Cmentarz komunalny przy ulicy św. Jacka został kolejny raz zryty przez dziki. Mieszkańcy zwracali uwagę na niedostateczne zabezpieczenie bram obiektu, które miały być zamykane przy pomocy… paska do alternatora, czy żyłki do kosy. Zarząd Cmentarzy w ostatnim czasie starał się poprawić działanie furtek.
Bytujące na terenie Ligoty Zabrskiej dziki to problem znany co najmniej od kilku lat. Miasto zleca od czasu do czasu redukcję populacji tych zwierząt, co przynosi pewne rezultaty, bo z obszarów zamieszkanych przez ludzi przeniosły się na tereny zielone. Tam jednak też wyrządzają szkody, m.in. na terenie ogródków działkowych.
Również cmentarz komunalny, według relacji mieszkających tam gliwiczan, tylko w tym roku był odwiedzany przez te zwierzęta już 4 lub 5 razy.
Zdjęcia śladów po działalności dzików pojawiły się w grupie „Ligota Zabrska 24 info” we wtorek rano. Wiele komentarzy pod wpisem dotyczy niewłaściwego zabezpieczenia bram do nekropolii i niedziałających klamek.
– Może MZUK zainstaluje na bramach monitoring i będzie karać mandatami te osoby, które źle zamkną furtkę – komentuje jedna z osób. – Firma Mzuk zrobi wywieszki na bramach informujące o zamykaniu bramy i sprawdzi czy na każdej bramie są opaski – pisze kto inny. Faktycznie cały teren obiektu otoczony jest betonowym płotem, który nawet dzikom byłoby trudno sforsować. Słabym punktem muszą więc być bramy.
Trytytki i plik kartek
W sprawie tej zwracamy się do podjednostki Miejskiego Zarządu Usług Komunalnych, Zarządu Cmentarzy Komunalnych. Co prawda odpowiedzi jeszcze nie otrzymaliśmy (na informacje zwrotne z MZUK niejednokrotnie trzeba długo czekać), jednak gdy zjawiamy się we wtorek po południu (chwilę po 14:00) na terenie cmentarza św. Jacka, w tym samym czasie na miejsce przyjeżdża też mężczyzna w garniturze z… paczką trytytek i plikiem zalaminowanych kartek. Towarzyszy mu kobieta z małym dzieckiem. Wspólnie robią obchód cmentarza, przy okazji mocując na bramie komunikat o… zamykaniu furtki.
Jedna z bram jest w tym czasie otwarta na całą szerokość, bo na teren cmentarza wjechał samochodem pracownik przygotowujący kwaterę. To prawdopodobnie ta z niedziałającą klamką, bo w jej górnej części widać jakieś linki służące najpewniej zahaczaniu o drugie skrzydło. Na całej bramie widać też… nowe i stare trytytki. Oraz wspomniany komunikat na kartce dotyczący zamykania furtki.
Odstrzał nieskuteczny, co ja mogę zrobić…
Mieszkający na terenie Ligoty Zabrskiej Marcin Ziach, który zamieścił w Internecie zdjęcia zrytego przez dziki cmentarza, interweniował w tej sprawie w Zarządzie Cmentarzy Komunalnych.
Zadzwoniłem tam, przekazano mi kierownika do słuchawki i opisałem mu sytuacje, a on mi tłumaczy, że odstrzał nieskuteczny, że co on może zrobić…
– relacjonuje w rozmowie z naszym portalem.
– Odpowiedziałem mu, że warto byłoby zabezpieczyć bramki, bo na ten moment są niemal wszystkie uszkodzone i zabezpieczane przez ludzi m.in. paskiem do alternatora czy fragmentem żyłki do koszenia – mówi Ziach. – I ogłoszenia też mógłby powiesić, bo ludzie często nie mają świadomości co się po nocy dzieje… Odparł, że coś będą z tym robić – przekazuje Ziach.
Po wtorkowej wizycie człowieka z kartkami i trytytkami, w środę okazało się, że MZUK poważniej podszedł do problemu słabo zabezpieczonych bram cmentarza.
Dziś od rana na cmentarzu działa dwóch pracowników z MZUK. Powiesili kartki z prośbą o zamykanie furtek (ani słowa o dzikach!) i naprawiają uszkodzone furtki
– napisał Ziach w komentarzach do swojego wtorkowego wpisu.
Po wykonaniu tych prac, jak twierdzą niektórzy mieszkańcy dzielnicy, bramy wiodące do cmentarza zostały zamknięte na kłódkę, a ich stan – według doniesień – kontrolował sam kierownik Zarządu Cmentarzy. W czwartek rano przez każdą z nich można wejść na teren nekropolii jedną furtką. Wspominane przez nas żyłki i paski pozostały, może jako dodatkowy element zabezpieczenia bram. Niepotrzebnych trytytek jest tam teraz jakby trochę mniej.
(żms)
fot. 24gliwice.pl/ŻMS