Bolesna 90 minuta. Najpierw kontrowersyjny gol dla Cracovii, potem niewykorzystany karny

Długo będą studzić emocje kibice Piasta po meczu z Cracovią. Końcówka spotkania obfitowała w niesamowite okoliczności.

Chwilę po dyskusyjnym golu wyrównującym dla Cracovii, Piast miał rzut karny, którego jednak nie wykorzystał Kędziora.

Choć prawdziwe widowisko rozpoczęło się dopiero w drugiej połowie spotkania, także w pierwszej odsłonie kibice nie narzekali na nudę. Niestety głównie za sprawą piłkarzy Cracovii, którzy nieustannie zagrażali bramce Piasta.

Na szczęście krakowscy napastnicy nie byli dobrze dysponowani, a kolejne dobre zawody rozgrywał Dariusz Trela.

W pierwszej połowie „niebiesko-czerwoni” odpowiedzieli jedynie mało groźnym strzałem Rubena Jurado.
Być może piłkarze „Pasów”, na drugie 45 minut meczu wyszli zbyt pewni siebie. W 48 minucie w pole karne Cracovii wdarł się Łukasz Hanzel, uderzył po długim słupku, ale Pilarz zdołał sparować piłkę. Dopadł do niej Tomasz Podgórski, który atomowym strzałem „z woleja” wyprowadził gliwiczan na prowadzenie. To pierwszy gol kapitana Piasta w tym sezonie. Od tej pory to Piast kontrolował grę i szukał okazji na podwyższenie wyniku. W 65 minucie, po pięknym podaniu Króla, Jurado zwiódł dwóch obrońców Cracovii i z bliskiej odległości oddał strzał, który z trudem nad bramką przeniósł Pilarz. Trener Brosz zdecydował się zagęścić środek pola. Za Izvolta na boisku pojawił się Lazdins. Piast mądrze się bronił, utrzymując piłkę z dala od własnego pola karnego. W 89 minucie, kiedy zmęczonego Jurado zastępował Kędziora wydawało się, że Cracovia już się nie podniesie. Niestety, chwilę później po zamieszaniu w polu karnym strzał oddał Kita.

Piłkę zablokował Matras, a futbolówka zakręciła się na linii bramkowej. Sędzia jednak nie miał wątpliwości i uznał bramkę.

Na nic zdały się ostre protesty piłkarzy gliwickiej drużyny. Parę słów za dużo musiał sędziemu powiedzieć Trela, ponieważ zobaczył żółty kartonik za niesportowe zachowanie. Telewizyjne powtórki nie rozwiewają wątpliwości, czy istotnie piłka całym obwodem przekroczyła linię bramkową.

Do końca spotkania zostały sekundy. Piast ruszył do jeszcze jednego szaleńczego ataku. Po dośrodkowaniu w pole karne, Matras głową przedłużył piłkę do Kędziory, a ten był ciągnięty za koszulkę przez Żytko. Padł jak rażony piorunem, a sędzia odgwizdał rzut karny.

Stadion oszalał, cieszyli się także piłkarze. Do piłki podszedł sam poszkodowany. Strzał Kędziory zdołał jednak obronić bramkarz Cracovii.

Chwilę później, sędzia zakończył spotkanie. Piast – Cracovia 1:1.

– Pod nieobecność Rubena w drużynie musiałem wziąć tę odpowiedzialność na swoje barki. Niestety tym razem nie udźwignąłem tego. Myślę, że Krzysztof Pilarz wyczuł moją intencję, ale też mogłem inaczej uderzyć. Muszę przeprosić wszystkich, nie udało się – zabrakło tej kropki nad „i”. Nie dałem rady i tego nie ukrywam. Jestem wdzięczny kibicom i kolegom z drużyny, że pocieszają mnie po takiej sytuacji. Postaram się podziękować im za to w następnym meczu – mówił dziennikarzom po meczu popularny „Kędi”.

W Ekstraklasie czas teraz na przerwę reprezentacyjną. Najbliższy mecz Piast zagra 22 listopada z Zagłębiem Lubin. Po 16 kolejkach, gliwiccy piłkarze mają na koncie 19 punktów i plasują się na 12 pozycji w tabeli.
(msz)
fot. piast-gliwice.eu