Perfumeria na składowisku odpadów? Problem odoru rozwiążą „armatki” zapachowe

Woń olejków eterycznych zamiast smrodu śmieci. Gliwickie składowisko odpadów niedługo zacznie kojarzyć się z miłymi zapachami. Gdybyśmy pisali to 1 kwietnia, pewnie nikt by nie uwierzył.

 
Ogromne składowisko odpadów przy ulicy Rybnickiej z miłą wonią się nie łączy. Ba, mieszkańcy osiedli Sikornik i Trynek, a szczególnie tego pierwszego, od czasu do czasu skarżą się na prawdziwy odór. Od czasu do czasu też wieją im bowiem wiatry nieprzychylne, niosące ze składowiska smród, dla niektórych nie do zniesienia. Sytuacja dokuczliwa szczególnie latem, gdy ludzie siedzą w przydomowych ogródkach czy na balkonach. Sens traci i wietrzenie mieszkań.

To ma się jednak zmienić, i to jeszcze w tym roku. Zanim jednak o zmianach, wyjaśnijmy, skąd odór.

Na Rybnicką trafiają brązowe worki – w nich odpady zielone, czyli skoszona trawa, suche liście, przycięte krzewy, łodygi, kwiaty i chwasty. Jednym ze sposobów ich utylizacji, praktykowanym właśnie w Gliwicach, jest kompostowanie. To najprostszy recykling. W skrócie można go zdefiniować tak: wyrzucamy śmieci na kupę, a resztę robi natura.Tą „kupą” jest tzw. kompostowa pryzma.

I właśnie ogromne pryzmy kompostu na gliwickim składowisku są zmorą mieszkańców np. Sikornika. Owszem, sama ekologia, ale… śmierdzi, a ludzie miasta do takich akurat smrodów nie przywykli.

Kompostownia jest miejscem, w którym z odpadami się „pracuje”, co oznacza, że czasem trzeba je poruszyć, przewietrzyć, jak siano na polu. Gdy zaś na składowisku odbywa się napowietrzanie, poruszony kompost zaczyna śmierdzieć, a z wiatrem odór dociera do mieszkańców czy klientów znajdującego się w pobliżu centrum handlowego.
Z kolei skargi na, nazwijmy to delikatnie, zapachowy dyskomfort docierają do zarządzającego składowiskiem Przedsiębiorstwa Zagospodarowania Odpadów w Gliwicach. I okazuje się, że problem jest do rozwiązania.

Bariery antyodorowe – to ratunek dla mieszkańców. Mają odgrodzić od smrodu.

Jak? Tak prosto, jak prosty jest kompostownik. Wydzielając, dla odmiany, zapach przyjemny.

Bariery mogą być dwojakiego rodzaju – stałe i mobilne. Te pierwsze to stojące na słupach orurowanie. Przez znajdujące się w rurkach otwory ulatnia się zapach pochłaniający smród. Drugi rodzaj – bariera mobilna, w formie rozpylającej miłą woń armatki, którą ustawia się dokładnie w miejscu przerzucania pryzmy. W obydwu urządzeniach znajduje się specjalny zapachowy produkt.

– Preparaty posiadają atesty PZH oraz kartę charakterystyki. Są to nietoksyczne neutralizatory zapachów, oparte na olejkach eterycznych. Rozkładają cząsteczkę zapachu do nieszkodliwej formy, pozostawiając w powietrzu przyjemną woń – tłumaczy Magdalena Budny, prezes PZO. I dodaje: – Jednak celem jest neutralizowanie odorów i to przyświeca naszemu działaniu.

Przedsiębiorstwo nie zdecydowało jeszcze, jakie bariery staną na gliwickim składowisku. Ale prezes Budny zdradza, że z praktycznego punktu widzenia, czyli mobilności, skłania się w kierunku armatek.

Niestety, tego lata mieszkańcy będą jeszcze musieli pocierpieć. Bariery antyodorowe pojawią się najwcześniej pod koniec sezonu, jeśli uda się szybko przygotować dokumenty przetargowe, przeprowadzić przetarg i wyłonić wykonawcę. Prezes PZO zapewnia jednak, że kiedy wszystko zostanie zakończone, gliwiczanie zauważą różnicę. Zmysłem węchu, rzecz jasna.

Marysia Sławańska