Dzień Kobiet to święto typowo komunistyczne i to nie tylko dlatego, że w Polsce zaczęto je obchodzić dopiero w epoce PRL-u.
Również dlatego, że wywodzi się z ruchu robotniczego i to z samego serca kapitalizmu ? Stanów Zjednoczonych. Wszystko zaczęło się już bardzo dawno temu, bo w starożytnym Rzymie, gdzie w pierwszym tygodniu marca obchodzono tzw. Matronalia, czyli święto macierzyństwa i płodności.
W sferze moralności miały jeszcze gorzej, bo za zdradę męża mogły zostać skazane nawet na karę śmierci, tymczasem ów mąż dokonawszy zdrady żony pozbawiany był na ogół tylko włosów na głowie.
Ówczesny Kościół wymagał nieprawdopodobnych poświęceń od kobiet ciągle uznawanych za ?zło konieczne? ? miały masowo wstępować do klasztorów, a nawet ślubować dziewictwo mimo zamążpójścia. Kobieca ?diabelska seksualność? była powodem polowań na czarownice, które skutkowały tysiącami spaleń na stosie i niesamowitych tortur dla wymuszenia przyznania się do konszachtów z diabłem i w efekcie też do stosu. Wstąpienie do klasztoru było jedyną drogą do dobycia wykształcenia niewiasty.
Używano wtedy wyłącznie słowa ?niewiasta? gdyż słowo ?kobieta? miało wydźwięk raczej obraźliwy, plebejski.
Wywodzi się ? jak niektóre źródła podają ? od dawnego określenia ?kob? czyli chlew, którym głownie zajmowały się owe niewiasty. W wieku XVIII kobiety z kręgów burżuazji francuskiej miały się zdecydowanie lepiej, gdyż nie wolno im było pracować zawodowo, pracowały jedynie kobiety-robotnice. Mało tego ? aż do końca XIX wieku, w Anglii można było nawet sprzedać swoją żonę.
Więc chęć uniezależnienia się od mężczyzn była jedną z przyczyn ruchów feministycznych na świecie. Ogromną rolę spełniły tu sufrażystki. Celem ich ruchu było przyznanie kobietom pełnych lub częściowych praw wyborczych. Były bardzo zdecydowane w środkach, którymi walczyły o te prawa ? przykuwały się łańcuchami w miejscach publicznych, czy nawet wybijały szyby wystawowe. Jedną z form protestów przeciwko braku równouprawnienia były także głodówki sufrażystek, ale z tym sobie radzono przymusowo je dokarmiając, choć nie wiadomo jak tego dokonywano.
Od początku XX wieku kobiety zaczynają domagać się swoich praw już powszechnie i w kolejnych krajach je dostają ? w Finlandii w 1905, w Anglii w 1918, w USA w 1920, w Szwecji w 1921. Ciekawostką są daty przyznania praw kobietom w innych krajach Europy ? we Francji w 1944, we Włoszech w 1946 a w Szwajcarii dopiero w 1974 roku.
Międzynarodowy Dzień Kobiet w Europie zainicjowała niemiecka socjalistka Klara Zetkin.
Ideę tego święta typowo proletariackiego przejął bardzo szybko Związek Radziecki i właśnie tam, po raz pierwszy zorganizowano jego obchody 8 marca. Święto Kobiet było w ZSRR świętem państwowym, chociaż dopiero od roku 1965 dniem wolnym od pracy.
Cały ten zgiełk proletariacki z lat przedwojennych jakimś cudem ominął nasz Śląsk. Tu bowiem panie zupełnie nie potrzebowały haseł o równouprawnieniu. Wcale nie chciały pracować na równi z mężczyznami w śląskich hutach i fabrykach. Praca była wtedy bardzo ciężka ? dość wspomnieć że hutnik czy górnik rzadko dożywał 40-50 lat. Po co więc kobieta miała też się tak wykańczać fizycznie? Istniały powszechne stowarzyszenia wdów, w których Ślązaczki się wzajemnie wspierały, wszak dzieci czy wnuki wciąż wymagały ich opieki.
