Pogoda, jakiej doświadczyliśmy w lutym, była dla wielu sporym zaskoczeniem. Była, chociaż nie powinna, w końcu ocieplenie klimatu nie postępuje aż tak szybko, byśmy mieli w ciągu kilku lat nabrać przyzwyczajeń mieszkańców południowych wybrzeży Morza Śródziemnego. Ale kto wie, być może bohater filmu ?Duże zwierzę? zostanie kiedyś uznany za pioniera i prekursora?
Oczywiście, tradycyjnie już śnieg w lutym był pewnym zaskoczeniem dla służb drogowych, chociaż ? trzeba przyznać ? nieco mniejszym niż pamiętnej zimy sprzed kilku lat. Być może opad był mniej intensywny, być może mróz mniejszy, dość, że śnieg na drogach nie stanowił aż tak dużego problemu dla panów z pługami. Natomiast dla mieszkańców problem pojawił się wraz z odwilżą.
Ulice stały się wręcz torem przeszkód, na którym piesi przymusowo ćwiczyli skoczność przy pokonywaniu rozlewisk oraz refleks i gibkość podczas unikania spadającego z dachów i gzymsów śniegu oraz lodu.
W tym samym czasie przedstawiciele firm ubezpieczeniowych uwijali się spisując protokoły i fotografując zniszczenia spowodowane nagłym i niespodziewanym końcem zimy.
I byłoby bardzo śmiesznie, bo w końcu do nie takich rzeczy zdążyliśmy się przyzwyczaić, gdyby nie było trochę strasznie. Oto gdzieś na stojący koło budynku wózek spadła bryła zlodowaciałego śniegu, o mały włos nie doprowadzając do tragedii, gdzie indziej ? tym razem już w Gliwicach ? lód oberwał linie elektryczne a urwane kable wisiały sobie ot tak ? jak gdyby nigdy nic – nad chodnikiem w centrum miasta.
Widziałem również jadący samochód z wgniecioną przez kawał lodu do środka przednią szybą. Administratorzy wielu budynków, pomni skutków katowickiej tragedii sprzed trzech lat, odśnieżali dachy, biorąc jednak pod uwagę częstotliwość samoistnych ?lawin? osuwających się na przechodniów, można się spytać jak wyglądałyby nasze ulice, gdyby takiego bodźca jak zawalona hala katowickich targów nie było?
Można powiedzieć, znowu to samo. Czego nie odśnieżono, spłynęło z odwilżą. W końcu to przecież kwestia czasu, dzisiaj czy za tydzień, musi zniknąć – ?takie jest odwieczne prawo przyrody?. Tylko dlaczego, w pierwszej dekadzie XXI wieku, w kraju należącym do Unii Europejskiej mieszkańcy niemałego w końcu miasta chodząc po ulicach są zmuszani do zachowania czujności na takim poziomie, jaki cechował podróżników eksplorujących dorzecze Amazonki?
Najnowsze komentarze