Koniec naprawy dużej sali kina Amok. „Nic nikomu już na głowę nie spadnie” (TV)

W kinie Amok jest już bezpiecznie. Umocnione zostały wszystkie płyty akustyczne, sprawdzono konstrukcję sufitu.

Teraz dla widzów nadszedł czas na nadrabianie zaległości.

Na początku października, w trakcie seansu z sufitu spadły dwie płyty akustyczne. Jedna z nich wbiła się w fotel w ostatnim rzędzie. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Teraz taka sytuacja już nie ma prawa się powtórzyć.

– Wymieniliśmy wszystkie wadliwe elementy, umocniliśmy wszystkie płyty, sprawdziliśmy konstrukcję metalową i wiemy, że kino jest już całkowicie bezpieczne i z całą pewnością nic nikomu na głowę nie spadnie – informuje Paweł Gabara, dyrektor Gliwickiego Teatru Muzycznego.

Realizacja: Michał Szewczyk, Łukasz Gawin

Choć dużą salę kina wypełnia jeszcze rusztowanie remontowe, w „Amoku” odliczają już dni do wznowienia normalnej działalności.

– Bardzo się cieszę, że w piątek, 3 stycznia, widzowie będą już mogli przyjść i oglądać kolejne propozycje filmowe w kinie Amok. 11 stycznia pokażemy w ramach retransmisji wspaniałe widowisko „Eugeniusza Onegina” z Metropolitan Opera w Nowym Jorku – mówi Paweł Gabara.

Koszt naprawy wyniósł około 400 tys. złotych. W ramach tych prac dodatkowo naprawiono m.in. klimatyzację i system wentylacji.

To jednak nie koniec całej sprawy, która swój finał znajdzie prawdopodobnie przed sądem.

Na razie organy ścigania ocenią odpowiedzialność za narażenie życia i zdrowia osób przebywających w sali oraz poniesionych strat majątkowych.

– Wszystkie materiały zostały przekazane do prokuratury w Gliwicach. Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie i w tej chwili je prowadzi – informuje Paweł Gabara.

Przez prawie całą jesień kino funkcjonowało tylko z jedną, małą salą. Zrezygnowano z projekcji niektórych filmów i zawieszono cieszące się dużą popularnością transmisje spektakli operowych. Widzowie byli wyrozumiali – większość z nich zachowała zakupione wcześniej bilety. Teraz czeka ich nadrabianie zaległości.

– Bardzo mnie cieszy, że widzowie nie chcieli oddawać biletów, nie chcieli zwrotów pieniędzy. Żądali wręcz by wszystkie transmisje operowe i baletowe można było obejrzeć w późniejszym terminie. Uzyskaliśmy odpowiednie zgody i rzeczywiście będziemy teraz od stycznia nadrabiali jesienne zaległości. Nic z tamtego repertuaru nie przepadnie.
(msz)