5 mln złotych będzie kosztować przebudowa popularnego Pajączka i choć skrzyżowanie do najłatwiejszych nie należy, jego modernizacja może budzić wątpliwości.
Drogowcy przekonują, że zmiany potrzebne są ze względów bezpieczeństwa, policja wskazuje jednak, że na skrzyżowaniu do wypadków niemal nie dochodzi. A w tle dyskusji o Pajączku, u jednego z jego wlotów (ul. Wieczorka) już wiosną powstanie woonerf, czyli strefa wyciszenia ruchu samochodowego.
PIĘĆ LAT, JEDEN WYPADEK
Po przebudowie Pajączek zniknie z mapy komunikacyjnej Gliwic, a właściwie przeistoczy się w wyraźnie zaakcentowane dwa nowe skrzyżowania. Pierwsze u zbiegu ul. Daszyńskiego i Sobieskiego będzie zwykłe, natomiast na drugim łączącym ulice Daszyńskiego, Kozielską, Jasnogórską, Wieczorka pojawi się sygnalizacja świetlna.
– Przebudowa ma przede wszystkim na celu poprawę czytelności i bezpieczeństwa układu drogowego – informuje Jadwiga Stiborska, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich w Gliwicach. – Kłopotliwe dla kierowców jest także włączenie się do ruchu z ulic podporządkowanych. Najtrudniejszym i mogącym stwarzać zagrożenie w bezpieczeństwie stanowi przejazd np. z ul. Wieczorka do ul. Kozielskiej – dodaje.
Jak wskazują drogowcy, za pomysłem modernizacji stanęły jednak nie uwagi zdenerwowanych kierowców, ale kwestie bezpieczeństwa.
– Decyzja o konieczności przebudowy tego miejsca determinowana była m.in. wynikami statystyk policyjnych, które wskazywały na potrzebę poprawy bezpieczeństwa w tym obszarze – komentuje rzeczniczka ZDM.
Argumentacja drogowców stoi jednak w sprzeczności z przytaczanymi statystykami. Jak informuje policja Pajączek jest skrzyżowaniem o małej wypadkowości, co więcej, przez swoje skomplikowanie wzmaga koncentrację kierowców, którzy zachowują na nim szczególną ostrożność.
– Analizując i porównując statystyki zdarzeń na różnych gliwickich skrzyżowaniach, nie można stwierdzić, że jest to szczególnie niebezpieczne miejsce. Jak wynika z naszych rejestrów, w ostatnich pięciu latach doszło tam do jednego niegroźnego wypadku i kilkunastu stłuczek, najczęściej najechania na tył poprzedzającego pojazdu
– informuje nadkomisarz Marek Słomski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach.
Wątpliwości nie ukrywa też Jakub Kowalski, młody architekt prowadzący od lat gliwicki serwis Gruba Tektura.
– Skrzyżowanie zapisało się w świadomości mieszkańców jako wymagające, ale nie jest wcale powiedziane, że kolejna przebudowa przyniesie poprawę bezpieczeństwa czy warunków ruchu – komentuje wskazując jednocześnie, że modernizacja może zaszkodzić przede wszystkim pieszym. – Istniejące zebry zostaną albo odsunięte od skrzyżowania, albo wzbogacą się o podwójną sygnalizację świetlną, która spowolni ruch pieszych. Zmniejszy się również powierzchnia chodników w newralgicznych miejscach – ocenia Kowalski.
– Skrzyżowanie powoduje maksymalizację uwagi kierowców: nikt nie wjeżdża na nie z pełną prędkością, prowadzący samochody zachowują się zazwyczaj bardzo ostrożnie – dodaje Marek Słomski.
