„Główny odpowiedzialny poszedł w senatory, a Adam Neumann pełni rolę archetypicznego kozła ofiarnego i czeka go zapewne całopalenie. Bądźmy jednak sprawiedliwi jak nigdy, i traktujmy ich według zasług”
– pisze Dariusz Jezierski w komentarzu dotyczącym afery związanej ze Śląską Siecią Metropolitalną.
„Franciszek Małecki-Trzaskoś powiedział nam to, co niektórzy czuli dawno – 30 mln z kieszeni podatnika dla poprzednich władz miasta to fraszka. Powinien jednak bardzo ostrożnie „zadawać się” z samorządem, zwłaszcza, gdy prowadzi jednoosobowy instytut jego badania. Tymczasem, pan Franciszek był wręcz uwikłany np. w samorządowe story w Siemianowicach. Transparentność to flesz światła po obu stronach kurtyny. I w blasku tego światła można znaleźć się nieoczekiwanie.”
Festiwal hipokryzji
Zanim jeszcze wystrzeliły pierwsze pąki, zanim się zazieleniły zabetonowane w Gliwicach parki, gruchnęła afera – „serwerowa” jak ją ochrzczono. Temat podchwycili wszyscy, na czele z lokalnymi propagandystami, którzy jeszcze niedawno dyndali na finansowym pasku władz miasta i spółek. Teraz prześcigają się w tropieniu wątków, które tak naprawdę wiele lat temu nagłaśniałem. Dlatego dla mnie nie jest zaskoczeniem skala afery, lecz raczej jej „jedyność”, zwiastująca wielkie bum.
Jest afera
Chwała sygnaliście za zwrócenie uwagi na całą sprawę. Ktoś mógłby powiedzieć, za co, skoro sprawa już trafiła do prokuratury. A za to chociażby, że wiemy iż nadzór właścicielski w naszym mieście jest fikcją, nieważne, jakie pozłacane głowy w nim siedzą, zdają się patrzeć w dokumenty i nie widzieć niczego.
Franciszek Małecki-Trzaskoś, prezes Instytutu Badań i Analiz Działalności Jednostek Samorządu Terytorialnego, powiedział nam to, co niektórzy czuli dawno – 30 mln z kieszeni podatnika dla poprzednich władz miasta to fraszka. Czy ktoś uwierzy, że prezes ŚSM wziął sobie taką kwotę pożyczki ot tak, bez przyzwolenia?
Niemożliwe, zwłaszcza że Adam Neumann poręczył działkami miasta w Żernikach. Tyle, że nie on za to odpowiada bezpośrednio ale ówczesny wszechwładny zastępca prezydenta, Piotr Wieczorek. To on odpowiadał za nadzór nad spółkami. Neumann podpisał zarządzenie jako zastępca, mający w gestii nieruchomości. Polecono mu zastawić, zrobił to. Jak za nim nie przepadam, tak niesprawiedliwie przypisuje się mu winy obu wspomnianych panów.
Że zdawał sobie sprawę z sytuacji, najlepiej świadczy fakt, że zaraz po objęciu kontroli odwołano zarząd i oddano sprawę do prokuratury. Oczywiście w opacznym gliwickim rozumieniu demokracji, zatajając wiedzę o pożyczce i rzeczywistych winach winnych.
To że sprzęt za takie pieniądze niszczeje w magazynach, to już granda najczystszej postaci, winni muszą za nią odpowiedzieć. Sugerowałem już 8 lat temu rozbicie gliwickiego spółkowego molocha. Afera, z którą mamy do czynienia to wierzchołek góry lodowej. Tym bardziej, że Małecki-Trzaskoś, jak sam zapowiada, dopiero się rozgrzewa.
Tytułem podsumowania – fakt, że sprawę po czynnościach kontrolnych oddano do prokuratury w zasadzie kończy temat afery, jak bardzo nie byłaby bolesna, czekamy z niecierpliwością na decyzje.
Duch śp. Wieczorka
„Śp. Wieczorka miasto chce w to umoczyć – słyszałem, że dla odwrócenia uwagi chcą odebrać mu tytuł patrona stadionu”, alarmuje w facebookowej wymianie zdań Małecki-Trzaskoś. Skąd ma taką wiedzę? Od związanych z Piastem Gliwice radnych PiS, czy zgaduje? Sprawdzam, polityczna konkurencja nic o tym nie wie.
Dalej stwierdza mój rozmówca „to niegodziwe, a wina jest Frankiewicza, Neumanna, a także Weber”. Wyraźnie już znalazł winnych – całą formację, niezależnie od tego, że Ewa Weber jest w tym gronie najkrócej i zrobiła w zasadzie wszystko jak trzeba. Nie kocham tej władzy, ale staram się być fair.
„Trzeba temu dać odpór – zmarły nie może się bronić” dodaje Małecki-Trzaskoś. Jakież to efektowne i szlachetne, ale jaka jednocześnie płytka jest wiedza sygnalisty o gliwickim „spółkowaniu”. Ja nieodmiennie, od początku uważam, że Stadion Miejski na pewno nie powinien nosić imienia Piotra Wieczorka, chociażby za to wszystko co zrobił w związku z Piastem SA i innymi spółkami, nadzorując je z ramienia miasta. Zbieramy teraz żniwa.
Główny odpowiedzialny poszedł w senatory, a Adam Neumann pełni rolę archetypicznego kozła ofiarnego i czeka go zapewne całopalenie, a on przez lojalność nie wskaże prawdziwych winnych. Nie znaczy to, że nie jest dzieckiem „epoki Franka”. Uformowanym na obraz i podobieństwo swojego mistrza. Nie żal mi ducha Wieczorka, nie żal legendy Zygmunta Frankiewicza, w nosie mam przyszłość Neumanna, za wszystko, czego się dowiedziałem. Bądźmy jednak sprawiedliwi jak nigdy, i traktujmy ich według „zasług”.
