,,Ktoś ukradł mój samochód? – 26-letnia zabrzanka powiadomiła dyżurnego komisariatu policji.
Po kilkunastu minutach funkcjonariusze odnaleźli pojazd. Nie nosił śladów włamania.
Zdenerwowana kobieta z trudem zdołała poinformować o kradzieży należącego do niej oraz jej męża forda escorta. Dyżurujący policjant uruchomił obowiązujące procedury. Od poszkodowanej przyjęto zawiadomienie o przestępstwie, natomiast do wszystkich podległych służb podano komunikat o skradzionym samochodzie.
W notatniku numery rejestracyjne zapisał także udający się w swój rejon dzielnicowy. Ku jego zdziwieniu bezpośrednio przed Komisariatem na parkingu pobliskiego sklepu ,,Biedronka? funkcjonariuszowi rzucił się w oko rzekomo skradziony ford.
Okazało się, że samochód wcale nie został skradziony.
Dzień wcześniej mąż kobiety, który zwykle pieszo chodzi do pobliskiego sklepu na zakupy, tym razem postanowił pojechać samochodem. Gdy zrobił zakupy wrócił jak zwykle do domu zapominając o samochodzie.
Następnego dnia tj. dzisiejszego poranka, kiedy małżonkowie w pośpiechu wychodzili do pracy okazało się, że przed domem nie ma ich samochodu. Oboje stwierdzili, że granatowy ford został skradziony. Zapominalski małżonek pobiegł szybko do pracy, a żonie kazał udać się do miejscowego Komisariatu w celu zawiadomienia o dokonanej kradzieży. O tym, że wczoraj jechał samochodem na zakupy przypomniało mu się dopiero po telefonie od żony.
Najnowsze komentarze