Wyniki gliwickiego Budżetu Obywatelskiego zawsze wywołują sporo emocji. Nie inaczej jest w tym roku. Wątpliwości mogło wzbudzić m.in. kierowanie do realizacji zadań, które zdobyły śladową liczbę głosów.
Skrajnym przypadkiem jest cykl pięciu wycieczek rowerowych dla mieszkańców osiedla Wójtowa Wieś, który otrzymał… 1 głos (koszt 8900 zł). Mimo to zadanie zostanie zrealizowane.
Urzędnicy bronią się, wskazując, że dzięki takiemu rozwiązaniu dla każdej dzielnicy może zostać spożytkowana pełna suma przeznaczonych pieniędzy.
– Na ubiegłorocznych spotkaniach ewaluacyjnych dyskutowaliśmy ten temat. Rekomendowałam pozostawienie sposobu kwalifikacji zadań bez zmian, gdyż mieszkańcy podkreślali, że posiadając tylko jeden głos kierują go przede wszystkim na zadania większe, z reguły inwestycyjne, co nie przesądza o braku zainteresowania udziałem w ogólnodostępnych przedsięwzięciach kulturalnych, edukacyjnych, czy sportowych. Faktycznie, dotychczas w efekcie budżetu obywatelskiego zrealizowano prawie 40. tego typu zadań i wszystkie cieszyły się zainteresowaniem – argumentuje na oficjalnej stronie miasta Katarzyna Śpiewok, dyrektor Urzędu Miejskiego w Gliwicach.
Otwarte pozostaje jednak pytanie czy skromne, złożone z kilku głosów poparcie danego zadania, to rzeczywiście sygnał do jego realizacji czy raczej wotum nieufności lub co najwyżej oznaka obojętności (wszak dokonywany w Budżecie Obywatelskim wybór, to głosowanie, a nie plebiscyt). Wśród takich zadań, oprócz wymienionego wyżej przykładu z Wójtowej Wsi, znalazły się m.in.: 24 zajęcia aktywizujące dla młodzieży w Śródmieściu (3 głosy), warsztaty rękodzielnicze i kurs jazdy na rolkach na osiedlu Politechnika (po 4 głosy), nasadzenia w dwóch w kwietnikach na ul. Czajki na Sikorniku (4 głosy) czy organizacją zajęć fitness dla kobiet w Ligocie Zabrskiej (6 głosów).
CO ZYSKAŁO NAJWIĘKSZE POPARCIE?
Szeroka reprezentacja niewielkich zadań z pogranicza kultury i sportu to normalne zjawisko w BO, ale jak zauważa Andrzej Wawrzyczek z gliwickiego Ośrodka Studiów o Mieście, specyfika gliwickiej procedury sprawia, że duże projekty nie są realizowane, bo są zbyt kosztowne, więc pod głosowanie zostają dopuszczone tylko środki na relatywnie małe zadania.
– Na skutek cięć wniosków (na etapie weryfikacji), w wielu osiedlach nie udało się wydać wszystkich środków, także dlatego, że dominowały niedrogie w realizacji projekty miękkie. Na bardziej ambitne projekty inwestycyjne budżet gliwickiego BO jest niestety zbyt skromny. Na uwagę zasługuje natomiast wysoka frekwencja w głosowaniu. Większość osiedli przekroczyła tzw. próg dla aktywnych – komentuje.
W tym roku, na 206 zadań, które przeszły urzędniczą weryfikację, oddano 23 051 głosów (w tym 19 112 ważnych). Co cieszyło się największym zainteresowaniem mieszkańców? Wykonanie nowej nawierzchni z kostki w rejonie ul. Kozielskiej 218 (913 głosów), modernizacja boiska asfaltowego do koszykówki przy ul. Kozielskiej 91 i Ordona 8 (644 głosów), budowa miejsc parkingowych przy ul. Kopernika (600 głosów).
PADŁO KILKA REKORDÓW
Tegoroczny Budżet Obywatelski był rekordowy pod wieloma względami. Do dyspozycji mieszkańców było 6 mln złotych – to najwyższa kwota w historii gliwickiego głosowania. Zgłoszono też największą liczbę wniosków (396 propozycje). Z tej puli urzędnicy dopuścili pod głosowanie ponad połowę. To także nowość. W ubiegłym roku już na etapie weryfikacji odpadło ponad 2/3 wniosków, a niewiele mniej Magistrat wyrzucił do kosza dwa lata temu.
Jaka przyszłość czeka gliwickie głosowanie? Jeszcze jesienią ubiegłego roku po mieście krążyła plotka, że po fali krytyki ze strony społeczników i części mieszkańców, Miasto zrezygnuje z organizacji BO. Ostatecznie jednak przeprowadzono po raz kolejny spotkania ewaluacyjne urzędników z mieszkańcami, na których zbierano informacje i wnoszono o konieczne zmiany. Tegoroczne głosowanie pokazało, że ten wysiłek nie poszedł na marne, ale pracy do wykonania jest nadal sporo.
– Budżet Obywatelski od kilku lat przyzwyczaił nas do tego, że wybór przedsięwzięć, na które można głosować jest bardzo ograniczony. Wiele, szczególnie tych bardziej kreatywnych pomysłów nie przeszło etapu weryfikacji przez urzędników. W efekcie wciąż trudno gliwicką procedurę nazywać w pełni obywatelską – podsumowuje Andrzej Wawrzyczek.
Głosowanie nad budżetem obywatelskim w założeniu pozwala na zwiększenie udziału mieszkańców w decydowaniu o miejskich wydatkach. Pomysł zrodził się w w 1989 roku w brazylijskim Porto Alegre. Rozwiązanie szybko zyskiwało na popularności. Do Polski dotarło dopiero w 2011 roku. Wówczas na wprowadzenie BO zdecydował się Sopot. Wkrótce podobne działania zaczęły podejmować kolejne samorządy.
Michał Szewczyk