Dwie seniorki straciły po około 100 tysięcy złotych. Inwestycja w „Baltic Pipe” i rzekomy spadek

Seniorzy klikają, podają dane, przelewają i inwestują, bogatsi wychodzą oszuści. Dwie gliwiczanki straciły ostatnio swoje majątki – w obu przypadkach kwoty, jakie przekazane zostały przestępcom wynosiły około 100 tysięcy zł.

 
Oszukane kobiety w miniony weekend zgłosiły się do gliwickich komisariatów. Policja apeluje, by przy okazji Dnia Babci i Dnia Dziadka zaznajomić swoich starszych bliskich o potencjalnych metodach przestępczych.

Na inwestycję w akcje „Baltic Pipe”

To niestety ostatnio dosyć popularny wabik na chętnych do pomnożenia posiadanych środków finansowych, opisywany nie tylko przez gliwicką, ale również inne śląskie komendy policji. W przypadku, który zgłoszono w naszym mieście, 70-latka, pod wpływem reklamy znalezionej w Internecie, straciła prawie 100 tysięcy złotych inwestując w „akcje spółki Baltic Pipe”.

Kobieta ta zauważyła reklamę na popularnym portalu społecznościowym, gdzie znana postać zachęcała do zakupu akcji wspomnianej spółki. Zainteresowana reklamą, wypełniła ankietę, podając swój numer telefonu. Po kilku dniach skontaktował się z nią mężczyzna, przedstawiający się jako doradca firmy inwestycyjnej. Pod wpływem obietnic szybkiego zysku kobieta udzieliła mu swoich danych, co doprowadziło do kolejnych etapów oszustwa, włącznie z potwierdzeniem przelewu zysków z inwestycji.

Na spadek

80-latka, również gliwiczanka, otrzymała informację o spadku przez messengera. Przedstawiciel rzekomego spadkodawcy skontaktował się z nią online, rozpoczynając procedury przekazania spadku. Kobieta uwierzyła w opowieść oszustów, dokonując przelewów tytułem rzekomych opłat i podatków. Dopiero wtedy, gdy opróżniła swoje konto oszczędnościowe i poprosiła córkę o pożyczenie pieniędzy na kolejne „opłaty”, zdała sobie sprawę z oszustwa. Strata wyniosła ponad 100 tysięcy złotych.

Nie zapominajmy o innych metodach

Uporczywie i do znudzenia policja przypomina, a kolejni oszukani dają się omotać głosowi, który mówi do nich przez telefon, o tym, że:
– córka/syn spowodowali wypadek i potrzebne są pieniądze, by winni nie poszli do więzienia,
– ktoś bliski jest ciężko chory, np. na COVID i potrzebne są duże środki na ratowanie życia,
– pieniądze na rachunku bankowym są zagrożone, a rozmówca jest policjantem/prokuratorem, zaś pracownica z banku jest w zmowie z przestępcami, ostatecznie trzeba wrzucić banknoty w reklamówce do śmietnika, wyrzucić je przez okno/z balkonu, przekazać kurierce z dzieckiem na ręku albo zrobić inne dziwne rzeczy z oszczędnościami życia, których (nigdy w życiu!!) by się nie zrobiło.

Jeśli więc wybieracie się do swoich bliskich w odwiedziny, to okazja by – może nawet raz jeszcze – przypomnieć im, by nie przekazywali nieznajomym informacji na swój temat, nie podawali danych personalnych, loginów i haseł, nie instalowali podesłanych aplikacji, a słysząc zwalającą z nóg opowieść rozłączyli połączenie. Szansa na to, że właśnie odebrali telefon od oszustów jest o wiele większa, niż prawdopodobieństwo, że to o czym słyszą, dzieje się naprawdę.

Kwestię inwestycji warto natomiast powierzyć realnym osobom w sprawdzonych już instytucjach finansowych.

(żms)/KMP Gliwice

Kolejny przykład reklamy – oszustwa na inwestycję (KMP Zabrze)

3 komentarzy
 najwyżej ocenione
od najnowszych    chronologicznie 
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze