Ankieta, w której decydujemy, jakie drogi wyremontować z pewnością niewiele ma wspólnego z ideą debaty obywatelskiej. Gliwiczanie zasługują na prawdziwy budżet obywatelski!
– piszą autorzy petycji skierowanej do Prezydenta Gliwic i Rady Miasta. To kolejny głos w dyskusji nad obywatelskim głosowaniem, które co roku wzbudza sporo wątpliwości. Co na to władze Gliwic?
Z petycją wystąpiła grupa młodych społeczników ze środowiska Kawiarni Obywatelskiej – grupy dyskusyjnej poruszającej tematykę gliwicką. Sygnatariusze petycji domagają się m.in. poszerzenia kręgu osób mogących składać wnioski budżetowe (w tym roku byli to tylko radni, Rady Osiedlowe i Młodzieżowa Rada Miasta) oraz zwiększenia kwoty przekazywanej na realizację zadań wskazanych przez mieszkańców.
Prognozowane wydatki Gliwic w 2015 roku wyniosą prawie 1,5 mld zł, a na realizację zadań wskazanych ?bezpośrednio przez mieszkańców? przeznaczono zaledwie 2,5 mln zł. Optymalnym rozwiązaniem byłoby przekazywanie 1% wydatków na zadania bezpośrednio wskazane przez mieszkańców ? w przypadku Gliwic kwota ta wyniosłaby ok. 15 mln zł – wskazują autorzy petycji.
Dla porównania, w Rybniku i Zabrzu przeznaczono na ten cel 3 mln złotych, a w Katowicach, gdzie zwiększenie puli było jedną z obietnic wyborczych prezydenta Marcina Krupy – 20 mln złotych. Mniej pieniędzy przewidziano w Chorzowie i Bytomiu (odpowiednio 2,4 mln i 2 mln złotych). Autorzy petycji podkreślają też, jako szczególnie bulwersujący, tegoroczny wybór zadań poddanych pod głosowanie mieszkańców. Z 36 wniosków, aż 27 dotyczy remontów dróg lub chodników.
Przygotowane pismo zostało dopiero wysłane do urzędników. Magistrat wstępnie nie mówi „nie” proponowanym zmianom.
Petycja na pewno nie zostanie bez odpowiedzi. Ale czy te postulaty zostaną wprowadzone w życie, tego nie wiem. Trzeba to sprawdzić od strony formalnej, tak aby miało ręce i nogi – komentuje Marek Jarzębowski, rzecznik prezydenta Gliwic.
Jarzębowski przyznaje, że w krótkiej, niespełna trzyletniej historii obywatelskiego głosowania w Gliwicach, nie wszystko funkcjonowało jak należy. Z każdą edycją głosowanie starano się udoskonalić. W tym roku zrezygnowano jednak z określania sondażu mianem „budżetu obywatelskiego”. Pozostał jedynie „Budżet 2016”.
– Chcieliśmy odejść od tej nowomowy, bo przecież nie jest to odrębny budżet od tego miejskiego – tłumaczy rzecznik prezydenta.
– Jednym z głównych problemów Gliwic jest brak debaty publicznej. Jeśli w Ratuszu jest ktoś, kto chce podjąć jakieś działania to nie wiemy o tym, ponieważ dzieje się to za zamkniętymi drzwiami. Dzisiaj rozesłaliśmy naszą petycję, dajmy sobie kilka dni na sprawdzenie jaki będzie odzew. Nie ukrywamy, że bardzo liczymy na wsparcie radnych. Nam naprawdę nie chodzi o prowadzenie wojny z tzw. „ratuszem”, liczymy że nasza petycja uruchomi decydentów w ratuszu, chętnie w tym wszystkim pomożemy – podkreśla Bartosz Rybczak, jeden z inicjatorów apelu.
Co ciekawe, petycja połączyła osoby kojarzone z różnymi opcjami politycznymi. Rybczak startował w ostatnich wyborach samorządowych z listy komitetu „Gliwiczanie” Dariusza Jezierskiego, Andrzej Wawrzyczek z Platformy Obywatelskiej, a Petros Tovmasyan reprezentował Koalicję dla Gliwic Zygmunta Frankiewicza. Z pełną treścią przygotowanego pisma można zapoznać się tutaj.
(msz)
Głosowanie nad budżetem partycypacyjnym w założeniu pozwala na zwiększenie udziału mieszkańców w decydowaniu o miejskich wydatkach. Pomysł zrodził się w w 1989 roku w brazylijskim Porto Alegre. Takie rozwiązanie szybko zyskiwało na popularności. Do Polski dotarło jednak dopiero w 2011 roku. Wówczas na wprowadzenie takiego budżetu zdecydował się Sopot. Wkrótce podobne działania zaczęły podejmować kolejne samorządy.