Gliwice przyciągają łowców pokemonów. Przyjeżdżają nawet z sąsiednich miast

Skwer Doncaster bije ostatnio rekordy frekwencji. Chętnie odwiedzają to miejsce także mieszkańcy sąsiednich miast. Wszystko za sprawą… pokemonów.

Przypomnijmy, Pokemon Go to gra na tablety i smartfony, która w Polsce jest oficjalnie dostępna od około miesiąca. Aplikacja zdobyła sobie wielu zagorzałych fanów na całym świecie, nie inaczej jest w Gliwicach. Przechadzając się ulicami naszego miasta nietrudno zauważyć graczy, którzy by uczestniczyć w rozgrywce muszą wyjść z domu. Twórcy aplikacji, wykorzystali w niej tzw. rzeczywistość rozszerzoną, gracz przemieszczając się w realnym świecie, za sprawą odczytu GPS porusza się także w grze.

Gliwicka mekka trenerów pokemon

Przy dobrej pogodzie w godzinach popołudniowych i wieczornych ciężko znaleźć wolne miejsce na ławkach, a widok grupek młodych ludzi odpoczywających na rozłożonych na trawie kocach, nikogo w tym miejscu już nie dziwi. By łapać pokemony ludzie przyjeżdżają tutaj z okolicznych miast: m.in. z Zabrza, Pyskowic i Knurowa.

– To najlepsze miejsce w okolicy do łapania wodnych pokemonów. Nakładają się tam na siebie cztery pokestopy*, na których cały czas wrzucone są lury**, dookoła mnóstwo ludzi i bardzo dobry klimat

– mówi Mateusz Witkowski, administrator facebookowej grupy Pokemon Go Team Blue Zabrze.

*) pokestopy – miejsca gdzie można pobierać kule do łapania pokemonów i mikstury do ich leczenia
**) lury – płatna przynęta rzucana przez graczy na pokestopy, przyciągająca pokemony

Wpływ na tak duże występowanie wodnych pokemonów, ma na pewno przepływająca obok rzeka Kłodnica. Dzięki wykorzystaniu rozszerzonej rzeczywistości, w grze znajdziemy odwzorowanie terenu w postaci faktycznej sieci dróg, budynków, lasów, rzek i zbiorników wodnych, co ma też istotny wpływ na rodzaje pojawiających się na nich pokemonów.

pokemon2

Pokemony, a marketing po gliwicku.

Pokestopy zazwyczaj znajdziemy w miejscu rzeczywistego występowania obiektów takich jak, rzeźby, murale, kapliczki, płaskorzeżby itp. Jeśli spojrzymy na mapę w Pokemon Go, zobaczymy, że gliwicka starówka jest nimi naszpikowana. Na rynku znajdziemy także arenę do walki, gdzie gracze z trzech rywalizujących ze sobą frakcji w grze mogą ze sobą walczyć. Wykorzystali to niektórzy właściciele punktów gastronomicznych w okolicy, oferując zniżki dla graczy.
W niektórych miastach właściciele firm specjalnie wykupują ?lury? by ściągnąć do siebie klientów, co jak pokazuje wiele przykładów przynosi realne korzyści przy niewielkim nakładzie pieniężnym. Czy z takiej formy reklamy skorzystają na większą skalę gliwiccy przedsiębiorcy? Jeśli popularność gry będzie się utrzymywać na podobnym poziomie, być może stanie się to kolejnym niezbędnym narzędziem promocji dla restauratorów i właścicieli pubów w okolicy pokestopów.

Po fanów pokemonów wyciągnęły także ręce duże centra handlowe w całej Polsce, kusząc lurami i konkursami dla graczy. Jak wskazują eksperci, w tym przypadku większość z tych akcji jednak nie przyniosła zamierzonego efektu. Dość dobrym wyczuciem klimatu na początku boomu na łapanie pokemonów wykazało się gliwickie centrum handlowe Forum, organizując event i umieszczając ?lura? w pokestopie przy strefie gastronomicznej. Do tego dołączyła kampania na facebooku i chwytliwe hasła wykorzystujące temat pokemonów.

Po co te Pokemony?

