Echa naszej publikacji. Przewodniczący Rady Miejskiej komentuje „Awanturę o petycję”

Przewodniczący Rady Miejskiej Zbigniew Wygoda nie zgadza się z zarzutami „obrońców lip” pod adresem radnych.

W ubiegłym tygodniu, na łamach Gazety Miejskiej i 24GLIWICE przedstawiciel Stowarzyszenia Gliwickie Drzewa nie szczędził słów krytyki pod adresem radnych. „Rada Miejska okazała się być nieudolnym gremium, jeśli chodzi o funkcję kontrolną względem prezydenta”. „Gdyby mieszkańcy zaufali radnym, to lipy byłyby już wycięte” – ocenił wówczas Marek Rawecki.

Dzisiaj w całości publikujemy tekst polemiczny, który otrzymaliśmy od Zbigniewa Wygody.

„W związku z materiałem, jaki ukazał się w 24gliwice.pl, dotyczącym petycji w sprawie wycinki lip przy ulicy Mickiewicza i działań Rady Miejskiej w tej sprawie (artykuł: „Awantura o petycję”) , czuję się w obowiązku przedstawić, swoje, jako przewodniczącego Rady Miejskiej, stanowisko, ze względu na błędne tezy zawarte w przedstawionych w materiale wypowiedziach osób, w tym przedstawiciela stowarzyszenia Gliwickie Drzewa. Nie tylko zresztą przedstawiciele tego stowarzyszenia źle interpretują zapisy ustawy o samorządzie gminnym oraz kodeksu postępowania administracyjnego, dotyczy to także innych stowarzyszeń czy osób składających do Rady Miejskiej skargi czy petycje i oczekujących bezzasadnie konkretnych działań.

Po pierwsze, zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym (artykuł 18 ustawy z dnia 8 marca 1990 roku z późniejszymi zmianami) w kompetencji rady gminy nie leży przyjmowanie uchwał zlecających wójtowi (burmistrzowi, prezydentowi) wykonywanie konkretnych działań. Te leżą w wyłącznej kompetencji wójta. Oznacza to, przekładając na tekst bardziej zrozumiały, że

Rada Miejska w Gliwicach nie ma prawa podejmować żadnej uchwały, która wkracza w kompetencje zarządcze prezydenta miasta.

Każda taka uchwała zostanie natychmiast uchylona przez nadzór prawny wojewody śląskiego. Nie bardzo zatem rozumiem, co ma na myśli pan Rawecki mówiąc w tym przypadku o ?funkcji kontrolnej? Rady Miejskiej. Na czym ta funkcja miałaby polegać? Rada Miejska może w drodze uchwały przyjąć apel lub stanowisko, w którym wnioskuje o tę czy inną czynność do prezydenta miasta, ale w żaden sposób nie jest to dla niego wiążące.

Po drugie, kodeks postępowania administracyjnego, co podkreślił pan radny Gornig, nie dotyczy sposobu załatwiania petycji, a tylko skarg i wniosków. Oczywiście, o tym, czy dane pismo jest skargą, czy wnioskiem, decyduje, w myśl art. 222 ustawy z 14 czerwca 1960 roku z późniejszymi zmianami, treść, a nie jego forma zewnętrzna, ale bardzo często trudno określić jednoznacznie charakter zawartej treści.
Abstrahując jednakże od tych czysto akademickich dywagacji co do formy, muszę z całą stanowczością stwierdzić, że niemożliwe w przypadku większości skarg i wniosków jest załatwienie sprawy w ciągu 30, czy nawet 60 dni od daty wpłynięcia wniosku, w kształcie, w jakim życzyliby sobie tego skarżący lub wnioskodawcy. Kodeks postępowania administracyjnego nie precyzuje, co oznacza termin ?załatwienie sprawy? ? jeżeli miałoby to oznaczać ?doprowadzenie sprawy do końca?, to jest to absolutnie nierealne.

Pan radny Gornig w swojej wypowiedzi podał jeden z powodów, bardzo ważki zresztą.

Komisja rozpatrująca skargę czy petycję niejednokrotnie musi zwracać się do innych organów administracji publicznej z prośbą o informacje czy wyjaśnienia, a te, zgodnie ze wspomnianym kodeksem postępowania administracyjnego, również mają 30 dni czasu na odpowiedź.

