33-latek po przeszczepie twarzy „funkcjonuje normalnie”. Wkrótce kolejne operacje

Po majowym sukcesie, lekarze z gliwickiego Centrum Onkologii nie zamierzają spocząć na laurach.

Bardzo prawdopodobne, że do 33-letniego Grzegorza, który w maju przeszedł skomplikowaną operację przeszczepu twarzy, wkrótce dołączą kolejni pacjenci.

Pierwsza na świecie, 27-godzinna operacja przeszczepu twarzy uratowała życie 33-letniemu panu Grzegorzowi. W niedalekiej przyszłości uratuje lub w ogromnym sposób ułatwi życie kolejnych osób oczekujących na transplantację twarzy. Utworzona została już kolejka pacjentów oczekujących na tę niezwykle skomplikowaną operację.

Udało się także zabezpieczyć środki na kolejny przeszczep.

Z potencjalnymi biorcami rozmawiają psycholodzy.

Nie wiadomo dokładnie, ilu pacjentów obecnie znajduje się w bazie – nieoficjalnie mówi się o liczbie od kilku do kilkunastu osób. Jak informuje nas profesor Adam Maciejewski, szef zespołu transplantacyjnego, ze względu na zbyt wielkie zainteresowanie mediów pacjentem, jego bliskimi oraz rodziną dawcy, na tym etapie nie będą udzielane żadne informacje dotyczące kolejnych przeszczepów.

W celu dotarcia do jak większej liczby pacjentów, zespół transplantacji twarzy uruchomił również specjalną stronę internetową www.przeszczeptwarzy.pl, gdzie potencjalni biorcy mają możliwość skontaktowania się z lekarzami.

Głównym celem lekarzy gliwickiej Onkologii jest powiększenie istniejącej bazy potencjalnych biorców.

Im więcej osób oczekuje na transplantację, tym większe szanse na znalezienie biorcy z twarzą o zbliżonych proporcjach do dawcy. Tak było właśnie w przypadku 33-latka spod Wrocławia. Jak czuje się pan Grzegorz, będący biorcą historycznego przeszczepu?

– W tej chwili pacjent w miarę normalnie funkcjonuje już w społeczeństwie ? wychodzi z domu na spacery itd. Nie chodzi natomiast do pracy. Przyjeżdża do nas, do Gliwic, na konsultacje lekarskie raz na dwa tygodnie ? informuje nas profesor Adam Maciejewski.

Choć stan pana Grzegorza ulega stopniowej poprawie, pacjent wciąż musi zachowywać maksymalne środki ostrożności. Najmniejsza i najdrobniejsza infekcja może w jego przypadku nieść ze sobą bardzo poważne konsekwencje.

Przypomnijmy, do tragicznego wypadku doszło w kwietniu w oławskim zakładzie kamieniarskim.

Maszyna do cięcia kamieni amputowała znaczną część twarzy pana Grzegorza.

Pierwotnie mężczyznę przewieziono do szpitala we Wrocławiu, skąd trafił na gliwicką Onkologię, gdzie 15 maja miał miejsce pionierski przeszczep. 27-godzinną operację przeprowadził kilkunastoosobowy zespół transplantacyjny na czele z profesorem Maciejewskim. Pod koniec lipca pan Grzegorz opuścił szpital w Gliwicach. Obrażenia twarzy oraz czaszki były tak rozległe, że gdyby nie operacja, 33-latek najprawdopodobniej nie miałby szans na przeżycie. Dawca dla 33-latka pochodził z Białegostoku. Sama operacja okazała się być trudnym przedsięwzięciem logistycznym, w które zaangażowanych było ponad 50 lekarzy. (mpp)