logiem kampanii referendalnej (tramwaj z napisem 33000), podpisanych wyżej wymienionym adresem lub ?Grupa Inicjatywna?.
Łukasz Oryszczak, asystent prezydenta Gliwic
Referendyści zastosowali wybieg formalny, że strona nie jest ich własnością. Tymczasem na tej właśnie stronie publikowano informacje podczas zbierania podpisów pod referendum oraz w trakcie prowadzenia kampanii. Była też przywoływana w licznych wypowiedziach.
Ocenie gliwiczan pozostawiamy to, czy stronę na której umieszczano oficjalne dokumenty i informacje dotyczące referendum w Gliwicach prowadziła Grupa Inicjatywna czy jakiś człowiek z Bolesławca, jak to dowodzili przed Sądem referendyści.
.
Komentarz
Okazuje się, że referendyści nie odpowiadają za zawartość strony, na której przez kilka miesięcy prowadzono kampanię referendalną, zamieszczano dokumenty i artykuły.
Zachodzę teraz w głowę, w jaki sposób anonimowy autor strony wszedł w posiadanie wszystkich, publikowanych pod adresem referendum.ubf.pl materiałów, jakim cudem poznał szczegóły dotyczące zawożenia list z podpisami do Katowic (czytaj), skoro stronę prowadził ktoś bliżej nieokreślony, zapewne tylko jakiś anonimowy sympatyk sprawy.
Dziwne to tym bardziej, że gdy na początku sierpnia wizytę w naszej redakcji złożył p. Andrzej Pieczyrak, podczas sympatycznej rozmowy wspominaliśmy również o zawartości spornej strony. Nie odniosłem wrażenia, że mówimy o czymś, co jest dla pana Pieczyraka nowością. Wręcz przeciwnie, sądziłem, że rozmawiam co najmniej ze współautorem serwisu.
Moje wrażenie i wątpliwości są tu jednak nieistotne. Sąd uznał, że skoro materiały były zamieszczane anonimowo to odpowiedzialnych nie ma. Dla mnie to niezrozumiałe.
Najnowsze komentarze