Będzie to przykre dla Adama Neumanna i związanych z nim osób, ale w tej grze był pionkiem i będzie oddany na mielone, kiedy na białym koniu wróci Zygmunt „ratować miasto”. Chyba, że więcej rewelacji wypłynie i „pogrzebie stary świat”. Wtedy to Neumann zostanie sam z całym tym ambarasem. Przyznam, że moja Ania wskazała pierwsza na tę możliwość. Po wyborach w GIO sam w nią wierzę. Przed tym trzeba się bronić, jak tylko możliwe.
Jak transparentnie, to w obie strony
Franciszek Małecki-Trzaskoś poprosił mnie, abym nie skupiał się na nim, nie atakował sygnalisty, ale skoncentrował się na faktach afery i nieprawdzie podanej przez Neumanna.
Uspokoję, że o tej sprawie wszystkie media opowiedziały już wszystko i zapewne nic nie straci ona na swej wartości, jeśli jest prawdą. Transparentność jednak, to flesz światła po obu stronach kurtyny. I w blasku tego światła można znaleźć się nieoczekiwanie.
Nawołuje sygnalista, aby Adam Neumann wziął raz jeden wszystko na klatę, zarzuca mu niepodjęcie czynności nadzorczych, niedopilnowanie interesów miasta. Tymczasem sam Małecki-Trzaskoś, a już jego małżonka na pewno, byli oburzeni gdy ZUS zaczął sprawdzać status żony, która poszła na chorobowe z powodu ciąży w dwa dni po przyjęciu się do pracy w Fundacji swojego męża. Uwaga, po przyjęciu się do pracy z umową na 9,5 tys. zł. Rzecz w tym, że im wolno i wszystko jest w majestacie prawa, ale jednak nie tak powinna się przejawiać dbałość o publiczne pieniądze. Sprawę kilka lat temu opisywała Gazeta Wyborcza (LINK)
Żarty się skończyły…
I to najwyraźniej z obu stron. Parę razy usłyszałem, że Pan Małecki-Trzaskoś dopiero się rozgrzewa i będzie o innych spółkach i o tym, o czym sam mówiłem, o ich styku z prywatą. Czas najwyższy, ale tutaj już kończymy mowę słomę.
Sam sygnalista powinien bardzo ostrożnie „zadawać się” z samorządem, zwłaszcza, gdy prowadzi jednoosobowy instytut jego badania. Tymczasem, pan Franciszek był wręcz uwikłany w samorządowe story w Siemianowicach. W 2012 był współorganizatorem siemianowickiego referendum w sprawie odwołania prezydenta Jacka Guzego.
Potem w 2014 roku oświadczył publicznie, że współpracuje z radnym Rafałem Piechem, kandydatem na prezydenta miasta. Oto reakcja zainteresowanego: „Stowarzyszenie Mieszkańców Siemianowic oraz Rafał Piech jednoznacznie informują, iż w żaden sposób nie współpracują z panem Franciszkiem Małeckim – Trzaskosiem, a w szczególności nie korzystają z jego porad” – napisano w oświadczeniu dodając, że osoba Małeckiego-Trzaskosia została negatywnie odebrana przez członków SMS. – Pan Małecki-Trzaskoś prowadził rozmowy w sprawie nawiązania współpracy, ale nie zakończyły się one sukcesem.
Najwyraźniej dla Stowarzyszenia, przynajmniej w Siemianowicach, był trefny. Podkreślmy znowu, sygnalista nie szuka styku z samorządem.
To nie koniec. W 2015 roku były prezydent Guzy wraca z niebytu wywiadem z… Marzeną Małecką Trzaskoś, także jedną z sił napędowych referendum z 2012 toku,. To początek wielkiego zbliżenia. Bo już w 2017 roku Franciszek Małecki Trzaskoś wydaje wywiad rzekę z Jackiem Guzym, nakładem swojego instytutu. Jakaż wolta – walczący z Guzym w 2012 małżonkowie nawracają się, by w 2018 roku Franciszek pojawił się się tym razem w zgoła odmiennej niż w Gliwicach formie, muszkietera samorządu.
Kto chce ujrzeć odsłonę pana Franciszka z 2018 roku, niech przeczyta sobie artykuł „Władca królików”. Pouczający. Wyrażam swoją i tylko swoją opinię – Pan Franciszek Małecki Trzaskoś żyje z samorządów, a w zasadzie przy samorządach. Nasz głęboko patologiczny kształt samorządów umożliwia funkcjonowanie takich założycieli różnych jednoosobowych instytutów i fundacji.
Głęboko pochwalając skutki uboczne akcji Małeckiego-Trzaskosia, ciągle pozostajemy z otwartym pytaniem – kto tak naprawdę pociąga za sznurki poprowadzonej w ten sposób medialnej odsłony „afery serwerowej”?
Dariusz Jezierski
Dariusz Jezierski – Autor wielu publikacji na temat patologii w spółkach miejskich, przez kilka lat prowadził nieistniejący już serwis info-poster zajmujący się m.in. tematyką nieprawidłowości w gliwickim samorządzie. Organizator referendum za odwołaniem Zygmunta Frankiewicza. Sprowadził do Gliwic kontrolę NIK, która potwierdziła jego zarzuty.
O aferze ŚSM piszemy również tutaj:
Przeczytaj też:
Spore środki z rządowego grantu i duże ambicje. Czym jest projekt Gliwice OdNowa?