link pełny
[fbvideo link=”https://www.facebook.com/24gliwice/videos/vb.117980054915476/939865579393582/?type=2&theater” width=”638″ height=”” onlyvideo=”0″]
link tylko vid.
[fbvideo link=”https://www.facebook.com/24gliwice/videos/vb.117980054915476/939865579393582/?type=2&theater” width=”720″ height=”” onlyvideo=”1″]
Sporo się działo w pierwszym tygodniu września.
Przede wszystkim oczywiście dzięki okrągłej rocznicy wybuchu II wojny poczuliśmy się mniej prowincjonalnie, gdy odwiedził nas przewodniczący Parlamentu Europejskiego i inni ważni goście.
Ten najważniejszy co prawda nie przyjechał, ale fakt ów na szczęście nie zepsuł uroczystości. Nawiasem mówiąc organizatorzy niektórych uroczystości rocznicowych zapędzając się w swoim entuzjazmie twórczym tak dalece, zdawali się zapominać, że nastrój obchodów akurat tej rocznicy nie jest bynajmniej radosny!
W Gliwicach pamiętano o tym bardzo dobrze, chociaż organizatorzy zapewne zaskoczeni byli tak wysoką frekwencją.
Nie powinni jednak faktu tak licznego zgromadzenia się mieszkańców miasta uznawać za oznakę swojej popularności. Ta bowiem w ostatnich czasach uległa poważnemu nadszarpnięciu.
Ale miało być o cudach. Pierwszym jest bezsprzecznie fakt terminowego ukończenia wszystkich prac związanych z otoczeniem Radiostacji. Biorąc pod uwagę wygląd niektórych, wcale niemałych terenów miasta będących również w gestii instytucji zajmującej się terenami zielonymi, jest to naprawdę wydarzenie ponadnaturalne. I aż prosi się użyć słów ?więc jednak można!?.
Drugim wydarzeniem, które nastąpiło zresztą w tym samym czasie, była likwidacja linii tramwajowej – o, przepraszam, oczywiście nie likwidacja, tylko zastąpienie tramwajów autobusami. Choć zdarzenie to zbliżało się nieuchronnie, to jakoś nikt do końca nie wierzył, że nastąpi.
Cud czy nie, mamy teraz żółte autobusy przepychające się ulicami, z których wiele nigdy nie widziało tak dużych pojazdów.
Trudno powiedzieć czy w historii Gliwic władze miasta podjęły decyzję, która byłaby przyjęta z większymi emocjami i która byłaby bardziej krytykowana niż ta dotycząca tramwajów. Oczywiście z wyjątkiem decyzji podejmowanych w czasach, gdy nikt nikogo nie pytał o zdanie.
Ale zaraz, zaraz, a jak było teraz? Aha, no tak, teraz można było sobie przynajmniej głośno ponarzekać. Niby nic, ale zawsze coś!
Myślę, że każdy mieszkaniec miasta ma swój osobisty pogląd na sprawę tramwaju. Nawet ci nie korzystający z tego środka komunikacji.
Nie jeździłem tramwajami, nie korzystam również z dobrodziejstw transportu niskopodłogowego, ale myślę, że tę sprawę można było załatwić inaczej.
Całkowita, kompleksowa wymiana torowiska wraz z wprowadzeniem nowoczesnego taboru na tę linię ? przy możliwościach pozyskiwania celowych funduszy unijnych i kredytów ? nie doprowadziłaby chyba do bankructwa żadnej z zainteresowanych firm i instytucji. Zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę śmiałe i wystawne plany budowy nowego Urzędu Miasta.
A gdzie ten kolejny cud? A niedaleko, na ulicy Dolnych Wałów. Jakie są uliczki na Starówce wiemy ? są ciasne. Bo i jakie miałyby być? Problem miejsc parkingowych rozwiązuje się u nas najprościej, czyli poprzez stawianie znaków zakazu parkowania.
No, ale przepis przepisem a żyć trzeba, więc wszyscy po cichu uznali, że taki znak z ukośnym krzyżem równa się znakowi z literką P. Nie inaczej było na Dolnych Wałów. Oczywiście do czasu pojawienia się niskopodłogowych, ale i niestety szerokokadłubowych autobusów.
I nagle okazało się ? co za szok ? że akurat na tej ulicy cicha umowa przestała obowiązywać.
Zaczęły się mandaty, przeganianie, posterunki strażników miejskich rozstawione co kilkadziesiąt metrów wzdłuż całej ulicy ? po prostu nagły atak praworządności. Cud. Ale to tak tylko na Dolnych Wałów, bo obok, na Studziennej to już bez nerwów, można stawać, tam cud nie działa.
Ale przecież gdyby tak usunąć w Gliwicach większość znaków zakazu zatrzymywania się i postoju, pozostawić je tylko w tych kilku miejscach, gdzie naprawdę są niezbędne, ale za to konsekwentnie wymagać ich przestrzegania? Nie, panowie, bądźmy poważni, cudów nie ma!
Najnowsze komentarze