Zdewastowanie fontanny Neptuna na Rynku zajęło anonimowemu wandalowi kilka sekund. Naprawa zabytku trwa już od miesięcy, a w sprawę zaangażowanych jest już kilka zastępów urzędników.
O pomoc „woła” też studnia z XVIII wieku. Z pękniętą szybą i bohomazami straszy od zeszłego lata.
Urzędnicze zmagania z naprawą wymienionych zabytków rozpoczynają się już w fazie określania ich administracyjnej właściwości. Wszystkie elementy małej architektury na płycie Rynku (w tym studnia) znajdują się pod pieczą Wydziału Przedsięwzięć Gospodarczych i Usług Komunalnych Urzędu Miasta w Gliwicach. Natomiast „Neptunem” opiekuje się Miejski Zarząd Usług Komunalnych. Oba obiekty leżą w strefie ochrony konserwatorskiej, a to sprawia, że każdy ich remont musi być konsultowany ze Śląskim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków. Ingerencja w ich strukturę może być dokonywana tylko w ściśle określonych warunkach atmosferycznych, czyli jak informują urzędnicy – w okresie wiosenno-letnim.
Kiedy te warunki zostaną spełnione można wziąć się do pracy. Choć i tu nie jest to takie oczywiste. Płytą Rynku (w tym m.in. jego nawierzchnią) zajmuje się Zarząd Dróg Miejskich, który dokonuje w tym miejscu przeglądy gwarancyjne. W ramach tych prac ZDM zgodził się zająć naprawą studni i fontanny.
– Podkreślić jednak należy, że dokonane uszkodzenia nie powstały z winy wykonawcy (ZDM). W związku z tym uszkodzenia te nie są objęte trzyletnią gwarancją, jaką wykonawca udzielił na roboty budowlane przeprowadzane na Rynku – informuje Magdalena Jurczyk z Zarządu Dróg Miejskich.
I tu, na scenę tej urzędniczej odysei wkraczają kolejni aktorzy. ZDM naprawę obiektów „w ramach remontów bieżących”, zlecił Przedsiębiorstwu Remontów Ulic i Mostów S.A. Nie PRUIM jednak zajmie się czyszczeniem „Neptuna”, a specjalistyczna firma RENOWA Karol Brzeziński z Łodzi.
– Prace związane z naprawą uszkodzonej szyby studni oraz z oczyszczaniem zabrudzonej farbą misy fontanny Neptuna, zgodnie z zaleceniami ŚWKZ, przeprowadzone będą w maju lub czerwcu – informuje Magdalena Jurczyk.
Zatem jest spora szansa, że historia zakończy się happy-endem. A jeśli na Rynku pojawi się praca jakiegoś kolejnego „estety”? Wszystko zacznie się od nowa.
(msz)