Po bardzo dobrym spotkaniu, piłkarze Piasta sprawili dużą niespodziankę. Dzięki bramkom Hanzela i Kędziory pokonali niedawnego wicelidera tabeli, Ruch Chorzów 2:0.
Z dorobkiem 32 punktów po 26 kolejkach, gliwiczanie zachowali szansę na grę w tzw. grupie mistrzowskiej.
„Cierpliwość” – to słowo, które szczególnie często padało z ust trenera Brosza na przedmeczowej konferencji prasowej. Szkoleniowiec podkreślał, że potrzebuje czasu na przeorganizowanie drużyny po ostatnich roszadach transferowych. Pytanie, czy cierpliwi będą działacze klubu. Pierwszym sygnałem ostrzegawczym dla ekipy trenerskiej, mogła być czwartkowa informacja o zawieszeniu w czynnościach prezesa Jarosława Kołodziejczyka. Jedną z oficjalnych przyczyn takiej decyzji Rady Nadzorczej były słabe wyniki sportowe.
W niedzielę faworyt był tylko jeden. „Niebiescy” od dłuższego czasu byli na fali wznoszącej. Za sprawą nowego trenera (Słowaka Jana Kociana), Ruch z ligowego przeciętniaka, stał się głównym kandydatem do pogoni za liderującą przez prawie cały sezon Legią Warszawa.
Do składu gliwickiej drużyny wrócił po kontuzji Krzysztof Król. Szansę gry od pierwszej minuty dostali też Wojciech Kędziora i Kamil Wilczek. Dotychczasowy podstawowy napastnik, Ruben Jurado zasiadł na ławce.
Początek spotkania toczył się w spokojnym tempie. Drużyny wzajemnie się badały i unikały ryzykownej gry. W 16 minucie, piłkę dalekim wykopem wprowadził do gry Jakub Szumski. Futbolówka powędrowała pod pole karne Ruchu, gdzie znalazła Kędziorę.
Napastnik Piasta świetnie się zastawił i pięknym podaniem obsłużył Hanzela, a ten strzałem w długi róg pokonał bezradnego Buchalika. W Chorzowie zapachniało niespodzianką.
Bramka dodała piłkarzom Piasta sporo pewności siebie. Ruch, nieco zaskoczony przebiegiem sytuacji, szukał okazji na wyrównanie, ale gliwiczanie dobrze się bronili, wyprowadzając co jakiś czas groźne kontrataki. Dawno nie widzieliśmy gliwickiej jedenastki tak dobrze zorganizowanej taktycznie. Na tle wicelidera Ekstraklasy Piast prezentował się co najmniej solidnie. Aż szkoda, że okresu dobrej gry nie udało się przypieczętować kolejnym golem. Na przerwę Piast schodził z jednobramkowym prowadzeniem.
Na początku drugiej odsłony spotkania, Piast dopiął swego i znowu w roli głównej wystąpił Hanzel i Kędziora. Ten pierwszy pięknym zagraniem wyprowadził „Kędiego” na sytuację sam na sam z Buchalikiem.
Powracający do wysokiej formy napastnik, zachował zimną krew i piękną podcinką przelobował golkipera Ruchu i było 2:0 dla Piasta!
To pierwszy ligowy gol Kędziory po długiej przerwie spowodowanej kontuzją.
Piast nie zamierzał odpuszczać i nadal atakował. W 54 minucie piłka ponownie zatrzepotała w chorzowskiej bramce, ale tym razem sędzia odgwizdał spalonego. Ruch szukał swojej szansy, ale dobrze interweniowali gliwiccy obrońcy.
W 68 minucie boisko opuścił jeden z najlepszych piłkarzy na boisku – Kędziora. Zmienił go Ruben Jurado.
Chwilę później do Piasta uśmiechnęło się szczęście. W polu karnym, w bardzo dobrej sytuacji znalazł się chorzowianin Szyndrowski, ale fatalnie spudłował. Dziesięć minut później, pod bramką Szumskiego znowu było gorąco. Golkiper Piasta popełnił błąd, wypluł przed siebie piłkę po niegroźnym dośrodkowaniu Ruchu wprost pod nogi Włodyki. Ten mógł zapytać bramkarza w który róg bramki uderzyć. Na szczęście dla gliwiczan, wybrał najgorszą z możliwych opcji i trafił prosto w ręce ratującego sytuację Szumskiego.
Trener Brosz, widząc rosnącą przewagę „Niebieskich” wprowadził obrońcę Osyrę za Podgórskiego. Ostatnie 10 minut spotkania to zdecydowana przewaga Ruchu.
Na szczęście dla Piasta wynik nie uległ już zmianie i z Chorzowa Piast wrócił z trzema punktami. Następny mecz 24 marca. Do Gliwic przyjedzie mistrz Polski i aktualny lider tabeli – Legia Warszawa.
(msz)
fot. piast-gliwice.eu