Monitoring w Gliwicach rozpozna naszą wagę i kolor skóry. „Inteligencja” czy już „inwigilacja”?

W Gliwicach trwają prace nad opracowaniem systemu inteligentnego monitoringu, który sam rozpozna konkretne zachowania przechodniów: od uścisku dłoni, biegu, bójki, aż do oszacowania naszej wagi. Dzięki temu mamy czuć się bezpieczniej.

Rzeczywistość jak z powieści Georga Orwella? Autorzy projektów zaprzeczają. Nietrudno jednak zauważyć, że stopień ingerencji w nasze życie, przesuwa się poziom wyżej.

TY TEŻ BYŁEŚ OBSERWOWANY


„Inteligentny monitoring” ma służyć przede wszystkim do działań prewencyjnych, a zarazem niwelować niedoskonałość ludzkiego oka. Dzięki specjalnie przygotowanym aplikacjom, system sam rozpozna zagrożenie i zaalarmuje osobę nadzorującą kamery. Dla przykładu, tak ma się stać gdy w jednym rejonie miasta zacznie gromadzić się dużo osób (potencjalna grupa np. pseudokibiców) lub gdy „wykryty” zostanie leżący na ulicy człowiek. System na podstawie naszego wzrostu i długości kroków jest też w stanie oszacować wagę, a tym samym stwierdzić czy pod ubraniem nie skrywamy niebezpiecznego przedmiotu.

Materiał potrzebny do opracowania systemu zbierany jest w Gliwicach od kilku miesięcy. Mniej lub bardziej świadomie (z naciskiem na to drugie) staliśmy się uczestnikami eksperymentu. Za jednym z nich stoi konsorcjum Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Urządzeń Mechanicznych (OBRUM), Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych i spółki SilSense Technologies, ktore przygotowuje „system identyfikacji zachowań SAVA” (finansowany ze środków Narodowego Centrum Badań i Rozwoju).

[pullquote align=”right” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]System na podstawie naszego wzrostu i długości kroków jest też w stanie oszacować wagę, a tym samym stwierdzić czy pod ubraniem nie skrywamy niebezpiecznego przedmiotu.[/pullquote]

– Główne założenie tego projektu to opracowanie, weryfikacja i wdrożenie systemu inteligentnej analizy wideo, który będzie w stanie rozpoznawać i klasyfikować zachowania oraz akcje osób oraz identyfikować sytuacje wymagające interwencji. Powstanie narzędzie do efektywnego wspomagania służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i porządek w przestrzeni publicznej oraz eliminację zagrożeń – wyjaśnia Tomasz Czapla z OBRUM.

Obecnie dobiega końca „proces trenowania” systemu, który polegał na obserwacji gliwiczan w różnych punktach miasta (m.in. na Rynku, osiedlu Kopernika, alei Jana Pawła II czy w tunelu dworca PKP). Analizie podlegały konkretne zachowania przechodniów: przywitanie, chód, uścisk dłoni, pozdrowienia czy bójka. Zgodę na skorzystanie z punktów kamerowych na terenie Gliwic wydała Śląska Sieć Metropolitalna, miejska spółka odpowiadająca za monitoring. Co ciekawe, projekt OBRUM nie jest jedynym, który prowadzony jest w Gliwicach. Przez kamerę obserwują nas też przedstawiciele co najmniej jeszcze jednej gliwickiej firmy, która jednak ze względu na klauzulę poufności w kontrakcie nie chce upubliczniać informacji na temat swojego przedsięwzięcia (także odbywa się za zgodą gliwickich urzędników).

W GLIWICACH NIE TYLKO OBRUM

Eksperci branży informatycznej, podkreślają, że prace nad podobnymi systemami to trend ogólnoświatowy, a na rynku jest duże zapotrzebowanie na tego typu produkty. Dla miast to dobra okazja na zwiększenie bezpieczeństwa i coś co nazwalibyśmy „nowoczesną narracją PR-owską”. Dla firm informatycznych okazja do zrobienia dobrego biznesu. Rozwiązania testowane obecnie w Gliwicach, wdrożone są już w niektórych miastach Polski. Podobny system funkcjonuje w Bytomiu i w Katowicach (KIS-MiA). Ta tendencja budzi pytania o naruszenie naszej prywatności.

