Dwie młode kobiety będąc na terenie centrum przesiadkowego w Gliwicach zostały czymś ukłute. Istniała możliwość, że przy okazji doszło do zakażenia poszkodowanych groźnym patogenem. Do poszukiwań sprawcy zmobilizowano wszystkie patrole policji. Po jego zatrzymaniu okazało się, że był to prawdopodobnie jedynie… ponury „żart”.
Wiele osób pamięta zapewne opowieści – sprzed dekady bądź dwóch – o narkomanach z dworca w stolicy województwa, którzy grożąc strzykawkami z potencjalnie zainfekowaną (np. wirusem HIV) igłą wymuszali od przechodniów pieniądze, bądź nawet dokonywali ataków. W tym świetle zdarzenie z gliwickiego centrum przesiadkowego musiało zelektryzować przyjmujących zgłoszenie policjantów. Dotyczyło ukłucia w rękę młodej kobiety przez znanego jej mężczyznę.
Do niepojącego zdarzenia doszło rano, w niedzielę, 13 października. Po kilku godzinach niepokoju dziewczyna udała się do szpitala, gdzie natychmiast wdrożono procedury medyczne związane z ekspozycją na potencjalnie niebezpieczny materiał biologiczny. Dopiero wieczorem pokrzywdzona zjawiła się w gliwickiej komendzie.
Policjanci bezzwłocznie, zaraz po otrzymaniu zawiadomienia, rozpoczęli poszukiwania sprawcy. Utrudniał je fakt, że zgłoszenie wpłynęło po kilku godzinach, a podejrzany okazał się osobą bez stałego miejsca zamieszkania. Funkcjonariusze dotarli do jego matki, jednak nie była ona w stanie potwierdzić, czy syn jest nosicielem chorób zakaźnych, nie wiedziała też, gdzie obecnie przebywa
– relacjonuje podinspektor Marek Słomski, oficer prasowy KMP Gliwice. Wszystkie patrole otrzymały zadania poszukiwania sprawcy.
– Następnego dnia, 14 października, doszło do kolejnego ataku, ponownie w rejonie gliwickiego centrum przesiadkowego. Ofiarą zakapturzonego mężczyzny była uczennica szkoły średniej, którą napastnik, podobnie jak w poprzednim przypadku, ukłuł w dłoń – i tu lekarze wdrożyli procedurę poekspozycyjną. Równocześnie z przyjmowaniem drugiego zgłoszenia policjanci zakończyli poszukiwania sprawcy – wytropili go i zatrzymali w jednej z miejscowości gminy Rudziniec – kontynuuje Słomski.
W toku postępowania okazało się, że narzędziem ataku najprawdopodobniej nie była – jak wcześniej przypuszczano – igła ze strzykawką, a pinezka do tablic korkowych, którą znaleziono podczas przeszukania zatrzymanego.
Podejrzany tłumaczył, że cała sytuacja miała być jedynie „żartem”. Policjanci natychmiast przewieźli go do specjalistycznego szpitala, gdzie został przebadany pod kątem nosicielstwa chorób zakaźnych (z wynikiem negatywnym)
– dodaje rzecznik policji.
Mimo wszystko mężczyźnie postawiono zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej dwóch nastolatek oraz naruszenia narządów ciała poprzez zadanie ran kłutych. Zebrany materiał dowodowy, przesłuchania świadków oraz dokumentacja medyczna pozwoliły śledczym złożyć wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie. Sąd przychylił się do tego wniosku, a podejrzany trafił do aresztu.
Jak postępować po ekspozycji na potencjalnie niebezpieczny materiał biologiczny?
Policja radzi, by w przypadku ukłucia lub zranienia dowolnym narzędziem przez osobę nieznajomą należy natychmiast umyć miejsce zranienia wodą z mydłem. Następnie, bez zbędnej zwłoki, powiadomić służby pod numer alarmowy 112.
– Osoba taka powinna też jak najszybciej udać się do najbliższej specjalistycznej placówki medycyny zakaźnej, gdzie wdrożone zostaną odpowiednie procedury minimalizujące ryzyko zakażenia. Czas jest tutaj kluczowy – procedury poekspozycyjne powinny być wdrożone maksymalnie w ciągu 24 godzin od zdarzenia, a w przypadku ekspozycji wysokiego ryzyka – do 72 godzin. Szybka reakcja może znacząco zmniejszyć ryzyko poważnych konsekwencji zdrowotnych – podsumowuje oficer prasowy.
(żms)/KMP Gliwice
fot. KMP Gliwice