Gliwickie hale sportowe pachną jeszcze nowością, a już pojawił się problem z ich efektywnym zagospodarowaniem.
„Koszty utrzymania są za wysokie” mówią dzierżawcy. Na Kozielskiej dzierżawca już zrezygnował, w Łabędach właśnie trwa kolejny, czwarty przetarg na wyłonienie zarządcy obiektu, a w dwóch pozostałych halach ledwo wiążą koniec z końcem.
Dzierżawcy nie ukrywają, że nie spodziewali się tak wysokich kosztów utrzymania sportowych obiektów. Podstawowym problemem jest stawka, jaką płacą za wynajem hal szkoły. To kwota ustalona jeszcze w przetargu na 40zł za godzinę.
– Te stawki są nieadekwatne, szkoła korzysta na opłatach, które są niższe niż koszty utrzymania. Dochodzi do sytuacji w której prywatny przedsiębiorca musi utrzymywać zajęcia szkolne – mówi nam jeden z dzierżawców, wybudowanych kosztem 46 milionów złotych obiektów.
Dzierżawa to pomysł gliwickich urzędników na odzyskanie części pieniędzy z podatku VAT. Planowano, że do miejskiej kasy trafi z tego tytułu 10 mln złotych.
Korzystać na takim rozwiązaniu miały właściwie trzy strony – dzierżawca, miasto i szkoła. Ta ostatnia korzysta z hal w roku szkolnym do godziny 17. Potem na obiekt wchodzą klienci indywidualni (ok. 100zł za godzinę najmu obiektu) i różne stowarzyszenia (po preferencyjnych cenach). Dość szybko okazało się, że przy dodatkowych kosztach ten system nie pozwala na pokrycie kosztów utrzymania obiektu. A taki dzierżawcy szacują na ok. 45-50 tys. złotych miesięcznie. Na „Kozielskiej” czarę goryczy przelała faktura za ogrzewanie opiewająca na 16 tys. złotych za dwa miesiące. Nie wytrzymali, napisali wniosek do prezydenta Adama Neumanna. Najpierw obiecano coś z tym zrobić, potem sprawa wróciła do punktu wyjścia.
– W trakcie obowiązującej umowy na skutek przeprowadzonego przetargu nie wolno zmieniać zapisów dotyczących spraw finansowych – wyjaśnia Marek Jarzębowski, rzecznik prezydenta Gliwic, a jednocześnie przyznaje: – Nie bądźmy naiwni, że ktoś weźmie od Miasta hale i będzie do tego dopłacał.
Dlatego „Kozielska” ma być swoistym poligonem doświadczalnym. Miasto w najbliższym roku nie będzie szukać tutaj nowego gospodarza, a samo weźmie halę pod opiekę.
– Hala będzie pod naszą kontrolą i będziemy wiedzieli ile jej utrzymanie rzeczywiście kosztuje. Jeśli okaże się, że dzierżawca ma rację to tę stawkę podniesiemy – mówi Jarzębowski.
Ale wysokie koszty utrzymania to nie jedyny problem.
Póki w Gliwicach był tylko jeden tego typu obiekt (pierwsza wystartowała we wrześniu 2013 roku „Górnych Wałów”) zainteresowanie wynajmem było duże. Kiedy popyt rozładował się na pozostałe hale, już tak różowo nie jest. Najgorszy jest martwy okres wakacyjny. Szkoły nie płacą (wspomniane 40 zł starczało chociaż na czynsz i prąd), a klientów brakuje bo wybierają aktywność na wolnym powietrzu.
Obecnie Miasto próbuje już po raz czwarty znaleźć chętnego do dzierżawy łabędzkiego „Łabędzia”. To kolejne postępowanie, a wspomniana stawka godzinowa jest tu już określona na zupełnie innym poziomie. Jak mówi Marek Jarzębowski, w tej chwili to 85zł. Wcześniej było 60zł. Ewentualnego zwycięzcę przetargu poznamy w drugiej połowie sierpnia. Brak rozstrzygnięcia we wcześniejszych postępowaniach, a tym samym konieczność uatrakcyjnienia oferty sprawiła, że będzie on w lepszej sytuacji niż dzierżawcy „Chorzowskiej” i „Górnych Wałów”. Im pozostaje nerwowe potrząsania sakiewką i nadzieja na choćby drobną korektę warunków umowy.
Michał Szewczyk
W ciągu kilku ostatnich miesięcy w Gliwicach powstały cztery nowoczesne hale sportowe. Obiekty przystosowane są do uprawiania wielu dyscyplin sportu, m.in.: koszykówki, siatkówki, piłki ręcznej i sportów walki. Znajdują się w nich ścianki wspinaczkowe i siłownie. Koszt ich budowy pochłonął 46 milionów złotych. W celu odzyskania części środków, Miasto postanowiło wydzierżawić wszystkie obiekty. Na „Górnych Wałów” zarządcą została firma GEOMED Łukasz Gacek z Gliwic, na „Chorzowskiej” firma ENDORFINA z Gliwic, a ostatnim dzierżawcą „Kozielskiej” był WER-SPAW Rafał Daniłowicz z Zabrza. Miasto nadal poszukuje zarządcy hali w Łabędach.