W niemieckiej kulturze, a więc także w przedwojennych Gliwicach, panował protestancki obraz życia kobiety zawarty w powiedzeniu ?drei K ? Kirche, Küche, Kinder? (trzy K ? Kościół, Kuchnia, Dzieci), który niejako wyznaczał jej przestrzeń życiową.
Tym samym nic innego kobiety śląskie nie interesowało.
?Chop? (mąż) miał tak pracować by wyżywić całą rodzinę.
Takie stanowisko jest w niektórych śląskich rodzinach do dziś pielęgnowane. Wystarczy popatrzeć na dzielnice familoków w niedzielne popołudnie. Chociaż coraz rzadziej, ale jednak ? z okien na ulicę wyglądają oboje małżonkowie, przeważnie dobrze odżywiona i wypoczęta Ślązaczka, a koło niejwychudzony robotą ?na grubie? (w kopalni) mąż.
Mężczyźni byli tu przed wojną z góry przeznaczeni do ciężkiej roboty. A we wszystkich wojnach, w których Ślązacy musieli brać udział, już od czasów wojen napoleońskich używani byli jako mięso armatnie na froncie. Tym samym w każdej rodzinie śląskiej zrodziło się przeświadczenie, że mężczyzna prędzej czy później i tak szybko umrze lub zginie, więc nie było warto posyłać go do szkół. Lepiej jak wykształcenie zdobyła córka. A że szkoły kosztowały, pracować na nie musieli ojciec z synami.
W dzień wypłaty pod kopalniami i hutami czekały więc żony na swych mężów, zabierając im przezornie, zgodnie z ?paskiem?, całą gotówkę. Trochę im marek zostawiały, by w przykopalnianej gospodzie trochę posiedzieli.
Ale nie za długo, bo przecież sobota to dla śląskiej rodziny szczególny dzień. W sobotę odbywała się cotygodniowa rodzinna kąpiel. Wodę grzano w dużym blaszanym baniaku na piecu, po czym z piwnicy lub komórki wyciągano dużą wannę.
Wieczorem następował ostatni akt życia rodzinnego choć nie zawsze tak jakby sobie mąż życzył. Kobiety trwały bowiem w przeświadczeniu, że nie za często należy ulegać mężowskiej pobudliwości, żeby zanadto go nie rozzuchwalić.
Matki wyprawiając swe córki za mąż, zwracały szczególną uwagę na te właśnie sprawy, surowo przykazując córce: ?niy pokozuj wszysko chopowi?. Chop stęskniony i przy bezustannej nadziei na lepsze widoki, szybko wracał do domu pielęgnując tym samym stabilność rodziny. Bo czy ktoś słyszał o rozwodach w dawnych śląskich rodzinach? Nigdy tego nie było ? pilnował tego i ksiądz i matki i? jak zawsze sąsiedzi, czyli opinia publiczna. Trwało to aż do początków powojennej historii Śląska.
Mężczyźni zorientowali się że mogą się kształcić i przestać zarabiać tylko na swoje siostry.
Identycznie się stało z kobietami ? ideologia proletariacka popychała je do samodzielności i nauki. Stawały się równoprawnymi partnerkami swoich mężów, co w dzisiejszych czasach raczej nie pomogło stabilności rodziny niestety. Rozwodów jest co niemiara, ale to właśnie teraz kobiety biorą życie w swoje ręce ? nie boją się zostawić męża-boksera czy pijanicę, dbają o godność matki i kobiety. Choć niektórzy prześmiewcy to przedwojenne ?trzy K? przerobili współcześnie ? ?Kościół, Kuchnia, Kariera?.
I spełnienia tych właśnie ?trzech K?, autor w imieniu swoim i wszystkich Czytelników płci męskiej, życzy naszym Drogim Paniom w dniu ich prawdziwego święta.
Marian Jabłoński
Na zdjęciach:
1. Rok 1935 – gliwiczanki z dzielnicy hutniczej.
2. Koniec XIX w – tradycyjny śląski obrazek „kuchenny”. Uderza brak dziadka przy stole.
3. Rok1938 – gliwickie przekupki.