Gliwickie tramwaje (1). Lata 1894-1945
Pomysł na tramwaj ? czyli kolej drogową ( Strassenbahn ?z niem.) lub linię tramwajową ( tramway ? z ang.) narodził się zapewne w głowach dawnych inżynierów zajmujących się sprawami komunikacji w miastach. Nie inaczej było w Gliwicach. Kiedy w roku 1845 doprowadzono do Gliwic kolej żelazną, okazało się, że podróżni mają trudności w przedostaniu się z dworca do centrum, czyli okolic Rynku.
Należy pamiętać, że ul. Zwycięstwa była dopiero w fazie powstawania i bardziej wówczas przypominała zwykłe polne klepisko niż drogę. Dobry interes do zrobienia wyczuła berlińska firma ?Górnośląskie Towarzystwo Tramwajów Parowych?. Ona właśnie zawarła umowę m.in. z Gliwicami na budowę pierwszej linii tramwajowej. Zbudowano zajezdnię przy ul Chorzowskiej 52 (tzw. stara zajezdnia, już nieistniejąca.) i stamtąd wyjeżdżały pierwsze parowe lokomotywy ciągnące wagon dla podróżnych. Ustalono wówczas, że ziemia usunięta z działki pod fundamenty remizy będzie przeznaczona do budowy nasypu dla tramwaju na Chorzowskiej.LOKOMOTYWA PAROWA
Pierwszą linię w Gliwicach otwarto w roku 1894 czyli 121 lat temu. Przebiegała ulicami (dla ułatwienia, posługuję się w tekście polskimi ich nazwami) Chorzowską ?Zameczek Leśny? ? Dąbrowskiego ? Traugutta ? Piwną ? pl. Piastów ? Boh. Getta przy dworcu. Niedługo potem przeciągnięto linię dalej przez ul. Zwycięstwa do pl. Inwalidów.
Parowa lokomotywa buchała dymem i parą jak prawdziwy parowóz, sapiąc i hałasując ? tak narzekali ówcześni gliwiccy malkontenci, zwłaszcza dorożkarze, którym zaczęło ubywać klientów. Z tego też powodu magistrat wydał zarządzenie, iż od granic miasta wagony tramwajowe mogą być ciągnięte wyłącznie przez konie i tak było przez 4 lata, potem zrezygnowano już z tego pomysłu, tym bardziej że rozbudowano linię tramwajową o kolejne ulice: Dolnych Wałów ? Wieczorka ? Daszyńskiego ? mijanka przy koszarach. Tory wyglądały wtedy trochę inaczej niż dzisiejsze ? były o wiele węższe, miały rozstaw 785 mm czyli równo 2.5 stopy pruskiej. Możemy jeszcze dziś zobaczyć ostatni fragment takich właśnie torów, gdyż są doskonale widoczne na ul. Górnych Wałów.
Mimo tego, że ul. Dworcowa była wówczas już dawno zabudowana i pełniła funkcję głównej ulicy Gliwic, nie można było tam poprowadzić torów tramwajowych, bo jej środkiem płynęła przecież Ostropka. Dopiero ok. roku 1910, po ukryciu Ostropki w kanale pod jezdnią, poprowadzono kolejną linię tramwajową: pl. Piastów ? Dworcowa ? Górnych Wałów ? Z. Starego ? Kościuszki ? Daszyńskiego ? mijanka przy koszarach. Proszę zauważyć że obie linie stykały się na skrzyżowaniu Daszyńskiego-Kościuszki.
POŁĄCZENIE GLIWIC Z ZABRZEM
Dla potrzeb firm i zakładów znajdujących się przy Dworcowej, magistrat zdecydował się na utworzenie specjalnej linii towarowej od pl. Piastów do dworca kolei wąskotorowej na Trynku (linia ta znana jest nam jako linia ?2?). Od tej pory, korzystając z torów jednakowej szerokości, składy kolei wąskotorowej swobodnie mogły docierać aż do centrum Gliwic, przewożąc potrzebne towary w obydwu kierunkach tzn. do Zabrza bądź do Raciborza. Rozwiązanie to miało duże znaczenie dla gospodarki miasta, kiedy uruchomiono wreszcie połączenie tramwajowe Gliwic z Zabrzem.
