Hala bez operatora. Magistrat: „Było brudno, zaległości w płaceniu czynszu”

Hala widowiskowo-sportowa przy ul. Chorzowskiej 5 będzie miała nowego zarządcę. Miasto wypowiedziało umowę dotychczasowemu operatorowi, gliwickiej firmie Endorfina. Powód? Według magistratu to zaległości w płaceniu czynszu i skargi rodziców na brud w szatniach i brak ciepłej wody.

Postawiona w 2014 roku hala była czwartym obiektem sportowym, wybudowanym z miejskich funduszy i oddanym do użytku w odstępie kilku miesięcy. Hala na Zatorzu ma ponad 2 tysiące metrów kw. powierzchni użytkowej i można na niej rozgrywać mecze futsalu, koszykówki, siatkówki, piłki ręcznej czy badmintona. Choć z zewnątrz całość wygląda nowocześnie, to warunki panujące wewnątrz obiektu pozostawiają wiele do życzenia. Sytuacja była na tyle nieciekawa, że miasto wypowiedziało dotychczasowemu operatorowi umową o dzierżawę.

– Nie byliśmy zadowoleni ze współpracy. Przyczyn takiej decyzji jest wiele. Po pierwsze odnotowaliśmy wiele skarg ze strony rodziców m.in. na brak ciepłej wody w sanitariatach. Stan czystości obiektu również pozostawiał wiele do życzenia – informuje nas Marek Jarzębowski, rzecznik prezydenta Gliwic.

Urzędników zraziło także okupowanie miejsc parkingowych dla niepełnosprawnych przez przyczepy reklamujące restauracje.

– Ponadto, firma zarządzająca halą zalegała z płatnościami z tytułu umowy o dzierżawie. Na mocy umowy, firma Endorfina miała płacić miastu 2 tysiące zł brutto miesięcznie. Dlatego zażądaliśmy zwrotu przedmiotu dzierżawy – dodaje magistrat.

[pullquote align=”left” cite=”” link=”” color=”#ff8d8d” class=”” size=””]Jak udało nam się dowiedzieć, wypowiedzenie umowy ma wejść w życie 30 października.[/pullquote]

Niewykluczone jednak, że firma Endorfina odwoła się od decyzji. Magistrat jednak już teraz planuje rozpisanie nowego przetargu na prowadzenie hali wybudowanej za około 10 mln zł.

Skąd pomysł na dzierżawienie miejskich obiektów rekreacyjnych i sportowych? W Gliwicach idea takiego modelu biznesowego narodziła się przy oddaniu do użytku pływalni „Neptun” w Sośnicy. Dzięki przekazaniu hal budowanych z publicznych pieniędzy prywatnym operatorom w dzierżawę, miastu udaje się odzyskać część pieniędzy z podatku VAT. O ile w przypadku pływalni wszystko przebiega bez większych problemów, to z przyszkolnymi halami sportowymi są pewne trudności. Operatorzy ustalają harmonogram wynajmu w godzinach pozalekcyjnych i pobierają opłaty za wynajem hali prywatnym grupom. Problemem jest jednak korzystanie z hal przez uczniów szkół, przy których znajdują się obiekty. Zdaniem firm zarządzających halami, stawki płacone przez miasto za godziny lekcyjne są po prostu zbyt niskie.

– Jakieś sygnały do nas dochodzą, ale inni operatorzy, np. hali z ulicy Górnych Wałów, nie mają takiego problemu, co zarządca z ulicy Chorzowskiej. Bierzemy pod uwagę pomysły na usprawnienie tego modelu biznesowego, więc może za jakiś czas będziemy weryfikować umowy z dzierżawcami – komentuje te zarzuty Jarzębowski.

(mpp)