Jak zatem Rada Miejska ma załatwić skargę czy wniosek w ciągu 30 dni? Proszę ponadto pamiętać, że radni nie są pracownikami urzędu miejskiego, spotykają się na posiedzeniach komisji i Rady Miejskiej według ustalonego planu pracy, na co dzień pracują w swoich miejscach pracy. Proszę nie oczekiwać od radnych aktywnych zawodowo, że będą zajmować się sprawami miasta codziennie od 8 do 16 ? w takim wypadku musieliby być zatrudnieni w urzędzie i otrzymywać za to wynagrodzenie ? radni w większości pełnią swoje funkcje społeczne poza godzinami pracy, często do późnych godzin wieczornych. Dziwi mnie, że nierzadko wykształceni, inteligentni mieszkańcy posługują się zdaniami reprezentującymi właśnie taki tok rozumowania. Nie traktuję tego jako populizm, bowiem wierzę w ich dobre intencje ? świadczy to raczej o nieznajomości przepisów wspomnianych wyżej ustaw.

W mojej ocenie nadużyciem jest wypowiedź pana Raweckiego: ?(?) Niedopuszczalne jest, żeby radni pracowali tyle czasu nad petycją. Można powiedzieć, że gdyby mieszkańcy zaufali radnym, to drzewa byłyby już wycięte.(?) Rada Miejska okazała się być nieudolnym gremium, jeśli chodzi o funkcję kontrolną względem prezydenta Frankiewicza.(?)?. Zgadzam się z jednym ? odpowiedź należy się mieszkańcom w ciągu kodeksowych 30 dni i tu mogę uderzyć się w piersi, że odpowiedź ta nie zawsze w takim terminie jest udzielana. Ale nawet, jeżeli będzie udzielona, to będzie najczęściej tylko jedna ? że sprawą zajęła się właściwa komisja Rady Miejskiej. Jak wcześniej wspomniałem, tok procedowania nad skargą czy wnioskiem jest złożony i proszę nie oczekiwać w większości spraw, iż będą one załatwione od ?a? do ?z? w ciągu miesiąca. Kompletnym nieporozumieniem jest, co powtórzę, wzmianka pana Raweckiego o funkcji kontrolnej ? w tym konkretnym przypadku nie ma takiej, bo być nie może. Choćby Rada Miejska nawet w ciągu miesiąca podjęła uchwałę zakazującą prezydentowi wycinki lip ? uchyli ją wojewoda ze wspomnianych wyżej powodów. Choćby Rada Miejska w ciągu miesiąca podjęła uchwałę o wystosowaniu apelu do prezydenta o powstrzymanie się od wycinki drzew ? nie ma ona żadnej mocy sprawczej, bowiem prezydent może, ale nie musi się do apelu przychylić. Dlatego czas procedowania nad tą petycją naprawdę nie ma żadnego znaczenia!

I jeszcze jedno ? działania prezydenta miasta w tej sprawie były zgodne z prawem, nie można zatem mówić o złamaniu przepisów. To, że nie wzięto pod uwagę opinii sporej grupy mieszkańców, to zupełnie inna sprawa. To, że można sprawę problemów z lokalizacją drzew w skrajni jezdni załatwić w inny sposób, a woli tej, czy pomysłu na rozwiązanie problemu w ZDM nie widzę, to też inna sprawa. Nie ma jednak podstaw, by twierdzić, że doszło do naruszenia prawa.

A na koniec ? jestem absolutnym i zdeklarowanym przeciwnikiem wycinki drzew przy ulicy Mickiewicza, jak i wszystkich innych drzew w mieście, ?naruszających? skrajnię.

Dawałem temu wyraz niejednokrotnie w publicznych wypowiedziach, a nawet w dopuszczeniu do zabrania głosu na sesji Rady Miejskiej przez przedstawiciela stowarzyszenia, wbrew obowiązującemu regulaminowi, bo uważałem, że to ważna sprawa. Dlatego mojej powyższej wypowiedzi proszę w żadnym wypadku nie odbierać jako ?ataku na lipy?. Nie mogę jednak zgodzić się z tym, że żąda się od radnych działań, które nie leżą w zakresie ich kompetencji, a dłuższe procedowanie, spowodowane wspomnianymi przeze mnie czynnikami oraz brak satysfakcjonującego rozwiązania traktowano jako nieudolność w zakresie kontroli nad prezydentem Frankiewiczem.”

Zbigniew Wygoda
przewodniczący Rady Miejskiej w Gliwicach

(Wytłuszczenia tekstu od redakcji)