Do tego czasu tramwaje gliwickie tam nie jeździły, a wszystko za sprawą torów kolejowych, które przecinały ul Chorzowską przy ul Towarowej. Zbudowano nad nimi co prawda nasyp ( istniejący do dzisiaj), ale sam wiadukt otrzymał za słabą konstrukcję dla ciężkich lokomotyw parowych i nie wydano zezwolenia na taką linię do Zabrza. Nowy wiadukt zbudowano około roku 1898 i dopiero od tej pory istniało stałe tramwajowe połączenie Gliwic z Zabrzem i innymi miastami Górnego Śląska.
Od strony dworca kolejowego istniała mijanka przy ul. Boh. Getta, koło poczty dworcowej oraz swoista pętla na pl. Piastów.
ESTECI KONTRA ELEKTRYCZNOŚĆ
W niecałe 4 lata od wprowadzenia tramwajów w Gliwicach, bo w roku 1898 nastała era tramwajów elektrycznych. Miało to ścisły związek z powstaniem w Zabrzu elektrowni (która stoi tam do dziś jako elektrociepłownia Zabrze).
Początkowo elektryfikacja tramwajów miała licznych przeciwników, a to za sprawą ich poczucia estetyki miasta.
Chodziło o to, że dla sieci elektrycznej trzeba było ustawić mnóstwo nowych słupów podtrzymujących druty. A trzeba wiedzieć że ówczesna ul. Zwycięstwa wyposażona już była w słupy oświetlenia gazowego, słupy telefoniczne, słupy z drutami elektrycznymi do mieszkań oraz słupy z lampami elektrycznymi ? w sumie było ich blisko 100. Trudność tę magistrat obszedł wydając polecenie, by sieć drutów tramwajowych była mocowana w pierwszej kolejności do ścian budynków. Takie uchwyty drutów na budynkach istnieją jeszcze do dziś, są bardzo ozdobne więc wprawne oko poszukiwacza śladów historii tramwajów na pewno je dostrzeże. Wystarczy iść śladem dawnych linii tramwajowych i uważnie oglądać budynki.
SZERSZE TORY
W roku 1928 nastąpiło tzw. ?przekucie? torów na szersze o rozstawie identycznym z szerokim torem kolejowym tzn, 1435 mm. Kolej wąskotorowa nie była już wtedy używana do transportu materiałów do miasta, bo zastąpił go transport samochodowy. Poza tym większe prędkości tramwajów wymogły bezpieczniejszy rozstaw szyn, miało to duże znaczenie zwłaszcza na zakrętach torów, gdzie z wąskiego toru tramwaje niejednokrotnie po prostu wypadały.
Lata 30. to okres dużych zmian w przebiegu linii. Trzeba jeszcze tu zaznaczyć że numeracja linii była inna niż znaliśmy ją do niedawna, zupełnie na odwrót. Linia w stronę Wójtowej Wsi miała nr 1, a linia w stronę Zygmunta Starego nr 4.
Kiedy zbudowano wiadukt nad torami kolejowymi na łączniku Zabrska – Chorzowska, poprowadzono tamtędy główną linię do Gliwic z zajezdni przy Chorzowskiej. Od tej pory linia tramwajowa przebiegała następująco: Chorzowska ? Zabrska ? Jagiellońska ? Boh Getta ? Zwycięstwa. Tutaj następował rozjazd poszczególnych linii ? na skrzyżowaniu Zwycięstwa ? Konstytucji (przy Urzędzie Miejskim) tramwaj skręcał w stronę ul Dworcowej. Dalej jechał następująco: Dworcowa ?Jana Pawła II ? Nowy Świat ? Kościuszki ? Zygmunta Starego (w stronę szpitala wojskowego). Z powrotem tą samą trasą, tyle że z Dworcowej skręcał w ul. Dolnych Wałów, koło kina Bajka i dalej już normalnie ul. Zwycięstwa aż do mijanki koło poczty dworcowej. Druga linia prowadziła bez zmian ul. Zwycięstwa ? Dolnych Wałów (koło Muzeum) i dalej w kierunku Wójtowej Wsi.
