Gliwicki radny zapomniał o udziałach w spółce? „Poprosimy o wyjaśnienia”

Tadeusz Olejnik w studio 24gliwice.pl

Według ustaleń serwisu Info-Poster.eu, radny Tadeusz Olejnik od 2003 roku nie wykazywał w oświadczeniach majątkowych udziałów w spółce prawa handlowego.

Pomimo wielokrotnych prób, nie udało nam się od tygodnia skontaktować z głównym zainteresowanym. Radny „Koalicji dla Gliwic Zygmunta Frankiewicza” stał się nieuchwytny. Nie odpowiada też na nasze e-maile.

Sprawa dotyczy posiadanych przez radnego od 2002 roku udziałów w spółce ATB o wartości 24.500 zł.

13 grudnia 2012 roku wraz z drugim udziałowcem, Tadeusz Olejnik zbył je na rzecz Marka Sanecznika (prezesa PRUIM-Mosty i radnego z Knurowa). Kilka dni później, 20 grudnia 2012 roku, Sanecznik przekazał udziały swojej żonie w formie darowizny.

Info-poster dowodzi, że obaj radni nie wykazali w swoich oświadczeniach majątkowych posiadania udziałów w spółce, do czego zobowiązuje ich ustawa o samorządzie gminnym. Dziennikarz serwisu, Dariusz Jezierski, zgromadził na ten temat dokumenty, które przekazał Radom Miejskim w Gliwicach i Knurowie.

– Na razie nie wiem ile jest prawdy w informacjach przekazanych przez Dariusza Jezierskiego. Będę też prosić o wyjaśnienia radnego Olejnika. Nie wykluczam, że może zostać skierowane zawiadomienie do odpowiednich organów – mówi (aktualnie przebywający na zwolnieniu lekarskim) Zbigniew Wygoda (PO), przewodniczący Rady Miejskiej w Gliwicach.

O sprawie w części dotyczącej Marka Sanecznika wie już prokuratura i Urząd Skarbowy. Przewodniczący knurowskiej rady, Jan Trzęsiok powiadomił te organy o wątpliwościach związanych z oświadczeniem majątkowym Sanecznika.

Rozmawialiśmy też z samym Markiem Sanecznikiem, który stanowczo odpiera zarzuty Jezierskiego.
– Prokuratura nie będzie miała innego wyjścia tylko sprawę oddalić lub umorzyć. Dariusz Jezierski zachował się wobec mnie bardzo nie fair. Ja jestem niewinny, a on się pomylił. Nie mogłem ujawnić posiadania udziałów w moim oświadczeniu majątkowym za 2012 rok, bo w oświadczeniu podaje się je na dzień 31 grudnia – usłyszeliśmy.

– Fakt zawarcia umowy darowizny 20 grudnia oznacza rzecz jasna, że 31 grudnia 2012 roku Marek Sanecznik nie był posiadaczem przedmiotowych udziałów. Nie oznacza to jednak, że ze względu na to fakt posiadania przez radnego przez ponad 3 miesiące pakietu udziałów o wartości 50 tysięcy złotych nie podlega konieczności wykazania w oświadczeniu majątkowym. Byłby to oczywisty absurd, sprzeczny z istotą i celem istnienia oświadczeń majątkowych, a takie pojmowanie prawa wynika z błędnej interpretacji zapisu art. 24 ustawy o samorządzie gminnym – twierdzi Jezierski.

– Dokonałem darowizny żonie, ale odbyło się to w majestacie prawa. Umowa darowizny została usankcjonowana aktem notarialnym, który następnie został przekazany odpowiedniemu Urzędowi Skarbowemu. Do tego samego następnie trafiło moje oświadczenie majątkowe. Urząd nie wniósł żadnych uwag – wyjaśnia Sanecznik i zapowiada, że być może wystąpi przeciwko Jezierskiemu na drogę prawną. – Ta sytuacja mobilizuje mnie jeszcze bardziej do działania na rzecz mieszkańców – dodaje.

W odróżnieniu od Marka Sanecznika, który dość szybko zareagował na medialne doniesienia, radny Olejnik zapadł się pod ziemię.
Nie pojawił się na ostatniej sesji Rady Miejskiej (która rozpoczęła się kilka godzin po opublikowaniu informacji przez Jezierskiego), nie odpowiada na e-maile, a pod podanym na stronie magistratu numerem telefonu, otrzymaliśmy informację, że od poniedziałku jest na urlopie.

Jezierski podkreśla, że w przypadku gliwickiego radnego nie chodzi tylko o jedno oświadczenie.
– Zataił prawdę we wszystkich oświadczeniach majątkowych od 2003 roku – mówi dziennikarz.

Jeśli ujawnione przez niego informacje okażą się zgodne z prawdą, Tadeuszowi Olejnikowi grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
(msz)