Nie da się ukryć, że sprawa likwidacji tramwaju to ?gorący kartofel?.
Trudno bowiem wyobrazić sobie dlaczego większość radnych uparcie ignoruje temat i nie ma zamiaru wypowiedzieć się w sprawie, która od kilku miesięcy zaprząta uwagę mieszkańców…
,,- Pod Ratuszem biegnie chyba jakaś żyła wodna, która źle wpływa na stan emocjonalny radnych. Czwartkowa dyskusja była często tak niskich lotów, że – można rzec – sięgnęliśmy dna. Wszędzie obecna krwista czerwień sufitu wywołała niespotykaną wcześniej agresję w trakcie debaty. Może to burgund na ścianach uderzył radnym do głowy?” – tak skomentował ostatnią sesję radny Michał Jaśniok. Niestety, trzeba mu przyznać rację.
Najbardziej interesujące punkty porządku obrad znalazły się już tradycyjnie na samym końcu.
Oba związane były z tramwajami. Jeden dotyczył przeprowadzenia konsultacji z mieszkańcami w sprawie wstrzymania funkcjonowania linii tramwajowej 1 i 4, drugi był petycją mieszkańców domagających się zajęcia stanowiska przez radnych odnośnie wniosku prezydenta do KZK GOP.
Nie da się ukryć, że sprawa likwidacji tramwaju to ?gorący kartofel?.
Trudno bowiem wyobrazić sobie dlaczego większość radnych uparcie ignoruje temat i nie ma zamiaru wypowiedzieć się w sprawie, która od kilku miesięcy zaprząta uwagę mieszkańców i mediów.
Tak było i tym razem. Zarówno projekt uchwały w sprawie konsultacji jak i petycja mieszkańców zostały odesłane do ?przepracowania? w Komisji, czyli odłożone ad acta na czas nieokreślony.
W pierwszym przypadku pojawiły się wątpliwości odnośnie sformułowania pytania w konsultacjach, w drugim ? powołano się na wprowadzone właśnie zmiany w Statucie Miasta.
Nikt z radnych nie zastanawiał się czy we wrześniu (taki termin zasugerował radny Grabowiecki) konsultacje w sprawie tramwaju będą miały jakikolwiek sens i czy będą one prezydenta do czegokolwiek obligowały.
W głosowaniu uczestniczyło 25 radnych. Za skierowaniem projektu uchwały do komisji było 15, przeciw ? 9, od głosu wstrzymał się 1 radny. W przypadku petycji, wyniki głosowania były praktycznie identyczne.
Co ciekawe, w obu głosowaniach za skierowaniem projektu uchwały i petycji do komisji opowiedzieli się radni SLD, Grzyb i Łapiński. To zaskakujące, jeśli zważyć wcześniejsze deklaracje szefa gliwickiego SLD, Marka Widucha, który publicznie, w imieniu partii, zdecydowanie sprzeciwiał się likwidacji linii tramwajowej.
– Dyskusji w sprawie, która elektryzuje opinię publiczną tak naprawdę nie było, bo zaproponowano trik (odesłanie projektu do komisji – przyp. red.) – mówił Michał Jaśniok. – Czy my tutaj udajemy, że chcemy przeprowadzić konsultacje w tej sprawie, czy szukamy jakichś drobiazgów i błędów? Przecież mogliśmy dzisiaj w przerwie opracować dobre pytanie – dopytywał.
Niestety, radnemu nie dane było dokończyć, bo przerwał mu czujny przewodniczący Marek Pszonak.
Marek Pszonak jako przewodniczący bardzo specyficznie pojmuje swoją funkcję i niestety, nie potrafi zachować obiektywizmu.
W stosunku do niektórych radnych jest bardzo stanowczy, rzec można nawet, że niegrzeczny. Przerywa wypowiedzi, wyłącza mikrofon i strofuje. Z kolei w przypadku grupy radnych oraz członków Zarządu Miasta wykazuje daleko posuniętą wyrozumiałość i tolerancję. Przewodniczący nie ośmielił się zwrócić uwagi buczącemu do mikrofonu zastępcy prezydenta Wieczorkowi, choć kilka minut wcześniej z tego samego powodu wyłączył mikrofon radnemu Jaśniokowi, z wyraźnym pouczeniem jak należy korzystać z mikrofonu. Wracający do sprawy tramwaju radny Berezowski został pozbawiony głosu, ?bo dyskusja na ten temat się skończyła?. Kiedy po chwili o tramwajach postanowił wypowiedzieć się sekretarz Karasiński, zrobił to bez żadnych przeszkód.
Przewodniczący nie przerwał również żenującej dyskusji nad wnioskiem radnego Berezowskiego, zgłaszającego swój akces do komisji zdrowia. Sprowadziła się ona do publicznego powtarzania ?brzydkich plotek z korytarza? (Łapiński), przesłuchiwania radnego (Dragon) czy sugerowania PR-owskich działań (Gornig).
W przypadku niektórych radnych nieodparcie nasuwa się wątpliwość czy aby na pewno zdają sobie sprawę z tego w jakiej sprawie głosują.
Radna Ewa Potocka na przykład, chciała dowiedzieć się czy radny Berezowski jest w końcu w jej Komisji Zdrowia czy nie, ?bo ona musi zorganizować pracę?. Być może nie byłoby w tym zapytaniu nic dziwnego, gdyby nie to, że kilkanaście minut wcześniej odbyło się głosowanie nad uchwałą w tej sprawie i radna była za jej przyjęciem. Swoje zachowanie tłumaczyła ?zaburzeniami percepcji?.
Z kolei radny Jan Wiśniewski upierał się, że rada głosowała już w sprawie likwidacji linii tramwajowej. Deklarował, że on był przeciw. Wyjaśniono mu, że takiego głosowania nie było ? rada wypowiadała się tylko w sprawie odrzucenia referendum.
Biorąc pod uwagę to, co mogliśmy obserwować na sali sesyjnej, ironicznie zabrzmiały wypowiedziane na zakończenie słowa Marka Pszonaka, który wyraził nadzieję, że ?praca w nowej sali będzie jeszcze bardziej efektywna i przyjemna dla radnych?.
Z cała pewnością z przenosin radnych do nowej siedziby wynika jedna dobra rzecz – transmitowanie obrad Rady Miejskiej. Dzięki temu mieszkańcy nie tylko mogą ale nawet powinni przyjrzeć się pracy radnych i dyskusjom, jakie toczą się na sali sesyjnej.
W końcu ani się obejrzymy jak znowu przyjdzie nam wybierać ludzi, którzy przez następne lata będą decydować o tym wszystkim, co w mieście się dzieje.
Dobrze by było, żeby tym razem był to wybór przemyślany.
Nina Drzewiecka
Najnowsze komentarze