Tramwaje gliwickie jeździły normalnie aż do roku 1945, kiedy to wojska radzieckie weszły w styczniu do miasta.
Początki komunikacji tramwajowej w Gliwicach to nie tylko ciągłe zmiany przebiegu linii, likwidacji jednych torów, budowa innych, to także mnóstwo anegdotycznych z dzisiejszego punktu widzenia sytuacji i interesujących wydarzeń.
Kiedy doszło do podpisania umowy między Gliwicami a firmą budującą linię tramwajową, magistrat wystąpił z żądaniem przekazania kilku darmowych biletów dla policji i pracowników magistratu.
W momencie utworzenia linii na Zwycięstwa i planów ułożenia kostki brukowej na całej ulicy, przedsiębiorcy z Dworcowej zaprotestowali, bojąc się że ich ulica straci na znaczeniu.
Podczas próby nowej linii na Zwycięstwa, parowóz wraz z wagonem za bardzo się rozpędził i na najbliższym zakręcie wypadł z torów. Po ustawieniu na szynach już ostrożniej przejechał aż do Dolnych Wałów i z powrotem. Na całej drodze tłumy gliwiczan witały tramwaj jako oznakę rozwoju miasta.
Dostawca parowozów i wagonów został zobowiązany aby dym i para z kotła nie była dokuczliwa dla mieszkańców, prędkość nie przekraczała 16 km/h, a przejazd tramwaju nie płoszył koni.
Mieszkańcy kwestionowali oznakowanie wagonów w klasie II oraz III skoro nie było klasy pierwszej, a w dodatku tłok i ścisk był wszędzie jednakowy.
Podróż tramwajem traktowano jako przejażdżkę turystyczną. Największym powodzeniem cieszyła się linia w kierunku Zameczku Leśnego, który wówczas nosił potoczną nazwę ?Pałac Piwa?.
Dyrekcja tramwajów musiała dopasować godziny przyjazdów i odjazdów z przystanku na Chorzowskiej przy Zameczku Leśnym do godzin otwarcia restauracji. Obsługa Zameczku zamontowała specjalny dzwonek w salach dla gości, który dzwonił na kwadrans przed przyjazdem tramwaju.
Powodem wielu wypadków były odkryte letnie wagony, z których pasażerowie za bardzo wychylali się w czasie jazdy. Dla ich bezpieczeństwa przesunięto wszystkie słupy wzdłuż linii tramwaju.
Największym problemem byli niefrasobliwi furmani, którzy swoje furmanki prowadzili często wzdłuż torów. W kolizjach najbardziej cierpiały konie.
Między Zameczkiem a Zabrzem odbył się kiedyś wyścig tramwaju z kolarzami. Pijany motorniczy założył się z nimi, kto wygra i rozpędził z nasypu tramwaj, który oczywiście wykoleił się na najbliższej zwrotnicy.
Aby podczas przejazdu tramwaju kurz nie brudził zanadto pieszych na chodnikach, co pewien czas trasą tramwaju przejeżdżał specjalny zestaw z beczkowozem, który solidnie zraszał wodą całe torowisko.
W wielu przypadkach zaobserwowano nieuprzejmych konduktorów sprzedających bilety. Niejednokrotnie pasażerowie byli mocno przez nich poturbowani, ale dzięki temu liczba pasażerów na ?gapę? była naprawdę znikoma.
Marian Jabłoński 2015