Centrum Ratownictwa Gliwice, jednostka stawiana za wzór w całym kraju, przeżywa poważny kryzys.
W ubiegłym roku budynek opuściła policja, od miesiąca nie ma tam również dyspozytorów pogotowia ratunkowego.
Decyzje, zarówno policji jak i pogotowia o odejściu z CRG rozbijają zbudowany prawie 10 lat temu i sprawnie funkcjonujący zintegrowany system ratownictwa.
[flashvideo file=”http://www.24gliwice.pl/tv/20130606_crg.flv” /]Realizacja: Katarzyna Klimek, Łukasz Gawin.– Dotychczasowy model współdziałania polegał na tym, że obojętnie na jaki numer alarmowy się dzwoniło, dodzwanialiśmy się w jedno miejsce – tłumaczy Tomasz Wójcik, dyrektor CRG. – Obojętnie który dyspozytor przyjął zgłoszenie, wprowadzał go do systemu teleinformatycznego, szybko ta informacja obiegała całą salę, w ciągu kilku sekund wszyscy wiedzieli, że doszło do jakiegoś zdarzenia i rozpoczynało się wspólne organizowanie akcji ratowniczej.
Wraz z odejściem policji w grudniu ubiegłego roku, telefon alarmowy 112, który wcześniej odbierany był w CRG został przeniesiony do komendy miejskiej. Natomiast w połowie maja w budynku przy ul. Konarskiego rozpoczęła działalność Zintegrowaną Dyspozytornia Medyczna.
– Można powiedzieć, że cofnęliśmy się o 10 lat, teraz musimy wszystko wypracowywać na nowo. Na chwilę obecną nie została wdrożona żadna aplikacja informatyczna, która pozwalałaby na szybką wymianę informacji między służbami – zauważa Tomasz Wójcik.
Przeniesienie dyżurnych pogotowia z CRG to skutek wprowadzanych zmian reorganizacyjnych – w całym województwie liczba dyspozytorni zostanie zmniejszona do 6, będą one miały jednak szerszy zasięg. Jedną z nich będzie gliwicka. Nie skorzystano z propozycji, by umieścić ją w CRG.