“Adrenalina, stres, ostre zakręty”. Naukowiec Politechniki Śl. zwyciężył w drugiej rundzie pucharu BMW M Cup

Naukowiec Politechniki Śląskiej z niecodzienną pasją i – dodajmy – osiągnięciami w tej dziedzinie. Dr inż. Adam Wojaczek, adiunkt Wydziału Inżynierii Środowiska i Energetyki, zwyciężył w drugiej rundzie pucharu BMW M Cup. Zawody odbyły się na węgierskim torze Panonia Ring.

 
W klasyfikacji generalnej zajmuje aktualnie ex aequo trzecie miejsce.

Ponad 200 koni mechanicznych – to charakteryzuje motocykl, którym ściga się dr Adam Wojaczek. Do rywalizacji wrócił po kilku latach przerwy i od razu z sukcesami.


BMW M Cup to puchar markowy, jest organizowany zazwyczaj przez importera lub dilera danej marki – opowiada dr Adam Wojaczek. – Ten akurat organizuje BMW Sikora. W pucharze markowym wyścigi odbywają się na tych samych motocyklach – nowym modelu BMW S 1000 RR. Są bardzo podobnie przygotowane, aby nie wypaczyć rywalizacji. Jeździmy także na jednakowych oponach firmy Pirelli.

Z motoryzacją adiunkt Politechniki Śląskiej jest związany niemal od zawsze

Naprawiałem i jeździłem jednośladami odkąd pamiętam – wspomina zwycięzca wyścigu w BMW M Cup. – W wieku czternastu lat miałem wakacyjny epizod w szkółce żużlowej RKM Rybnik. Z wiekiem i budżetem przychodził czas na coraz większe i mocniejsze motocykle. W 2014 roku zacząłem również jeździć po torach wyścigowych naszej części Europy. Cztery lata później wystartowałem w Pucharze Polski w klasie Rookie 1000, zajmując ostatecznie szóste miejsce, pomimo braku startów w pełnym cyklu. Kolejne lata to zawody i treningi amatorskie. Teraz postanowiłem wrócić i spróbować swoich sił w profesjonalnym ściganiu.

BMW M Cup to cykl składający się z siedmiu rund – trzy rozgrywane są w Poznaniu, cztery za granicą.

Rundy krajowe rozgrywane są przy okazji Wyścigowych Motocyklowych Mistrzostw Polski, natomiast zagraniczne jedziemy wraz z rundami mistrzostw Alpe Adria, czyli Mistrzostwami Europy Centralnej. Na zawodach tych jedziemy jako odrębna klasa, często najliczniejsza.

Rywalizacja na motocyklach to między innymi ogromna prędkość, adrenalina, stres, ostre zakręty, liczący się każdy ułamek sekundy.

Do tego presja wyniku, próba poprawienia swoich własnych rekordów, ciągłe igranie z fizyką, przyczepnością, własnymi barierami – wylicza motocyklista. – Nie bez znaczenia są również problemy logistyczne oraz finansowe w tym drogim i niestety niszowym sporcie. Najważniejszy jest jednak duch sportowej rywalizacji, pomaganie sobie nawzajem. Na torze jesteśmy rywalami, a poza nim kolegami. Tak powstają przyjaźnie na całe życie. Korzystając z okazji zapraszam do kontaktu firmy zainteresowane współpracą sponsorsko-reklamową.

A już w najbliższy weekend kolejna runda, tym razem na torze w Poznaniu.

(mat. polsl.pl)
fot. POLSL.PL (Autor: Martin Huć)