Jak twierdzi John Hanke twórca firmy Nantic, która stworzyła Pokemon GO, gra miała trzy podstawowe cele: sprawić by ludzie wyszli z domów, by odkrywali swoją okolicę oraz by poznawali nowych ludzi.

Faktem jest, że gracze rzeczywiście wyszli z domów i zaczęli eksplorować okolicę, co ma swoje plusy, ale nie brak też negatywnych aspektów. Ze Stanów Zjednoczonych, w których gra jest bardzo popularna, dochodzą do nas co jakiś czas informację, o osobach, które wpadły pod samochód szukając pokemonów, czy o wypadkach samochodowych spowodowanych używaniem aplikacji podczas jazdy.
Do jednego z takich zdarzeń doprowadził mężczyzna, który wywołał karambol, zatrzymując samochód na autostradzie próbując złapać… Pikachu. Spacerujący trenerzy pokemonów, znajdowali ciała, byli świadkami zabójstw, a czasem sami gineli, jak na przykład gracz, który w poszukiwaniu wirtualnych stworków zaszedł do tzw. złej dzielnicy. Do ciekawostek można zaliczyć informację o gangu złodziei, który zwabiał graczy w odludne miejsca lurami na pokemony.

pokemon4

Można się zastanawiać też czy gra zbliżyła do siebie ludzi. Jak zwykło się mówić, medal ma dwie strony, niektórzy obserwatorzy widzą tylko siedzących obok siebie graczy wpatrujących się w komórki, inni dostrzegą obok grupę przyjaciół grających i rozmawiających ze sobą na kocu, czy przechadzających się po mieście.

Jedno jest pewne co do Pokemon Go. Aplikacja zarobiła dla swych twórców już kilkadziesiąt milionów dolarów.

Savoir Vivre rozszerzonej rzeczywistości.

Areny do walki i pokestopy znajdują się w przeróżnych miejscach, a pokemony możemy znaleźć dosłownie wszędzie. Rozszerzona rzeczywistość, z którą mamy do czynienia w Pokemon Go, sprawiła, że wiele obiektów i miejsc stało się często odwiedzanymi w poszukiwaniu pokemonów. Nie inaczej jest w Gliwicach. Wątpliwości może budzić fakt, czy cmentarz, gdzie znajduje się kilka zabytkowych rzeźb, które pełnią w grze funkcje pokestopów, jest aby odpowiednim miejscem by uganiać się za elektronicznymi stworkami.

pokemon1

Ostatnio wiele kontrowersji wzbudziła obecność pokemonów na terenie Muzeum Auschwitz-Birkenau. Dyrekcja wystosowała w tej sprawie prośbę do firmy Nantic o ich usunięcie.

– Działanie tego typu gier w Miejscu Pamięci Auschwitz narusza pamięć ofiar tego niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady. Teren byłego obozu upamiętnia wszystkie osoby, które tu cierpiały i były mordowane, a nie jest miejscem rozrywki

– stwierdził Bartosz Bartyzel z Muzeum Auschwitz-Birkenau.

Przedstawiciele producenta gry przyjęli argumenty muzealników i zapewniają, że pracują nad tym, by elementy gry nie pojawiały się więcej w dawnym obozie koncentracyjnym.
Oburzenie muzealników dotyczące niewidocznych wirtualnych stworzeń można zrozumieć widząc osoby łapiące pokemony na terenie obozu. To już jest widoczne i całkowicie realne.

Podobnie, niektórych może oburzać fakt, że w Gliwicach wiele kościołów i kapliczek pełni rolę pokestopów, czy aren do walk pokemonów. Można zadać sobie pytanie, czy coś zupełnie niewidzialnego i istniejącego w jedynie w świadomości osób korzystających z aplikacji może obdzierać te miejsca z sacrum?

Niewątpliwie dla wielu graczy, pewne miejsca od czasu pojawienia się gry zyskały dodatkowy wymiar. Przechadzając się po Gliwicach, niektórzy w miejscu rzeźby z faunami widzą pokestop, a fontanna na placu Piłsudskiego to także arena do walk pokemonów.
Pozostaje już tylko pytanie czy to jeszcze gra, czy już rzeczywistość.

Łukasz Gawin