POCZEKAMY NA ZIELONE
Po remoncie tym naturalnym hamulcowym na skrzyżowaniu ma być sygnalizacja świetlna. Według drogowców takie rozwiązanie „poprawi czytelność i bezpieczeństwo”. Ryzyko zatorów drogowych na „Pajączku”, zwłaszcza w godzinach szczytu, kiedy skrzyżowanie jest szczególnie oblegane jest jednak duże. To ryzyko podwójne, bo na wiosnę w sąsiedztwie ma powstać woonerf na ul. Wieczorka.
– Zielone światło pozwoli kierowcom na wjazd z prędkością 50 km/h na skrzyżowanie, za którym rozpoczyna się strefa zamieszkania. Przez takie zestawienie pomysł stworzenia ulicy dla wszystkich może się nie w pełni udać. Receptą byłoby wprowadzenie ograniczenia prędkości w obrębie skrzyżowania. Wolniejszy ruch nie musi oznaczać mniejszej przepustowości – przyczynia się do zmniejszenia odległości między kolejnymi pojazdami, co w efekcie pozwala na ich przejazd w większej ilości – ocenia Kowalski.
[perfectpullquote align=”full” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Trzeba jednak zauważyć, że obecnie w godzinach szczytu „korki” w pobliżu Pajączka to znak firmowy ul. Wieczorka. Niemal codziennie ustawia się tam długi sznur samochodów.[/perfectpullquote]Jeżeli kierowcy nadal będą skłonni przemieszczać się tym traktem, zadowoleni gliwiczanie widniejący na wizualizacjach woonerfu, siedząc przy kawie i ciastku będą nieustannie wdychać spaliny. Powstaje więc pytanie czy zmuszenie kierowców do zatrzymania się i poczekania na zielone światło (nawet przy ograniczeniu ruchu na Wieczorka), nie stworzy efektu „wąskiego gardła” i spotęguje kilkuminutowe zatory. Drogowcy na razie uspokajają.
– Sygnalizacja świetlna pozwala na bieżące wprowadzanie zmian w jej funkcjonowaniu, czyli daje możliwość jej sterowania w trybie rzeczywistym i tym samym reagowania na ewentualne powstawanie zatorów drogowych czy sytuacje awaryjne – argumentuje Jadwiga Stiborska.
Dodatkowo wjazd na ul. Wieczorka ma być wyraźnie oznaczony nawierzchnią z kostki brukowej, co ma ostudzić zapędy kierowców do szybkiej jazdy.
DLACZEGO NIE RONDO?
Co ciekawe, ZDM nie od razu zdecydował się na obecny plan modernizacji. Na etapie koncepcyjnym rozważany był wybór rozwiązania bez sygnalizacji świetlnej – budowa tzw. nerki, czyli ronda o owalnym kształcie.
– Wariant ten został odrzucony m.in. z uwagi na brak możliwości zachowania wszystkich relacji wjazdowych i wyjazdowych na poszczególnych wlotach po przebudowie, zmniejszoną przepustowość względem rozwiązania z sygnalizacją świetlną i ograniczoną możliwość sterowania – wyjaśnia Jadwiga Stiborska.
– Owszem, można stwierdzić, że skrzyżowanie nie jest przyjazne dla osób wyjeżdżających z ulic podporządkowanych. Ale jako ciekawostkę dodam, że na co dzień obserwujemy na tym skrzyżowaniu dużo więcej niż w innych miejscach uprzejmości oraz wyrozumiałości, polegających na wzajemnym przepuszczaniu się kierowców – ocenia Marek Słomski.
– Obecny kształt skrzyżowania nie jest najwygodniejszy, ale miasto nie jest z gumy i nie rozciągnie się z powodu gigantycznej liczby pojazdów. Niekiedy brak reakcji jest najlepszą inwestycją – podsumowuje Kowalski.
Projekt przebudowy „Pajączka” został wpisany do budżetu miasta na 2018 roku. Nie musi to oznaczać realizacji inwestycji, bowiem przetarg na wykonanie projektu przebudowy ZDM ogłosił już w 2014 roku, a inwestycja znajdowała się we wcześniejszych budżetach miasta.
Michał Szewczyk