[pullquote align=”left” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]”Bezpieczeństwo” odmieniane przez wszystkie przypadki coraz częściej rozgrzesza ingerencję w naszą prywatność.[/pullquote]

– Sfery prywatności chronione są poprzez wyłączenie ich z rejestracji (na poziomie kamery) oraz anonimizację cech indywidualnych (zamazanie twarzy). Istotą pracy systemu jest identyfikacja zachowań, a analiza sposobu poruszania wsparta wiedzą z zakresu biomechaniki może posłużyć za narzędzie do identyfikacji chodu. ?Inwigilacja? absolutnie nie jest naszym celem. Celem jest stworzenie efektywnego narzędzia do poprawy bezpieczeństwa w mieście oraz powierzenie go w dobre ręce – wyjaśnia Tomasz Czapla.

ILE INWIGILACJI W INTELIGENCJI?

„Bezpieczeństwo” odmieniane przez wszystkie przypadki coraz częściej rozgrzesza ingerencję w naszą prywatność. Być może często słusznie, choć nie powinno to uśpić naszej czujności.

– Brakuje informacji, gdzie są zainstalowane kamery, ile ich jest, ile kosztują, kto je wykorzystuje, czemu służą, co dzieje się z nagraniami, jak długo są one przechowywane, kto ma do nich dostęp. Bałagan na tym polu wynika w dużej mierze z braku kompleksowej regulacji prawnej – alarmowała niedawno Fundacja Panoptykon, która działa na rzecz ochrony wolności i praw człowieka w „społeczeństwie nadzorowanym”.

– Powstaje pytanie czy to na co się zgadzamy w imię bezpieczeństwa, faktycznie temu bezpieczeństwu służy czy tylko tworzy jego miraż. Działanie monitoringu uzasadnia się zwiększeniem bezpieczeństwa, tymczasem okazuje się, że czasem jest zupełnie przeciwnie, co potwierdziły niedawne badania prowadzone w Warszawie – mówi nam Wojciech Kicki, prawnik, który odpowiada w „Panoptykonie” za monitoring prac legislacyjnych w polskim parlamencie i przygotowywanie analiz prawnych.

Wątpliwości nie rozwiewa raport Najwyższej Izby Kontroli z 2014 roku. Połowa miast poddanych badaniu, które prowadzą miejski monitoring nielegalnie przetwarzała dane osobowe.

[pullquote align=”right” cite=”” link=”” color=”” class=”” size=””]Połowa miast poddanych badaniu NIK, które prowadzą miejski monitoring, nielegalnie przetwarzała dane osobowe.[/pullquote]

– W Polsce brakuje przepisów prawa, które dostatecznie chroniłyby dane osobowe obywateli pozyskane w wyniku monitoringu. W 20% skontrolowanych miast dane osobowe zaobserwowanych osób nie były odpowiednio zabezpieczone. Przechowywano je na dyskach komputerów niezabezpieczonych hasłem lub w pomieszczeniach dostępnych dla osób postronnych. W Katowicach pracownicy i wolontariusze mogli bez ograniczeń dysponować obrazami – zatrzymywać, cofać, odtwarzać, archiwizować lub też drukować stop-klatki bez rejestracji – informowała NIK.

Słabość „czynnika ludzkiego” inteligentny monitoring ma wyeliminować, ale gdy trafi w nieodpowiedzialne ręce, może też pogłębić. W Gliwicach mamy na razie 270 kamer. Do końca roku powstanie kolejnych 24. Bardzo prawdopodobne, że testowane na razie rozwiązania, już wkrótce zostaną w mieście wdrożone na stałe. Wszelkie wątpliwości z tym związane, to problem na styku relacji bezpieczeństwa i wolności. Na razie wahadło po raz kolejny zostaje przechylone w stronę tego pierwszego.
Michał Szewczyk