Koniec remontu starówki. Jest dobrze, mogło być lepiej

Po pięciu latach od rozpoczęcia modernizacji, gliwicka starówka choć zyskała nową nawierzchnię, nadal wymaga działań by stać się faktyczną wizytówką miasta. Handlowcy i właściciele sklepów wreszcie mogą wziąć głęboki oddech. Za to dla miejskich planistów to czas na otrzepanie poremontowego pyłu i ponowne zakasanie rękawów.

Remont gliwickiej Starówki rozpoczął się w 2011 roku. Według pierwotnego planu, inwestycja warta ok. 44 mln złotych, miała zakończyć się w drugim kwartale przyszłego roku. Cel osiągnięto sporo przed czasem. 21 grudnia kierowcy wjechali na ostatnią remontowaną ulicę Basztową.
To koniec dużego projektu, który rozpoczął się w 2010 roku, gdy rozpoczęto modernizację gliwickiego Rynku. Wydaje się jednak, że to zadanie przynajmniej częściowo można było wykonać lepiej.

Zieleń w defensywie

To zmora wielu miejskich projektów inwestycyjnych w całej Polsce. Gliwicka starówka niechybnie padła ofiarą tej tendencji. Ze starówki wyparta została niemal cała zieleń. Pozostały właściwie jedynie dwa ?niby-kwietniki? (jeden przy ul. Bankowej, drugi na Placu Inwalidów). Wyglądają jak dorzucone w ostatniej chwili przez zapominalskiego projektanta. W praktyce, ten na Placu Inwalidów pełni rolę gigantycznej popielniczki. W kontrze do betonowej rzeczywistości występują restauratorzy. W realiach gliwickiej starówki zielone elementy przed lokalami stały się dobrym chwytem marketingowym i cieszą się sporym zainteresowaniem klientów. „Zielona obojętność” to jeden z grzechów głównych starówki, bo – przynajmniej w najbliższej perspektywie czasowej – to grzech nieodwracalny.


Obiecanki cacanki

? Zawsze było wiadomo, że dążymy do zamknięcia starówki dla ruchu samochodowego. Wjazd powinien być tylko dla mieszkańców oraz np. zaopatrzenia lokali znajdujących się w obrębie starówki – to słowa prezydenckiego rzecznika z 2014 roku. Może nawet bardziej niż niedotrzymaną obietnicę, obrazują one brak spójnej wizji rozwoju starówki. Wprowadzenie płatności za parkowanie, w jednej chwili przekreśliło plany zapowiadane od lat. A pomysłów na zagospodarowanie uliczek starego miasta nadal jest sporo, jak choćby ten dotyczący ul. Plebańskiej zaprezentowany niedawno przez przedstawicieli gliwickiego Ośrodka Studiów o Mieście. Projekt nawet nie został poddany pod głosowanie w budżecie obywatelskim. Zaprotestowali drogowcy.

Priorytet komunikacyjny stał też za budzącą kontrowersje, decyzją o zagospodarowaniu terenu przy ul. Basztowej, gdzie odkryto fundamenty Białej Bramy. Dopóki na starówce pierwszeństwo będą miały samochody, dopóty nie będzie można mówić o przestrzeni dla mieszkańców z prawdziwego zdarzenia.

Czas to pieniądz

– Gdyby nie emerytura i wsparcie męża, musiałabym zamknąć interes. Od rozpoczęcia remontu Rynku praktycznie nie ma tu klientów. Ludzie spotykają mnie na mieście i pytają gdzie przeniosłam swoją działalność ? skarżyła się w zeszłym roku właścicielka lokalu przy Krupniczej, która swój biznes prowadzi tu od ponad 30 lat.

Planując remont starówki, urzędnicy podzielili inwestycję na kilka etapów. Chciano uniknąć paraliżu komunikacyjnego na starym mieście, a przede wszystkim miało to pomóc w finansowym dopięciu projektu, na który środki w całości pochodziły z miejskiego budżetu. W efekcie przez pięć lat nieustannie gdzieś na starówce trwały prace remontowe. To był gwóźdź do trumny dla wielu małych handlowców prowadzących działalność wokół Rynku. Z ich relacji wynika, że w chwili remontu uliczek przylegających do sklepów, dochody spadały o kilkadziesiąt procent. A klienci niezależnie od miejsca tego remontu, pamiętali, że na starówce są utrudnienia i na zakupy lepiej udać się gdzie indziej. Obecnie w miejsce starych powstały nowe sklepy, kawiarnie i restauracje. Dla właścicieli wielu z tych pierwszych, selekcja była jednak brutalna.

Kwiaty do kożucha

– Prawda jest taka, że część tych miejsc wygląda jak slumsy ? przyznawał rok temu w rozmowie z nami Marek Jarzębowski, rzecznik prezydenta Gliwic, zapytany o stan niektórych kamieniczek na starówce.

Zrujnowane kamienice (szczególnie na „Kaczyńcu”) skutecznie szpecą i psują efekt odnowionej nawierzchni. Urzędnicy mają jednak związane ręce. Większość nieruchomości na terenie Starówki należy do wspólnot mieszkaniowych. Miasto Gliwice w 100% jest właścicielem tylko 10 budynków. Elewacje ośmiu z nich zostały wyremontowane.

– Miasto w granicach możliwości przewidzianych prawem i swoich możliwości finansowych pomaga tym właścicielom, którzy remontują stare kamienice. Konkretną formą pomocy są zwolnienia na odpowiedni okres z podatku od nieruchomości. Samorząd w gospodarowaniu pieniędzmi musi poruszać się ściśle w granicach określonych prawem, np. nie wolno nam inwestować w nie swoją własność – tłumaczył nam Magistrat.

W ostatnich miesiącach pojawiły się jednak pozytywne sygnały. Gruntowną rewitalizację przechodzą nieruchomości przy ul. Grodowej i Średniej. Być może przeprowadzony remont będzie kołem zamachowym tego typu zmian.

Nam działać nie kazano

Zmiana wyglądu witryn sklepowych, ich standaryzacja i nadanie estetycznego wyglądu to w Gliwicach na razie zadanie nie do przeskoczenia. Bałagan reklamowy to znak firmowy ulicy Raciborskiej, chyba najpopularniejszej oprócz Zwycięstwa ulicy dochodzącej do Rynku. Urzędnicy lubią zrzucać winę na odgórne przepisy, brak środków do nadzoru i ludzką mentalność preferującą feerie barw, zamiast względnej harmonii i stonowanej kolorystyki. Udało się na krakowskiej starówce, udaje się na Piotrkowskiej w Łodzi, dlaczego nie można spróbować i u nas?

Jest dobrze, mogło być lepiej

Po pięciu latach, otrzymaliśmy w sercu miasta półprodukt wymagający dalszych działań. Ideę, której z czasem wybito zęby. Wymieniona nawierzchnia to pozytywna – ale tylko – zachęta do tworzenia większej całości. Pomoże w tym największy skarb gliwickiego starego miasta, którego wielu może nam pozazdrościć. Tym skarbem są ludzie, którzy tworzą niezwykłą atmosferę starówki. Warto dać im ku temu jeszcze lepszą przestrzeń.
Michał Szewczyk