W ramach akcji sprzątania czechowickiego zalewu, z dna wydobyto m.in. stare opony, gaśnice samochodowe i kilkanaście worków śmieci.
Prawdziwą sensację wzbudziły łuski po amerykańskich i radzieckich nabojach z czasów II Wojny Światowej. Na ich denkach widnieją daty z 1942 i 1943 roku.
Skąd takie znalezisko w wodach gliwickiego jeziora?
– W pierwszej chwili myśleliśmy, że to łuski poniemieckie. Kto i kiedy to utopił – nie wiemy. Być może stało się to po zdobyciu Śląska przez Armię Czerwoną w styczniu 1945 roku. O Gliwice trwały walki, a pod Pyskowicami stały spalone czołgi. Rosjanie używali uzbrojenia z USA, więc to zapewne po nich zostały i jedne i drugie łuski – mówi Jerzy Sadowski, uczestnik akcji sprzątania dna Czechowic.
Z wód czechowickiego zalewu wydobyto także butelki, zardzewiałe puszki, stare płetwy, kołowrotki wędkarskie i stalowe profile.
Wyobraźnię nurków rozpalają opowieści okolicznych wędkarzy, którzy mówią o zatopionym w tym miejscu „czołgu” i „pociągu”.
– Czechowice to dawne wyrobisko, więc na dnie mogły pozostać jakieś ślady np. tory. Stąd niedaleko do stojących na owych torach wagoników, a następnym etapem jest „zatopiony pociąg”. Z drugiej strony, warto wspomniec, że według wędkarzy w każdym niemalże jeziorze jest zatopiony jakiś czołg, samolot albo pociąg – żartuje Jerzy Sadowski.
Nurkowie skoncentrowali się nad sprzątaniem wschodniego brzegu Czechowic, naprzeciw plaży miejskiej. W akcji wzięło udział około 30 osób działających pod kierownictwem Dariusza de Lorm, instruktora jednej ze szkół nurkowania. Uczestnicy to przede wszystkim strażacy-nurkowie z OSP Zbrosławice i OSP Świętoszowice oraz gościnnie nurkowie z Ziemi Lubuskiej reprezentujący OSP Torzym i OSP Osiecko.
Podwodne działania to efekt odbywającego się od kilku tygodni szkolenia nurków-strażaków w zakresie poszukiwania i wydobywania, a także doskonalenie nurkowania w trudnych warunkach i słabej widoczności oraz w nawigacji podwodnej.
(msz)