W ostatniej odsłonie „Przedwyborczego półmetku” rozmawiamy z Borysem Budką.
Jeden z najważniejszych polskich polityków, dwa lata temu w wyborach prezydenckich osiągnął trzeci rezultat zdobywając 11,5% głosów.
Jak oceniają ostatnie dwa lata, co trzeba zmienić w Gliwicach, a co zasługuje na pochwałę? ?Przedwyborczy półmetek? ? to cykl krótkich rozmów z byłymi kandydatami na prezydenta Gliwic w ostatnich wyborach samorządowych. Każdy z rozmówców otrzymał zestaw takich samych pytań.
? Jak Pan ocenia pierwsze dwa lata nowej kadencji Zygmunta Frankiewicza?
– Prezydent Frankiewicz nigdy nie ukrywał, że jego celem jest stabilny rozwój Gliwic, bez „fajerwerków” i populistycznych deklaracji. Jak widać po wynikach kolejnych wyborów, większość gliwiczan akceptuje taką drogę. Miałem okazję współpracować z Zygmuntem Frankiewiczem przy kilku kluczowych w tej kadencji projektach i działania te oceniam pozytywnie. Nie bez znaczenia jest również stabilna sytuacja finansowa, niskie bezrobocie oraz duże zaplecze inwestycyjne.
? Co obecnie w Gliwicach przede wszystkim wymaga poprawy?
– Największym potencjałem Gliwic są jego mieszkańcy. I ich głos i chęć zaangażowania w rozwój miasta jest dla mnie bardzo ważna. Mam na myśli nie tylko konsultacje społeczne, ale także pełny proces partycypacji społecznej. Miasto musi spełniać oczekiwania swoich mieszkańców, by ci chcieli tu mieszkać jak najdłużej, i by kolejne pokolenia z nim wiązały swoją przyszłość. Stabilna gospodarka, dobra infrastruktura to już za mało. Mieszkańcy oczekują by jakość życia w ich otoczeniu rosła, by poprawiał się stan środowiska, rozszerzała się oferta na atrakcyjne spędzanie czasu wolnego. Gliwice, podobnie jak inne miasta regionu, muszą walczyć ze smogiem, dbać o tereny rekreacyjne, rozszerzać ofertę kulturalną i sportową. To tylko przykłady magnesów, które zatrzymują w miastach młodych i budują potencjał nie tylko gospodarczy, ale – przede wszystkim – społeczny gminy. Gliwiczanie muszą mieć pewność, że ich pomysły będą wykorzystane. Rozwój budżetu partycypacyjnego, współdecydowanie przy inwestycjach rad dzielnic i osiedli oraz zaangażowanie organizacji pozarządowych z pewnością dałyby nowy impuls w rozwoju miasta. Myślę, że czas również podjąć odważne decyzje dotyczące m.in. kompleksowej reorganizacji komunikacji miejskiej, czy tak potrzebnego ożywienia starówki. To niełatwe zadanie, bo błędne decyzje podjęte wiele lat temu o prywatyzacji lokali użytkowych w centrum miasta zrobiły swoje. Główna ulica, zamiast – wzorem miast na zachodzie Europy – stała się centrum bankowym, które powoduje, że życie w tej części miasta wieczorem wymiera. Władanie przez gminę takimi lokalami daje możliwość decydowania o ich przeznaczeniu i stwarza warunki budowania śródmieścia jako osi miejsc, w których gliwiczanie chcą bywać. Moim marzeniem jest by część ulicy Zwycięstwa przekształcić w deptak, a lokale użytkowe np. w kawiarnie, kluby, galerie, miejsca spotkań ludzi w różnym wieku i o różnych zainteresowaniach. Ale takie decyzje również podejmowałbym wspólnie z mieszkańcami. Oczywiście, równolegle należałoby dokończyć prace związane z połączeniami drogowymi wokół miasta. I tak – wychodząc od miękkich projektów, poprzez te twarde – zataczam krąg i wracam do wszystkiego co decyduje o tzw. przemyśle wolnego czasu. Bo ten zaczynamy szczególnie doceniać, nie zapominając jednocześnie o potrzebie dostępności do dobrej oferty szkół, przedszkoli, żłobków i opieki medycznej, w tym tej zorientowanej na seniorów. Jest co robić.
? Jak z perspektywy czasu ocenia Pan wybory sprzed dwóch lat? Osiągnięty wówczas wynik był maksimum możliwości?
– Miałem świadomość, że rzucenie rękawicy jednemu z najlepszych samorządowców w Polsce, będzie wyzwaniem. W dodatku dla wielu mieszkańców byłem „Żabolem”, bo w Gliwicach mieszkam dopiero kilka lat. Z pewnością mój wynik mógł być lepszy, co pokazały ubiegłoroczne wybory parlamentarne, w których gliwiczanie obdarzyli mnie największym zaufaniem spośród wszystkich kandydatów i co było i jest dużym wyróżnieniem oraz motywacją do dalszej pracy. Cieszę się natomiast, że do gliwickiej rady miasta udało się Platformie Obywatelskiej wprowadzić świetnie przygotowanych samorządowców. Bo właśnie siła zespołu jest najważniejsza, gdy chce się dobrze pracować dla miasta.
? Czy zamierza Pan kandydować w następnych wyborach prezydenckich (lub ubiegać się o mandat radnego)?
– W tej chwili skupiam się wyłącznie na pracy parlamentarnej, bo takie zadanie postawili przede mną wyborcy. Ale ponieważ życie pisze różne scenariusze, a w polityce nigdy nie powinno się mówić nigdy, twardych deklaracji nie będę składał. Podkreślę raz jeszcze – każdego dnia staram się jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki w Sejmie. Oczywiście pamiętając o mieście, w którym mieszkam i z którym – dzięki mojej żonie, gliwiczance – związałem swoją przyszłość.
oprac. Michał Szewczyk