„Mesjasz z Nissana”, który w w 2014 roku przez kilka tygodni przemierzał ulice Gliwic i przestrzegał przed nadciągającą apokalipsą odnalazł się… w Syrii.
Według informacji portalu „Inside Syria”, rządowa armia zatrzymała w lutym w okolicy Homs 54-letniego mężczyznę. Został postrzelony i zabrany do więzienia. Wszystko wskazuje na to, że zatrzymany to właśnie wrocławianin Leszek Panek.
Sąd wojskowy miał uznać go za zamieszanego w działalność terrorystyczną, co w Syrii karane jest śmiercią. Według „Inside Syria”, Polak został postrzelony, kiedy próbował wyjąć coś z kieszeni. Tłumaczył się później, że chciał pokazać żołnierzom swój paszport. Wojskowi uznali, że chce się wysadzić i zdecydowali się na gwałtowną reakcję.
54-letni wrocławianin w Gliwicach zasłynął regularnymi przejazdami ulicami miasta, charakterystycznym kremowym Nissanem.
Przez zamontowany na dachu megafon przestrzegał „przed wydarzeniami, które niebawem nastąpią”.
? Jestem tylko narzędziem Pana Jezusa Chrystusa, pragnieniem moim jest Go coraz bardziej kochać. To co tutaj wszystko wydaje mi się ulotne, jak ten przemijający czas. Chcę Wam tylko pomóc, odkryłem Wam duszę swoją, a żebyście zrozumieli i uświadomili sobie, że to są ostatnie już lata ? pisał na swojej stronie internetowej.
Panek był też przeciwnikiem islamu. To „wiara wymyślona przez szaleńca kierowanego przez Lucyfera” – pisał.
10 grudnia 2015 roku zgłoszono jego zaginięcie do ITAKI-Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych. Mężczyzny nadal nie odnaleziono i od tego momentu nie nawiązano z nim żadnego kontaktu. „Inside Syria” poinformowała o jego sytuacji kilka dni temu.
(msz)
Przypominamy archiwalne nagranie z 2014 roku: